Właśnie na stronie Motoroli pojawiło się oficjalne zdjęcie Moto X w wersji deweloperskiej, którą będzie można kupić w Google Play. Obok zdjęcia, które widzicie po wyżej, jest dopisek, że smartfon otrzyma 32 GB pamięci na dane oraz odblokowany bootloader. Przy tej okazji rodzi się w mojej głowie naturalne pytanie – czy będzie można kupić Moto X Developer Edition poza Stanami Zjednoczonymi no i czy byłbym skłonny się na nią porwać?
Jako szczęśliwy posiadacz Galaxy Nexusa, wiem że przynajmniej na razie, nie chcę zmieniać swojego smartfona. Mimo, że ma już prawie 2 lata, wciąż – z różnymi kompromisami – jest wydajny i chociaż czasami na niego narzekam, to jednak cieszę się z jakości czystego Androida, świetnego designu i jego dobrego hardware, który wciąż daje radę. Patrząc na specyfikację Moto X nie widzę powodu, by zamienić mojego Nexusa właśnie na nowy model od Motoroli.
Rozdzielczość ekranu jest dokładnie taka sama w obydwu tych urządzeniach, a jego rozmiar w urządzeniu Motoroli minimalnie większy niż w Galaxy Nexusie (w Moto X to 4,7 cala, w GN 4,65 cala). Sporo za to Motorola nadrabia głównym aparatem 10 MPx, w porównaniu do moich 5 MPx, mocniejszą baterią (2200 mAh vs. moje 1750 mAh), ale przede wszystkim wyprzedza urządzenie od Koreańczyków Snapdragonem Dual-core 1.7 GHz Krait, bowiem u mnie na pokładzie jest 2-rdzeniowy ARM Cortex-A9 1,2 GHz oraz 1 GB pamięci RAM (o połowę mniej niż w Moto X).
Nie wiem, czy Wy też tak to widzicie, ale moim zdaniem nie ma tutaj sprzętowo takiego dużego przeskoku (nie licząc procesora), jak np. w przypadku Samsunga Galaxy S4. Z jednej strony wyścig na specyfikacje nie jest dobrym kryterium wyboru, bo najważniejsze żeby system był dobrze zoptymalizowany, ale jeśli już mam po dwóch latach kupić nowy smartfon, to wolę, żeby pracował na mocniejszych podzespołach.
Źródło: motorola, androidcentral
Foto: motorola