Spędziłem urlop nad polskim morzem. Z racji różnych perturbacji komunikacyjnych nie mogłem sprawdzić nowych map Google od początku do końca przemierzanej trasy, ale na tyle, na ile mogłem z nich korzystać – po raz kolejny – nie przyniosły wstydu. Jakiś czas temu w rankingu map stworzonym przez jedno z czasopism komputerowych, Google Maps wylądowały na ostatnim miejscu. Nie pamiętam szczegółów oceny, ale po swoich testach nie mogę napisać, że są do niczego, chociaż czasem pozostawiają wiele do życzenia.
Niestety zdarza się, że kropka, która wyświetla moją lokalizację niejednokrotnie jedzie obok właściwej trasy i jest to nie tylko moja obserwacja. Brakuje też aktualizacji niektórych odcinków, więc tam gdzie jest już droga, ja jadę kilka kilometrów w polu. Zdarzyło mi się również, że w terenie gęsto zabudowanym (mam na myśli osiedla), gdzie trzeba szukać skomplikowanej numeracji budynków, jak np. 4C1 itp., to również Mapy od Google potrafią mnie zaprowadzić do ślepej uliczki lub parkingu, zamiast pod konkretnie wskazany adres.
Z Google Maps jechałem już któryś raz z rzędu nad Bałtyk i z dużym zadowoleniem przyznaję, że poradziły sobie za każdym razem bardzo dobrze. O ile większych problemów bym się nie spodziewał po drodze do Trójmiasta, to już do wytyczonych tras do takich miejscowości, jak np. Białogóra, miałem mniej zaufania. Dzisiaj wracając z Pogorzelicy mogłem się przekonać, że wciąż można na nich polegać, szkoda tylko, że nie mogłem jechać z nimi cała drogę.
Miłym zaskoczeniem były informacje o zdarzeniach na drodze. W prawdzie zauważyłem je dopiero w Poznaniu, kiedy przeglądałem trasę, co widzicie na zdjęciu poniżej, to fajnie jednak, że takie komunikaty się pojawiają. Czuję, że kiedy Waze zostanie zaprzęgnięty do Map Google dostaniemy jeszcze przyjemniejszy produkt.
Na mapie widać też piktogram przedstawiający trwające prace. Wcześniej tych informacji nie miałem, zatem bardzo mnie cieszy, że zaczęły się pojawiać. Reasumując – jestem nadal bardzo zadowolony z tych map i chętnie przetestuję teraz trasy rowerowe w Poznaniu :) Tylko najpierw muszę znaleźć rower ;) Od dwóch kółek zdecydowanie bardziej wolę swoje dwie nogi i bieganie!