Bardzo, ale to bardzo nie chciałem tego napisać. Ale od samego początku, cały projekt związany jednym hasłem – Make Poland Great Again – wydawał mi się śmierdzącym niewypałem. I nie chcę jechać tutaj po panach z Make Life Harder, ale prawdopodobnie skusiła ich spora gaża do robienia tego, co robią teraz w Gazeta.pl. Czy jest to projekt udany? Przeczytałem dziś mało pochlebne komentarze po tym, co puszczono w eter wczoraj. Moje zdanie jeszcze się nie wyklarowało jednoznacznie, bo nie czuję się zdegustowany. Mam raczej więcej socjologiczno-technicznych uwag.
Po pierwsze – pomyślałem, że Make Poland Great Again nie uda się, bo za duża wokół tego pompa. I to jeszcze zanim pojawił się pierwszy odcinek, Gazeta.pl sama nadmuchiwaa balon tak, jakby Jakobe Mansztajn i Rafał Żabiński już pobili wszelkie rekordy popularności. A przecież nie mieliśmy nawet jednego materiału w Sieci! I to najbardziej nie dawało mi jakoś spokoju.
Po drugie – przeczytałem dzisiaj na wirtualnemedia.pl, że każda treść w MPGA jest wielokrotnie redagowana, dopracowywana i dopieszczana. Mam wrażenie, że to w Gazeta.pl mają więcej frajdy z pisania scenariusza, aniżeli wypada to na żywo. Bo moim zdaniem źle też nie jest, ale jest jeden istotny szkopuł…
…czyli Po trzecie – MPGA aspiruje do popularności Ucha Prezesa. I – owszem – jest to również projekt reżyserowany, a scenariusz dobrze napisany, ale formuła jest inna. To jest mini-serial. A MPGA wygląda, jak publicystyka. Jak więc pisać dialogi pod publicystykę…, która najlepiej wypada, jako twór w dużej części samorodny? Dla mnie to jest nie do przejścia w takim wydaniu.
Po czwarte – śmiech. W sensie TEN śmiech, TEJ niby-publiczności. Ten śmiech z offu. Jakiś taki totalny hard-core. Żeby mi jeszcze nadawca mówił, kiedy mam się śmiać… Meeehhh… Nie myślałem, że tak to będzie wyglądać. Sądziłem, że seriale lat 80-tych. i 90-tych z Przyjaciółmi i Światem wg Bundych mamy już za sobą. Mnie to nie śmieszy, że skądś tam dochodzi rechot jakiegoś typa lub większej grupy, której za ten śmiech po prostu zapłacono – jeśli faktycznie prawdziwa jest ta grupa…
Po piąte – za ciasno w tym studio. Jakoś tak za blisko siebie siedzą. Wiem, wiem – może to i pierdoła, ale cholernie brakuje mi w tym materiale oddechu. Takiego wizualnego. Masa dopieszczonych zwrotów, śmichy-chichy z offu, ciasnota na ekranie. Obejrzałem połowę pierwszego odcinka i… miałem dosyć. Ale na tamten moment, bo w duchu pomyślałem, że chętnie wrócę do MPGA za dwa, trzy tygodnie – obserwując, jak się panowie rozkręcają i reagują na bieżące, a nie produkowane na dwumiesięcznym poślizgu, zdarzenia.
Po szóste – najboleśniejsze. Kurczę… Najbardziej w materiale wirtualnemedia.pl zdenerwowało mnie, że jak dowiedział się ten serwis, szefostwo przyznaje, że dopiero jesienią podejmą decyzję, czy kontynuować MPGA. To pokazuje, jak cholernie koniunkturalnie portal podchodzi do tej produkcji. Zero skrupułów. Zasięgi, cyferki, kasiora. A jak nie, to zdejmujemy. Niby logiczne, niby sensowne podejście, niby tak to działa w prywatnych mediach, no ale… jakoś to nie koresponduje z… duchem Ucha…
Podsumowując – dochodzę to wniosku, że jednak z drugim Uchem Prezesa będzie bardzo ciężko porównać Make Poland Great Again. Bo Ucho rodziło się na YouTube, tam stało się fenomenem, wyglądało jak inicjatywa oddolna, bez żadnego kapitału, wsparcia wielkich firm czy medialnej branży, rosło, rosło i rosło… aż wyrosło. I to tak, że wszyscy sympatyzują z bohaterami tego mini-serialu. A dzięki temu nikomu nie przeszkadza przeskok na dużą platformę, która do tego nie kojarzy się ani z prawem ani z lewem… Wszyscy chcą, żeby ich ulubieńcy coś zarobili, a przy okazji dalej robili swoje, bo doskonale komentują rzeczywistość. W przypadku MPGA – Gazeta.pl próbowała przekonać cały polski Internet, że takich dwóch, jak ich trzech, świat jeszcze nie widział… No cóż, coś w tej kalkulacji w takim razie nie zagrało…
No dobrze, to może jeszcze na koniec jedna uwaga – Ucho Prezesa ma jeszcze jeden atut. Robione jest przez ludzi, którzy ze sceną, publiką i z kamerami mają do czynienia od lat. Którzy na różnych sukcesach i porażkach przejechali kilka długości swojego życia. Ucho jawi się więc, jak zjawisko, które jest doprawione inteligentnym humorem i doskonałą grą aktorską. MPGA takiego doświadczenia nie ma. A to z doświadczenia czerpie się największą wiedzę i najlepsze wzorce, które później przekuć można w twór, który pozwala ponownie Robertowi Górskiemu bawić miliony Polaków. I robi to jeszcze tak, że nawet krytykowani z uśmiechem na ustach z uznaniem odnoszą się do tego tworu. Tak właśnie wygląda mistrzostwo.