Wróciłem z targów technologicznych IFA 2016 oczarowany jednym tylko produktem. Jest nim Lenovo Yoga Book. Urządzenie, które jest zarazem kilkoma w jednym produkcie – tabletem, notebookiem, cyfrowym notatnikiem i elektronicznym szkicownikiem. Można robić z tym sprzętem niemal wszystko, a korzystanie z multimediów oraz wykonywanie postawionych sobie zadań, to całkowicie inny wymiar pracy.
Piszę o tym wszystkim nie bez powodu. Bo Lenovo Yoga Book to urządzenie, które pracuje na Windowsie 10, jak i na Androidzie. Szkoda, że producent nie pozwolił na wybór środowiska pracy w ramach tego samego sprzętu i finalnie trzeba będzie zdecydować się na zakup jednego lub drugiego wariantu. A co by było, gdyby Yoga Book posiadał na pokładzie Chrome OS…?
I to wcale nie jest pytanie z kapelusza! Jak się okazuje, w wywiadzie udzielonym serwisowi TechRadar (na który powołuje się The Verge) – Matt Lazare, czyli człowiek odpowiedzialny za kampanię wokół Yoga Booka z Lenovo przyznał, że firma bardzo poważnie rozważa wypuszczenie wariantu z Chrome OS właśnie! Dlaczego? Bo szeroką perspektywę produktywności otwiera ostatnia głośna decyzja Google, aby udostępnić w tym środowisku możliwość uruchamiania androidowych aplikacji ze Sklepu Play.
Jestem tak zauroczony najświeższym rozwiązaniem Lenovo, że bez dwóch zdań jestem w stanie dzisiaj zadeklarować, że jeśli miałbym wybrać następcę swojego Asus Chromebooka C200, to byłby nim właśnie Yoga (Chrome)Book! Tym bardziej, że w ostatnim czasie przeżywam żywą fascynację rysikami, a takowy też jest dedykowany najnowszemu sprzętowi od Chińczyków (dostarczany przez Wacoma). W tych okolicznościach, naprawdę mocno trzymam kciuki za odważnymi decyzjami Lenovo!
Źródło: theverge