28 lipca oficjalnie zostaną zaprezentowane obydwaa smartfony i muszę przyznać, że choć nie wzbudzają one nie wiadomo jakich emocji, to z drugiej strony nie mogę się ich doczekać. Motorola ma naprawdę dobre portfolio, a Moto X i Moto G są świetnymi urządzeniami, które je uzupełniają.
[showads ad=rek3]
Mi bliższa sercu jest ta druga, ze względu na to, że u mnie w rodzinie są aż dwa modele tego udanego telefonu drugiej generacji. Znam też osoby, które chwalą sobie wciąż pierwszą odsłonę i do dzisiaj są zadowolone z Moto G. Dlatego też warto poświęcić uwagę na te premiery, bo z pewnością znów otrzymamy solidne smartfony.
Spróbujmy podsumować co wiemy o nadchodzących premierach. Na pierwszy ogień Moto X (2015). Poprzednia edycja choć niewątpliwie udana, jakoś nie zwojowała w moim odczuciu rynku, ale to nie znaczy, że nawet teraz nie warto kupić tego smartfona, tym bardziej, że jego ceny wręcz do tego zachęca – podobnie jest zresztą z Moto G (2014), która kosztuje w okolicach 700 zł, co przy tego typu sprzęcie jest naprawdę rewelacyjną kwotą. Niewątpliwie mocną stroną jest czysty Android, dzięki czemu Motorole regularnie otrzymują aktualizacje i producent rzeczywiście o to dba i z przymrużeniem oka, można te modele nazwać Nexusami ;).
Wracając jednak do Moto X (2015). Jak na flagowy produkt, otrzymamy mocne podzespoły. Sercem będzie tutaj Snapdragon 808 lub 810. I szczerze mam nadzieję, że ten pierwszy. Miałem okazję pracować na kilku urządzeniach z 810 i pod kątem grzania się jest tragedia. Ameryki nie odkrywam, ale uwierz mi – różnica między 808, a 810 nie będzie drastycznie odczuwalna w wydajności, dlatego szczerze mam nadzieję, że potwierdzi się informacja o tym pierwszym procesorze. Do tego dochodzi 4 GB RAM, tak więc solidna porcja pamięci, która pojawia się coraz częściej wśród zapowiedzi nowych urządzeń.
[showads ad=rek1]
Najprawdopodobniej obraz będziemy mogli oglądać na optymalnym 5,2-calowym ekranie o rozdzielczości QHD. Piszę optymalny, ponieważ przy dobrze zaprojektowanej obudowie i przekątnej z przedziału 5 – 5,2 cala pracuje się bardzo dobrze, choć mi osobiście nie przeszkadza jak jest więcej ;). Do tego aparat 16 MP z podwójną lampą błyskową – całość zasilać ma bateria o pojemności 3280 mAh. Wszystko brzmi naprawdę rewelacyjnie i z czystym Androidem na pokładzie będzie to z pewnością zapierniczać. Co do wyglądu nie ma tutaj rewolucji, przód prezentuje się (co widać na powyższych zdjęciach) bardzo podobnie w stosunku do poprzedniej wersji. Plecki natomiast wypadają gustownie i ciekaw jestem, jaki w dotyku będzie materiał, z którego będą wykonane, ponieważ wygląda to intrygująco, choć jakość zdjęcia nie powala.
Pierwsza dobra informacja dotycząca Motoroli Moto G (2015) jest taka, że będzie ją można indywidualnie spersonalizować przez Moto Maker. Podobnie jak w przypadku Moto X, wybierzesz kolor obudowy i inne szczegóły, które pozwolą stworzyć samemu niepowtarzalny wzór smartfona. Co ciekawe, prawdopodobnie wersje Moto G będą dwie. Wspólnymi cechami będzie na pewno 5-calowy ekran w rozdzielczości HD, bateria (2470 mAh) oraz rozdzielczość aparatów (13 MP i 5 MP). Dodatkowo, najnowsza edycja Moto G będzie najprawdopodobniej wodoodporna i choć z mojej perspektywy nie jest to konieczne, to z pewnością jest to niezły wabik na potencjalnych kupców.
Różnice? Oczywiście procesor – jedna wersja otrzyma Snapdragona 410, druga 610. Podobnie będzie z pamięcią RAM – 1 GB i odpowiednio 2 GB oraz pamięcią wewnętrzną – 8 GBi 16 GB. Myślę, że to bardzo miły gest ze strony Motoroli, ponieważ model ten cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem i możliwość wyboru na lepszy-droższy, a równie dobry, choć słabszy, ale i też tańszy to ukłon w stronę użytkownika. Jaka będzie różnica w cenie tego jeszcze nie wiadomo, ale mam nadzieję, że nie będą one wzięte z kapelusza i zarówno jeden i drugi model nie wydoi portfela potencjalnego kupca.
Źródło: slashgear, Perú Android