Nie wiem, jak długo jeszcze będziemy czekać na polskie premiery smartwatchy od czołowych producentów, którzy sypali nowościami, jak z rękawa przy okazji targów IFA 2014, ale wiem już, że sporo będziemy musieli w ten segment sprzętu zainwestować, chociaż… ceny, które dziś pojawiły się w internetowym sklepie Expansys podane są w funtach, zatem mam nadzieję, że jest cień nadziei na niższe ceny, kiedy zawitają d końcu do nas.
Ale, żeby nie przedłużać. W przedsprzedaży – LG G Watch R to wydatek rzędu 220 GBP (wcześniej niemiecka strona LG informowała o cenie 299 EUR), Sony Smartwatch 3 to 190 GBP, a Asus Zenwatch – najmniej – 160 GBP. Przeliczając po dzisiejszym kursie na złotówki, to zapłacimy za nie 1170zł, nieco ponad 1000 zł oraz ok. 850 zł za ostatni inteligentny zegarek. Myślę, że nie są to najgorsze sumy, ale mimo wszystko będą odczuwalne. Bo z przesyłką dojdzie spokojnie jeszcze coś na górkę. Zresztą zakładałem, że producenci będą żądać za nie około 1000 zł.
Z wszystkich tych modeli osobiście podoba mi się wyłącznie Zenwatch, który nie tylko jest w obecnej ofercie najtańszy, ale również wygląda najbardziej obiecująco pod względem funkcjonalnym. Oznacza to, że jest bardzo dobrze wyposażony przez Asusa w liczne dodatkowe opcje, które znacznie ułatwią codzienne użytkowanie. Pisałem o tych cechach TUTAJ, ale wspomnę tylko o kilku ciekawszych, jak możliwość tworzenia zadań z SMS-ów lub nieodebranych połączeń, czy korzystanie z biosensora mierzącego puls i liczącego kroki w czasie biegu lub chodu. Jest też opcja sterowania podglądem wizjera aparatu z poziomu zegarka. Odblokujemy Zenwatchem nasze tablety i smartfony, zakrywając tarczę dłonią wyciszymy niechciane, nadchodzące połączenie telefoniczne, a jeśli przyjdzie nam brać udział w prezentacji, to zmienimy go w pilota do przerzucania slajdów.
Na tle swoich konkurentów wygląda naprawdę obiecująco, więc za tę cenę zdaje się opcją godną uwagi również z uwagi na niezłe wykonanie. Ale zarówno Zenchawtch, jak i Sony Smartwatch 3 i LG G Watch R, to inteligentne zegarki, którym brakuje wciąż slotu na karty SIM oraz łączności GPS. Chętnie skusiłbym się, na któreś z tych rozwiązań, ale póki co moim numerem 1 stał się Samsung Gear S. W redakcji mamy podzielone zdanie na temat tego, który model komu podoba się bardziej i z jakich względów, ale po teście wielu smartwatchy mam w sobie mocne przekonanie, że aby to miało ręce i nogi, to jednak potrzebują one pełnej niezależności, nawet jeśli nie ma dzisiaj jeszcze w pełni przygotowanej infrastruktury i konieczność współpracy z telefonem do podstawa.
Ważną zaletą wszystkich tych rozwiązań jest również fakt, że pracują na dedykowanym Androidzie Wear, a zatem liczyć można na dynamiczny rozwój aplikacji, które będą przygotowane dla każdego z nich. Liczyć można też pewnie na dłuższe wsparcie, które wraz z kolejnymi edycjami systemu z czasem się skończy.
Czekam oczywiście na polskie premiery, licząc że nie będą tak kosztowne. Konkurencja jest już zdecydowanie większa niż przed rokiem, a to oznacza że nawet jeśli debiut rynkowy odbędzie się po zawyżonych cenach, to i tak szybko pojawi się drugi obieg i na lokalnych aukcjach znajdziemy je za dużo niższe kwoty.