Zebrałem się wreszcie, żeby obejrzeć najnowszego iPhone’a, udałem się więc do jednego z poznańskich iStore-ów. Moje pierwsze wrażenie, przeszło najśmielsze oczekiwania. Po prostu nie poczułem nic. Zupełnie nic. Ani, jednego mocniejszego uderzenia serca. Rozmarzenia, zachwytu, pokusy, że może jednak fajnie byłoby mieć nowe dziecko Apple. Nie mogę nawet napisać, że jestem rozczarowany. Bo nie jestem. I wiem dlaczego. Bo skoro nie ma oczekiwań, to nie może być też rozczarowania. Myślę, że zasadniczo właśnie sobie to uświadomiłem, że po Apple w dziedzinie smartfonów przestałem się spodziewać czegokolwiek.
Oczywiście obejrzałem sobie dokładnie najnowszego iPhone’a 5S. Trzeba to sobie jasno powiedzieć – jest piękny. Doskonale wykonany, przyjemnie chłodny, kiedy trzyma się go w dłoni, bardzo smukły i oczywiście szybki. Jednak po raz pierwszy przy tym modelu odczułem, że Apple stoi w miejscu. W dniu premiery chwaliłem nowy procesor, czytnik linii papilarnych itp. OK. – sprzęt najlepiej sprawdzić w codziennym użytku. Tego oczywiście nie było (i raczej nie będzie), ale nawet specjalnie nie czuję takiej potrzeby, aby cokolwiek z tym urządzeniem mieć więcej do czynienia.
W takim miejscu trzeba postawić sobie zasadnicze pytanie – czego w takim razie oczekujesz człowieku od nowego smartfonu Apple? Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy kupiłem sobie smartfona, był nim HTC Touch Diamond 2. Wówczas nie miałem większego pojęcia o tych urządzeniach, ale naturalnie byłem przekonany, że skoro kupuję urządzenie z Windowsem, to będę miał tam łatwy dostęp do Office’a, możliwość zarządzania Outlookiem itp. Jakie było moje rozgoryczenie, kiedy okazało się, że nawet nie ma sensownego sklepu z aplikacjami! Wówczas spotkałem się z moim serdecznym przyjacielem, który jak się okazało ma iPhone’a 3G. Różnica była między tymi urządzeniami kolosalna. Szybko postanowiłem pozbyć się nieużytecznego smartfona.
Ale wiedziałem, kupując go, jakie mam wobec niego oczekiwania. W swojej naiwności liczyłem, że przecież to musi być standard, że w pewnym sensie uda się przeszczepić rozwiązania z klasycznego Windowsa do obecnego HTC. Dzisiaj, kiedy zastanawiam się nad iPhone’m i tym, czego bym chciał od jego kolejnych generacji, to nie potrafię sobie jasno odpowiedzieć, w czym miałby być dla mnie rewolucyjny. Jak napiszę, że mógłby mieć większy ekran, to będzie wyglądało to jak truizm. Szybkości i wydajności mu nie brakuje, ale NFC już tak. Czy Retina zaspokaja wszystkie moje oczekiwania, co do ekranu? Z tym bym dyskutował. Myślę, że Apple też nie wie, jak mogłoby przekształcić ten smartfon. Nadać mu nowego ducha.
A już na pewno nie ma go iPhone 5C. Dokładnie zanotowałem swoją pierwszą myśl, kiedy po niego sięgnąłem. Od frontu zachwycił, a z tyłu zawiódł. Ten plastik do tego sprzętu nie pasuje. To już nie ten etap. Zwłaszcza, że budżetowiec nie może kosztować na starcie niemal 2,5 tys. zł! Jak bym dostał iPhone’a 5 w plastikowej oprawie. Oczywiście, wykonanie rewelacyjne. Plastik nasycony fajną, jednolitą barwą (w moim przypadku był to kolor niebieski). Jednak od razu poczułem różnicę cieplejszej obudowy oraz że jest nieuzasadnienie masywny.
Możecie się ze mną zgadzać lub nie, ale takie są oto moje pierwsze wrażenia. I wiem doskonale, dlaczego tak dobrze pracuje mi się na Galaxy Nexusie z systemem Android. Bo mimo, że ten potrafi czasem płatać figle ze stabilnością, nie jest już tak wydajny, do tego zrobiony w całości z plastiku itd. i jak się zgrzeje, to daje się to mocno odczuć, ale jednak mogę go dowolnie rootować i bawić się różnymi wersjami systemu, Google rozbudował świetną siatkę usług, z których korzystam i bez których dziś nie wyobrażam sobie pracy. Całość jest – jak dla mnie – świetnie ze sobą zintegrowana, otwarta, wciąż rozwijana i bardzo praktyczna. Nie raz już wspominałem na tym blogu, jak bardzo cenię sobie zarządzanie większością swoich zadań z poziomu powiadomień. Uwielbiam tą wygodę.
No dobra, nie pracuję na smartfonie Apple, tylko na iPadzie 2 i uważam, że pomimo wieku, to wciąż jeden z najlepszych tabletów na rynku, którego jedynie miałbym ochotę zamienić na wersję Mini, z racji tego, że dużo czasu spędzam w ruchu i wygodniej pracuje się na urządzeniu o tych wymiarach. Jednak iPhone nie wnosi nic nowego. Rewolucję, którą miał dokonać już ma za sobą. Dziś chyba mimo wszystko chciałbym dostać rozwojowy sprzęt, a nie tylko poprawiany w detalach.
Foto: apple