Microsoft po raz kolejny uderza w Chromebooki w swojej reklamie. Tym razem nie chodzi już z kamerą po amerykańskich ulicach i nie próbuje ośmieszać tego urządzenia, chociaż wciąż pozostaje w granicach reklamy porównawczej. Teraz dostajemy coś zupełnie innego, bardziej profesjonalnego i jednocześnie mocno stereotypowego… A myślałem, że w liberalnej Ameryce nie ośmieli się sięgnąć po… mamę ;) Zresztą sami zobaczcie:
Dlaczego stereotypowo? Przecież to taka typowa Matka-Polka, tylko w wydaniu amerykańskim. Wprawdzie nie musi ocierać potu z czoła, ale wyjątkowy to zabieg. Sięgnijmy po autorytet mamy, która przecież wie o dzieciach najwięcej. Niech ona się wypowie. Nie wierzycie tym przypadkowym przechodniom? To bardzo proszę, mamie musicie uwierzyć. Zauważcie, że to nie ten typ kampanii, charakterystyczny dla Google:
Kampania zbiegła się własnie z premierą nowych notebooków Asusa, które można było oglądać na targach CES w styczniu br. w Las Vegas, a które kosztują właśnie 300-349 dol. Cenowo więc segment Chromebooków. Charakter reklamy, osadzony w realiach szkolnych i czuwającej nad wszystkim matki pokazują tylko, że ostatnie raporty na temat coraz większej dominacji rozwiązań od Google to żaden nadmierny entuzjazm fanów marki.
Ale Microsoft wytoczył jeszcze jedno działo – swój wybitny i naprawdę wyjątkowy produkt, którym jest pakiet Office. Szczerze go doceniam, często pracuję na Excelu, Outlooku, Wordzie itp., ale w rzeczywistości sięgam po te rozwiązania wyłącznie z konieczności. To co dostarcza Google ze swoim pakietem QuickOffice nie musi się naprawdę niczego wstydzić. Microsoft uderza nie tylko autorytetem, ale i pije do naszych przyzwyczajeń. Tak, trudno porzucić stare nawyki, ale wierzcie mi na słowo – jak już się to zrobi, to powrotu na stare śmieci nie ma…
PS.1.
chociaż, jak na ironię – ten wpis powstaje na Asusie z Windowsem ;)
PS.2.
Dlaczego argumenty Microsoftu przeciw Chromebookom są bez sensu napisałem TUTAJ.
Źródło, foto: betanews