Mimo, że Motorola znajduje się w portfelu tak dobrze prosperującej korporacji jak Google, nie musi wcale oznaczać, że z miejsca podniesie się z kolan i zacznie przynosić krocie. I tak, jak Google z miesiąca na miesiąc wykazuje się coraz większymi obrotami i zyskami, tak Motorola radzi sobie słabo. Nawet pomimo premiery Moto X, która rozgrzała wyobraźnię wielu fanów nowych technologii i stała się legendą, zanim trafiła na rynek. Jednak Google jest cierpliwy. Motorola jeszcze pokaże pazury, ale mimo wszystko ta cierpliwość jest dość kosztowna…
Przyglądając się strategii Google w postępowaniu z Motorolą dochodzę do następujących wniosków. Po pierwsze twórca kultowych smartfonów mocno wziął się w garść ograniczając w ostatnich latach i miesiącach wydatki, tnąc koszty, zamykając wiele oddziałów Motoroli na całym świecie. Skoncentrował się póki co wyłącznie na rynku amerykańskim (i sąsiednich). Z ambicji ogólnoświatowych, Motorola wraca gł. na własne podwórko. Dobrze było to widać tuż po jej przejęciu, kiedy upływały kolejne miesiące, a Google nic z nią nie robił. Szybko wysuwano wnioski, że gigant kupił ją tylko dla patentów, żeby mieć spokój przy kolejnych edycjach Nexusów. Dziś wiemy, że to tylko część układanki.
Po drugie myślę, że sporo mówi nam o planach Google co do Motoroli premiera Moto X. Rewelacyjnego smartfona, przy projektowaniu którego postawiono nacisk na detale. Nawet system Android nie pracuje w najnowszej odsłonie, bo chodziło o to, by wersja 4.2 była najbardziej dopracowana i zoptymalizowana pod względem wydajności. Tym bardziej, że pod maską Moto X nie posiada porywających podzespołów, jak flagowce Sony, Samsunga czy LG. A jednak jest dobrze. Zaskakująco dobrze!
Osobna sprawa, że ten model został przeznaczony wyłącznie na rynek Amerykański. Myślę, że zanim zobaczymy Moto X na europejskich sklepowych półkach minie trochę czasu. Jestem zdania, że będzie to dopiero przy okazji trzeciej lub czwartej odsłony Moto X. Google pracuje nad tym, by zrobić z niej smartfon kultowy. Kapitalnym posunięciem jest pomysł na personalizację. Mimo, że odnosi się wyłącznie do kolorystyki, graweru itp. rozwiązań, to przecież z czasem – w zależności od popularności pomysłu – może przyjść możliwość dostosowania niektórych kluczowych podzespołów.
Kolejna sprawa dotyczy produkcji Moto X. W końcu to w pełni zaprojektowany i tworzony w USA smartfon. Tak się składa, że pamiętam jeszcze produkty sygnowane Made in USA, a te cieszyły się niezwykłą renomą i bardzo dobrą opinią. Moto X zbiera póki co same pozytywne recenzje. Jestem przekonany, że wkrótce jej legenda zacznie znowu się tworzyć i z czasem będzie ciągnąć okręt Motoroli. Ale na to wszystko potrzeba czasu. I Google o tym wie. I może sobie na ten czas pozwolić. Nawet jeśli Motorola przyniosła w ostatnim kwartale 248 mln dol. straty, która rok do roku wynosi już 861 mln dol., a zatem istnieje realne ryzyko, że Motorola skończy rok na minusie wynoszącym 1 mld dol.
Cierpliwości Google potrzebują przede wszystkim inwestorzy. Przy okazji Moto X (jak zauważa serwis Android Headlines), której obsługa w dużej mierze oparta jest na sterowaniu głosowym, Google pokazuje, że system Android, nad którym ciężko i wydajnie pracuje, posiada wiele zalet, w tym ciekawe oprogramowanie, jakim jest świetny system rozpoznawania mowy. Google ma czas i cierpliwość, bo zarabia ogromne pieniądze. Wg ostatniego raportu finansowego za zeszyły kwartał, dochód netto wyszukiwarkowego giganta wyniósł 3,64 mld dol. przy 14,9 mld dol. przychodów. To kapitalny wynik, dzięki któremu Motorola ma jeszcze trochę czasu.
Źródło, foto: androidheadlines, motorola