Wczorajsza konferencja Microsoftu pokazuje, że dziś już nieco wyświechtany slogan: „Klient – nasz pan” jest w relacji biznesowej wciąż aktualny. Microsoft musi walczyć, żeby jego 7,5 proc. udziału w rynku urządzeń mobilnych z platformą Windows nie tylko się pomnażało, ale żeby nie ponosić strat. Microsoft ustami Steve’a Ballmera zapowiedział aktualizację Windows 8 do wersji 8.1. Dostaniemy – o czym mówiło się od dawna – z powrotem menu Start, czy możliwość logowania do systemu na pulpit (a nie od razu do interfejsu Metro).
Denerwują mnie tytuły i opinie, które głoszą, że firma z Redmond się ugina. Podobne głosy słyszałem przy okazji kontrowersji wokół premiery XBoksa i praw (oraz ograniczeń) w zakresie wymieniania się tytułami gier czy konieczności podłączenia do Internetu by grać. Microsoft pod naporem krytyki i tutaj zmienił zdanie. Ale każda prywatna firma ma prawo do wprowadzania przepisów i rozwiązań, z którymi lub na które nie zgadza się reszta świata.
Bezkompromisowo udowadnia to chociażby Apple, który do niedawna nawet nie miał ochoty przepraszać klientów za swoje błędy, a legendarny, zmarły szef Apple – Steve Jobs, zapytany np. o problemy związane z iPhonem 4, który gubił zasięg, odpowiedział żeby użytkownicy nie trzymali go w taki sposób, który powoduje utratę połączenia z siecią. Oburzenie było tak samo duże, jak sprzedaż tego smartfonu…
Gigant z Redmond nie ma już tej pozycji co kiedyś, ani tak kultowych urządzeń w portfolio, więc nie może sobie pozwolić na dyktat warunków. Ale robi co innego – idzie na kompromis, a to w moich oczach znaczy o wiele więcej niż przymus. Kompromis to wolność wyboru dla klienta, a nie zmuszanie go do szukania nowych rozwiązań, zwłaszcza u konkurencji. Brawo Microsoft!
Foto: microsoft