Legendarna twórczość Williama Szekspira nie jest, trzeba przyznać, łatwym materiałem źródłowym dla dzisiejszego kina i oddanie jej sprawiedliwości wymaga od twórców naprawdę dużego zaangażowania. Tym bardziej filmy takie jak Titus (1997r.), Henry V (1999r.) czy Hamlet (1996r.) – dzięki doskonale przemyślanemu podejściu do XVI-wiecznych dramatów, pozostają w pamięci kinomanów i są wymieniane pośród najambitniejszych i najbardziej znaczących współczesnych produkcji kinowych.
[showads ad=rek3]
W każdym razie sam zauważam, że przy tego rodzaju filmach trudno mi – przynajmniej na początku – o uczucia oczekiwania, czy szczególnej ekscytacji. Faktem jest, że mimo kultowego statusu nawet te wymienione wyżej tytuły, zdecydowanie nie należą do łatwych w odbiorze, nie mówiąc już o mniej udanych lub starszych ekranizacjach, które mogłyby się okazać zbyt wymagające nawet dla bardzo cierpliwych widzów.
Podobnie było też u mnie w przypadku opisywanej dzisiaj najnowszej ekranizacji Makbeta, która ma się w światowych kinach pojawić jesienią tego roku, a swoją prapremierę miała przy okazji Cannes 2015 (o którym mogliście u nas dość dużo ostatnio poczytać). Mimo doskonałej obsady, na której czele pojawią się Michael Fassbender (X-Men: Days of Future Past, Inglourious Basterds) oraz Marion Cotillard (Inception, The Dark Knight Rises) i bardzo pozytywnych ocen krytyków odniosłem wrażenie, że istnieje duża szansa na to, iż nowy Macbeth może być kolejną elitarną i mało przystępną propozycją skierowaną raczej do miłośników gatunku. Muszę jednak przyznać, że opublikowany w ostatnich dniach trailer zapowiadający film Justina Kurzela zdecydowanie przykuł moją uwagę do monitora.
Jak łatwo zauważyć oglądając tę zapowiedź – Macbeth na pewno nie będzie kameralnym powrotem na łono Szekspira, wypełnionym dusznymi zamkowymi salami i narracją bardziej opowiadającą niż pokazującą istotne dla fabuły zdarzenia.
[showads ad=rek2]
Film jak widać, utrzymany będzie w konwencji epickiej opowieści ze Średniowiecza i mam cichą nadzieję, że połączenie tej dużej skali, scen akcji i klasycznej fabuły dostarczonej przez wyśmienitą obsadę, zaowocuje filmem, który świetnie połączy starą jakość ze współczesną zachęcającą formą.
[showads ad=rek1]
Dobrym objawem wydaje się też to, że całość Makbeta udało się twórcom zamknąć w 113 minutach trwania filmu (dla porównania Hamlet z 1996 roku trwa 242 minuty, co nawet przy doskonałej jakość jest jednak lekko męczące). W europejskich kinach film pojawi się w październiku i mimo tego, że nie ma jeszcze daty polskiej premiery, to liczę na to, że będzie on dostępny również w naszym kraju (jeżeli nie od razu, to kto wie – być może zmieni się to na początku przyszłego roku.
Foto: ensonhaber, marion-cotillard