Smartfon – a właściwie phablet – LG G Flex, to bardzo pomysłowe i świetne urządzenie. Po swojej przygodzie z tym sprzętem, trudno ukryć mi spory entuzjazm, jaki towarzyszył mi przy testach tego phabletu. Dlatego dochodzące przecieki na temat jego następcy są w mojej szerokiej orbicie zainteresowań. Z małym poślizgiem piszę tą wiadomość, ale nie mogę sobie odmówić kilku refleksji na temat tego newsa. Otóż – jak w tytule – pojawiły się przecieki, że następca tego genialnego urządzenia, czyli model G Flex 2 miałby pojawić się dopiero w przyszłym roku. Przypomnę, że premierę obecny G Flex miał w końcówce października 2013 roku, więc co najmniej około tej daty spodziewałbym się dwójki…
Tak się jednak nie stanie. Przynajmniej wg źródeł, do których dotarł @evleaks, a zatem bardzo wiarygodny człowiek. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszym świecie, kiedy producenci tacy, jak Sony wyznaczają swoje ważne premiery co pół roku, LG z pomysłem, aby zaprezentować G Flex 2 np. w lutym 2015 roku, wypada dość abstrakcyjnie i oderwanie od rzeczywistości. Ale tak nie jest. I będę kibicował im, aby ta premiera rzeczywiście wtedy miała swoje miejsce.
Zwróćcie uwagę, że poza Galaxy Round, który właściwie powstał dla idei bycia pierwszym, nie ma żadnej innej konkurencji, która posiadała by w portfolio – oprócz oczywiście LG – smartfona z elastycznym, zakrzywionym ekranem. I tutaj rozumiem południowokoreańską firmę – nie musi się spieszyć. Nawet jeśli pojawią się modele od innych firm na rynku, to rewolucji nie wniosą. Na takie ruchy może pozwolić sobie tylko ktoś pokroju Samsunga, czy Apple, zatem LG nie ma się czego obawiać – nikt koła na nowo nie wymyśli. A właśnie budowa tych urządzeń, jest chyba najtrudniejsza na drodze do prawdziwej rewolty na rynku smartfonów z elastycznymi panelami.
Mam swoje obserwacje dotyczące obecnego modelu G Flex, który posiada jednak kilka niedociągnięć, które warto zniwelować. Może się to wiązać z zupełnie nowym pomysłem na samą bryłę urządzenia, a w tych okolicznościach LG potrzebuje i czasu i dobrego pomysłu, który będzie w stanie wdrożyć. Zakrzywione ekrany to taka technologia, która niekoniecznie może zaskoczyć. Podobnie jak 3D, które mimo kilku podejść różnych mobilnych firm, zostało jednak w kinie. Może nowy smartfon Amazonu coś w tym temacie zmieni, ale rewolucji jakoś tutaj nie dostrzegam, tym bardziej, że jego sprzęt ma być dostępny nie dla wszystkich i oczywiście nie wszędzie, ale to wciąż jeszcze mętne plotki.
Natomiast brakuje firmom technologicznym pomysłu, co z tymi elastycznymi ekranami zrobić? Może przyjmą się w bardziej przemysłowych rozwiązaniach, ale masowy konsument potrzebuje funkcjonalnego urządzenia. A jak tu wymyślić coś, co będzie praktyczne? Zawijane opaski, wysuwane nie wiadomo skąd panele – to wszystko świetnie wygląda na papierze, ale upakować w to całą możliwą elektronikę, skoro zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić np. miejsca na wydajną, równie elastyczną baterię, to już nie lada sztuka.
No właśnie – moja obserwacja po doświadczeniach z G Flex jest taka, że możemy mieć elastyczne ekrany, ale rewelacje, jakie ze sobą niosą, muszą zostać póki co zamknięte w plastikowych obudowach, które jedynie ograniczają te rozwiązania. Ale jak inaczej to ugryźć? W tym świetle, jeśli decyzja LG okaże się prawdą, nie zdziwię się, jeśli jego phablet w drugiej odsłonie ujrzy światło dzienne na początku przyszłego roku. Ale w tych okolicznościach, oczekiwał będę znacznie ciekawszego urządzenia, niż tylko kolejną wariację na temat sprzętu w plastikowym, bananowym prostokącie.
Źródło, foto: talkandroid