Z niepokojem patrzyłem w ostatnim czasie na kolejne, kwartał za kwartałem wyniki finansowe Samsunga. To świetny producent, kapitalnych sprzętów, nie tylko z półki mobilnej. Ale ostatnie miesiące nie były tak łaskawe dla tego południowokoreańskiego producenta. Jego smartfony przestały się sprzedawać z impetem, kolos zaczął zwalniać (chociaż niejedna technologiczna firma chciałaby tak spowolnić), a do tego szło to w parze z innymi sporymi trudnościami gigantów branży, takimi jak Sony czy HTC, a nawet Nokia. Dziś Samsung pokazuje, że nadal nosi spodnie! A ja zaczynam oddychać z ulgą.
[showads ad=rek3]
Bo pogrążanie się HTC i Sony, zjedzenie przez Microsoft mobilnej Nokii, drepczący LG z rodzinnej Korei Południowej, czy w końcu utrata żółtej koszulki przez Samsunga na rzecz Xiaomi w Chinach, to spore ciosy, które niestety, ale pokazywały mi co raz jaśniej, że rzeczywistość mobilna zaczyna zmieniać się nie do poznania, a symbolem nowatorskości zaczynają być telefony z prominentnym hardware i cenową rewoltą na poziomie osiągalnym dla niemal każdego. Skutecznie zaczęło to rozwalać, ale i motywować kolosów takich, jak Samsung do zadbania o średnią półkę. Pokłosiem tych decyzji jest pojawienie się w końcu w smartfonach Samsunga z tego segmentu metalu w obudowie, a także wydajniejszych bebechów.
[showads ad=rek2]
Dlatego zupełnie nie dziwi mnie, że w swoich wynikach chwali się, że dobry finansowy rezultat napędzały smartfony z serii A (TUTAJ recenzja Galaxy A3, a TUTAJ modelu Galaxy A5) oraz serii J (te akurat stopień niżej w segmentacji produktu). Co jest akurat dla mnie dość sporym zaskoczeniem, to wymieniony jednym tchem obok tych modeli również Galaxy Note 5. Jeszcze rozumiem, gdyby był on dostępny na całym świecie tak, jak poprzednie serie tych smartfonów, ale w obecnych okolicznościach? Cóż, nie widzę powodów, aby nie wierzyć Samsungowi, ale w sytuacji nagłego wzrostu patrzę na tą deklarację z lekkim dystansem. Czyżby Note 5 aż tak dobrze się sprzedawał?
Dzisiaj południowokoreańka korporacja strzela korkami od szampana. M. in. dlatego, że czwartym koniem pociągowym napędzającym dobre wyniki sprzedażowe okazał się Samsung Galaxy S6 Edge Plus (aktualnie go testujemy, recenzja niebawem). Sam nie jestem przekonany do tego modelu, bo wolałbym mimo wszystko bardziej innowacyjnego Note’a 5, a nie tylko skopiowane wzornictwo z serii SGS6 w nowej wersji cyfrowego notatnika, aniżeli przerośniętego Edge w wersji Plus. Niemniej wygląda na to, że jednak klienci oczekiwali takiego ruchu ze strony Samsunga, więc mają co chcieli i odwdzięczają się zakupami.
Osobiście najbardziej cieszę się z dobrych wyników sprzedażowych tego dostawcy sprzętu, bo w rzeczywistości jest tak, że to jasny sygnał wysyłany do świata – Hej, nasze słuchawki premium wciąż potrafią się dobrze sprzedawać! Co więcej – mimo presji nie poddajemy się chińskiej ofensywie! I jest w tym sporo racji. Jako, że okres świąteczny za pasem, jestem pewien, że i ten czas Samsung zamknie z niezłą górką, chociaż do prognoz na kolejny kwartał podchodzi z rezerwą. Niepokoi mnie jednak coś innego…
[showads ad=rek3]
…otóż kalendarz wydawania nowych telefonów. Martwi mnie, że prominentnych smartfonów jest u Samsunga coraz więcej i atmosfera zaczyna się zagęszczać. Pisząc dość eufemistycznie – może i Sony miał rację, że należy wypuszczać częściej świeże mięsko, ale jego sześciomiesięczny cykl nie okazał się zbyt udanym. Poza tym Samsung ma znacznie bardziej urozmaicone portfolio. Ale, czy to oznacza, że nowy Galaxy S7 będzie już w styczniu podczas targów CES w Las Vegas? Przecież ledwie emocje opadły po Note 5 i Edge 6+, a już szykuje się nowy flagowiec? I czy to oznacza, że Note 6 będzie miał premierę tuż przed wakacjami?
[showads ad=rek2]
Obecnie – rok do roku – Samsung uzyskał zysk operacyjny w segmencie urządzeń mobilnym na poziomie 2,1 mld dol., w stosunku do 1,53 mld dol. w Q3 w roku ubiegłym! Jeśli rzeczywiście napędzają go słuchawki z najwyższej oraz średniej półki, to oznacza, że obrana ścieżka jest właściwą, chociaż nie wiem, jak Ty, ale ja – o czym pisałem dość mocno TUTAJ – jestem zawiedziony wysypem totalnie nieinnowacyjnych telefonów po stronie niemal każdego producenta. Zauważ, że nie ma już tej mile łechtającej ciekawość, pełnej oczekiwania i domysłów chwili budowanej oszczędnymi przeciekami. Smartfony zaczynają być masówką, łącznie z tymi najdroższymi i najbardziej pożądanymi. Niemniej – Samsung wyraźnie odbił się po ostatnich spadkach i dobrze, bo w silnej kondycji największych, jest najwięcej potencjału gotowego na wprowadzanie nowych rzeczy. Byle tylko nie zabrakło odwagi!
[showads ad=rek3]
Źródło: samsungtomorrow