Na początku listopada w mediach technologicznych pojawiła się dość intrygująca informacja o nowym smartfonie, który niebawem dostępny będzie na naszym rynku. Mowa o Honor 6. I szczerze – czytając o produkcie tak nazwanym, zupełnie straciłem do niego ochotę. Honor? Co to w ogóle za noname? Kto jest jego producentem? No i to wyposażenie… Hmm… to może jednak warto rzucić na niego okiem? Chyba nie pozostaje mi nic innego do dodania, jak tylko potwierdzić – warto! Oto kilka moich pierwszych wrażeń po kilkunastu godzinach korzystania.
WYKONANIE
Po pierwsze Honor 6 jest całkiem ładnym smartfonem. Pierwsze moje skojarzenie powędrowało w okolice wzornictwa proponowanego przez Apple przy okazji iPhone’a 4/4s. Nie jest to bezpośrednia kopia – uspokajam – ale trudno nie zauważyć takich kontaminacji. Odbiór sprzętu jest więc jak najbardziej pozytywny. Poza tym jest dość lekki (130 g), wielkość znośna (ekran o przekątnej 5. cali), nie przesadzona w żadną stronę, zatem dobrze się go trzyma w dłoni. Trochę razi, że to wszędzie plastik, a szczególnie ramka, która wygląda najsłabiej, ale całość została dobrze skrojona, ładnie zaokrąglona na narożnikach, a na pleckach widoczna jest tylko nazwa smartfona, która przywodzi na myśl mimo wszystko produkt z co najmniej średniej półki cenowej. Tyle, że środek, to już duży kaliber.
HARDWARE
Producent – którym jest firma Huawei – przedstawiając Honor 6 zdecydował się na taki opis swojego najnowszego produktu:
To alternatywa dla dużych marek mobilnych kierowana do ludzi, którzy chcą mieć dostęp do najbardziej zaawansowanych funkcji w najlepszej cenie.
Studiując wyposażenie trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Sercem smartfona jest ośmiordzeniowy procesor Kirin 920 z zegarami 1,3GHz plus 1,7GHz, który dostarcza sam Huawei, jest więc dobra okazja do sprawdzenia, jak się sprawuje taka propozycja w kontekście innych urządzeń działających np. na Snapdragonach. Są też wewnątrz 3 GB RAM, na dane przeznaczono 16 GB, ale z możliowścią rozszerzenia do 64 GB dzięki kartom microSD, główny aparat otrzymał matrycę 13 Mpx z obsługa trybu HDR, za dostarczanie energii odpowiada bateria o pojemności 3100 mAh, a całym urządzeniem zarządza Android KitKat 4.4.2 z autorską nakładką na system – EMUI 2.3. Aaa, no i zapomniałbym – ekran wyświetla rozdzielczość Full HD 1080p; przy tej wielkości wyświetlacza mamy bardzo ładny współczynnik ułożenia pikseli wynoszący 445 punktów na cal.
Co mogę napisać o jego pracy? Cóż, jest niezwykle płynna i wydajna. Byłem bardzo zdziwiony – nie mając pełnej specyfikacji w głowie – że mam do czynienia z tak fajnie pracującym smartfonem. Honor 6 to niewątpliwie bardzo dobrze wyposażone urządzenie.
SYSTEM
Tutaj, jak wspomniałem wcześniej, mamy Androida KitKat, ale zupełnie nie poznacie tego systemu. Huawei postawił na swoją nakładkę, która w obecnej wersji całkowicie przebudowuje wygląd platformy i jest przy tym łudząco podobna do… MIUI od Xiaomi. Co o tym rozwiązaniu myślę pisałem TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ, kiedy testowałem je jeszcze na Galaxy Nexusie w ubiegłym roku. Osobiście nie jestem fanem takiej nakładki. Po prostu nie znoszę mieć bałaganu na pulpitach, a w tym przypadku wszystkie aplikacje dostępne są bezpośrednio z kolejnych ekranów, nie można wejść do osobnego menu z nimi.
Ale nie oznacza to, że jest to złe rozwiązanie. Po prostu nie trafia w moje potrzeby. Oprócz tego jest coś, co z pewnością się Wam bardzo spodoba, jeśli lubicie sporo możliwości personalizacyjnych. W Honorze 6 można zmienić naprawdę wiele rzeczy w kwestii wyglądu, widgetów, tapet itp. Jest pod tym względem zupełnie inaczej niż w tradycyjnych, androidowych słuchawkach, można dostosować nawet styl ikon aplikacji do własnych potrzeb, poza tym dużo propozycji dostępnych jest online, a tam już znajdziecie prawdziwy raj apek do zmian stylów, wyglądu ekranu blokady, tego, co ma się z niego uruchamiać. Od najbardziej wymyślnych rzeczy począwszy, na najprostszych propozycjach skończywszy.
I przyznam Wam szczerze, że mam tutaj nieodparte skojarzenie z Xiaomi. Huawei buduje na naszym rynku z Honorem 6 wizerunek nowej, autonomicznej platformy, która mimo wszystko uderza świeżością i ciekawymi rozwiązaniami. Podobnie Xiaomi robi w Chinach.
BATERIA
Jeszcze nie wiem. Spore ogniwo na pokładzie, z możliwością włączenia systemu oszczędzania energii, w tym dostosowania go do swoich potrzeb poprzez wybranie jednego z trzech zdefiniowanych trybów pracy – zależnie od potrzeb. Odłączyłem Honor 6 od ładowarki wczoraj ok. 21:00. Trochę zabawy przed snem i intensywniej od rana, więc uciekło mi w tym czasie jakieś 25 proc. energii. Myślę, że to całkiem dobry wynik.
OK – tyle pierwszych wrażeń. Na gorąco, po kilku godzinach użycia. Jeśli nasuną się Wam jakieś pytania, wątpliwości – zachęcam do komentowania, przyjrzę się każdemu aspektowi smartfona :)