Dziękuję czytelnikowi – Dominikowi Śnieguckiemu – za podlinkowanie w społeczności Chromebook Polska informacji o najnowszym, wchodzącym właśnie na rynek – Chromebooku od Lenovo oznaczonym symbolem N21! Zachęcony newsem poszperałem troszkę i znalazłem szybko oficjalną stronę nowego członka rodziny. I chociaż zupełnie mi się ten model nie podoba wizualnie, to już zdążyłem go baaaardzo polubić! A wszystko z powodu niezwykle ciekawych rozwiązań, które w nim zastosowano.
Miejmy więc ten najmniej przyjemny punkt za sobą. Otóż Lenovo Chromebook N21 prezentuje się wg mnie, jak ciepła klucha. Owalny, grubawy, z szerokimi ramkami. Nie wiem, co Wy na ten temat sądzicie, ale jak dla mnie to całkowicie niecharakterne. Ale jeśli przełkniemy jakoś ten design, to potem jest już tylko lepiej. Bo Lenovo Chromebook N21 podoba mi się przede wszystkim dlatego, że – została wzmocniona obudowa na tyle, że przeżyje upadek z wysokości ok. 2.3 stóp, czyli jeśli dobrze policzyłem – 70 cm(!), co deklaruje sam producent – i nie małym druczkiem, gdzieś na końcu strony, tylko tłustą, dużą czcionką przy punktowaniu jego zalet!
Po drugie wzmocniono również zawiasy oraz narożniki notebooka, aby przy zderzeniu kantem z jakąś twardą powierzchnią i to przetrzymał. Po trzecie Lenovo uodpornił Chromebooka N21 na zalania klawiatury oraz wnikanie do jego wnętrza kurzu. Zastosowano więc zamkniętą konstrukcję z pasywnym chłodzeniem. Po czwarte już model 11-calowy posiada matowy ekran, na co choruję przy okazji mojego Chromebooka C200, który wprawdzie pięknie wygląda z taką matrycą, ale służy też za lusterko. Piątą – wyróżniającą i bardzo efektowną cechą jest ukrycie w obudowie uchwytu, za który można będzie tego Chromebooka przenosić!
Nieźle co? Dosłownie – Lenovo Chromebook N21 to Chromebook na piątkę! Ale to jeszcze nie koniec – wewnątrz siedzi wydajny, dwurdzeniowy układ: Intel Celeron N2840 z zegarem 2,5 GHz, są 2 GB lub – zależnie od wersji – 4 GB pamięci RAM, na dane przeznaczono 16 GB SSD z dodatkowym miejscem w Chmurze Google, a całość pracuje na jednym ładowaniu do 9,5h!
Ostatnim wyróżnikiem jest kamerka zastosowana w tym Chromebooku. Otóż jest to 1-Mpx matryca, rejestrująca obraz w rozdzielczości 720p, ale została zamontowana na obrotowym panelu, toteż można ją skierować przed siebie! OK – nie jest to może superfajny ficzer, ale sam kiedyś miałem chyba dwa notebooki z Windowsem od Asusa, które takie kamerki posiadały i muszę przyznać, że sprawdzało się to idealnie, kiedy miałem wygodnie ustawiony ekran, ktoś dzwonił do mnie na Skype, a ja nie musiałem np. odchylać idealnie ustawionego na daną sytuację ekranu, tylko regulowałem sam kąt pochylenia kamerki. Niewątpliwie przydatne!
Gdyby nie ten wygląd uznałbym, że to najbardziej innowacyjny Chromebook w swoim segmencie cenowym. OK – to nie jest pierwszy wzmacniany konstrukcyjnie laptop od Lenovo z Chrome OS, niektórym może przeszkadzać, że bezpardonowo dedykowany jest szkołom i uczelniom, a wysuwany chwyt tylko podkreśla, dla kogo jest ten model. Niemniej wnosi lekki powiew świeżości, a do tego startuje w sprzedaży z poziomu zaledwie 219 dol! Super, co nie? Naprawdę bardzo fajna propozycja!
Źródło, foto: lenovo