To, że aktualizacja do najnowszych wersji Androida to zmora każdego producenta, nie jest żadną nowością. Na Marshmallow trzeba naprawdę uzbroić się w cierpliwość, a Samsung dopiero rozpoczął proces aktualizacji. Na mojego Galaxy Note 4 nowa wersja Androida ma zawitać dopiero w kwietniu, ale dosłownie przed chwilą zainstalowałem wersję 6.0.1 na innym modelu – Galaxy S6 Edge Plus. Postanowiłem więc krótko podzielić się wrażeniami i zmianami, jakich dokonał Samsung w swojej nakładce.
Aktualizacja była dość spora i ważyła prawie 1,4 GB, ale widocznych zmian na pierwszy rzut oka nie ma. Nie spodziewaj się wielkich rewolucji, bo ich zwyczajnie nie znajdziesz. Do czynienia mamy raczej z kosmetycznym liftingiem w wersji wizualnej – czy lepszym? Ciężko stwierdzić. Po raz kolejny zmieniła się kolorystyka. Tym razem Samsung jeszcze bardziej rozjaśnił TouchWiza i cały czas zastanawiam się, czy mu to dobrze wyszło.
Warto zwrócić uwagę na małe i kosmetyczne zmiany w ikonkach. Stały się jeszcze bardziej flat, pozbawiono je cieni, dzięki czemu choć wyglądają na pierwszy rzut oka tak samo, to w bezpośrednim porównaniu widać różnicę. Zmienił się też wygląd zegara, cyfry są mniejsze i również pozbawione cieni. Szkoda, bo poprzednia wersja mi się bardzo podobała.
Po ściągnięciu górnej belki widać już wyraźnie, że ktoś zaszalał w ekipie projektantów, ponieważ w tym miejscu kolorystyka uległa drastycznej zmianie. I właśnie nie do końca mogę się do niej przekonać. Mam wrażenie, że zestaw barw nijak pasuje do siebie i mógłby być lepiej dobrany. Nie uważasz? Coś tu jest nie tak, ale umówmy się – to kwestia przyzwyczajenia. Poza tym, zawsze można skorzystać z dodatkowych tematów i problem z głowy ;).
Edycja górnego paska również uległa zmianom, ale tutaj już nie ma ich tak dużo – oczywiście z zachowaniem nowej kolorystyki.
Zmienił się również wygląd dialera, ale opiera się on tylko na rozjaśnieniu koloru, który jest pastelowy, a wręcz wyblakły. Na żywo jednak prezentuje się całkiem nieźle.
Kontakty w ulubionych. Tu zrezygnowano z okrągłego wyświetlania kwadratowych kafli. Teraz są one prostokątne i również średnio przypadły mi do gustu.
Wraz z aktualizacją do najnowszej wersji Androida, otrzymujemy rozszerzoną funkcjonalność bocznej krawędzi. Jest ona taka sama, jak w najnowszych Galaxy S7, przynajmniej na pierwszy rzut oka tak wygląda. To miło ze strony Samsunga, ponieważ dzięki temu użytkownicy modelu S6 Edge Plus nie poczują się pokrzywdzeni. Szczegółowo będę omawiał te zmiany zapewne przy okazji recenzji najnowszego flagowca. W skrócie, jak możesz zauważyć na screenach otrzymujemy aplikacje, dzięki którym wyświetlisz wyniki ulubionych drużyn sportowych, czy też w ładny i czytelny sposób sprawdzisz pogodę.
O wiele lepiej wyglądają też ikonki, które nie są na siłę wpasowane w okręgi, choć jeśli komuś bardziej przypadła do gustu poprzednia wersja, może do niej wrócić w ustawieniach.
Bardzo fajnym rozwiązaniem jest zmiana przenoszenia ikonek pomiędzy pulpitami. Nie da się ukryć, że przepuszczanie ich przez kolejne ekrany było czasami sporym wyzwaniem. Teraz wystarczy ikonkę wrzucić w górny pasek, przemieścić się do docelowego miejsca, a następnie wpuścić ją tam, gdzie chcemy. Proste i aż dziwne, że wcześniej tego nie było w TouchWiz.
I w zasadzie to tyle na gorąco. Przez ten czas kiedy miałem okazję popracować na Marshamallow, Samsung Galaxy S6 Edge Plus sprawował się doskonale. Wszystko działa bardzo sprawnie i nie mam powodów do narzekań. Ciekawostką jest ilość wolnej pamięci RAM, po wyczyszczeniu jej ze zbędnych procesów w Smart Menadżerze. Na Lollipopie smartfon trzymał w pogotowiu 1,8 GB pamięci RAM, a na Marshmallow 2 GB. Zawsze 200 MB więcej i choć system działa niezwykle płynnie i wydajnie, to i tak ilość jaką do tego potrzebuje jest dość przerażająca ;). Nie zdarzyło się jednak, by smartfon lagował, czy też się zawiesił, co zdarzało mi się to już na tym modelu, ale w tej chwili takie obrazki (póki co) są przeszłością.
Na tę chwilę śmiało mogę powiedzieć, że choć w przypadku Galaxy S6 Edge Plus smartfon nie zmienił się znacząco, to po aktualizacji jest to z pewnością w pełni naoliwiona maszyna. Już bez rdzy ;).