Dziś na targach CES 2017 w Las Vegas, firma Lenovo zaprezentowała swoją wizję inteligentnego asystenta domowego, przy pomocy którego uczynisz swoje życie ciekawsze i pełniejsze. Oczywiście komunały możemy odłożyć na bok, ale intuicyjnie ufam w tym przypadku Chińczykom, bowiem Lenovo Smart Assistant bazuje na całkiem udanym i zyskującym popularność produkcie Amazonu, którym jest asystentka Alexa. A – no i jest alternatywą dla Google Home.
Lenovo zapewnia w swoich materiałach prasowych, że przeprowadził szereg badań konsumenckich, by dowiedzieć się, jakie problemy i potrzeby ma każdy i każda z nas. Okazuje się, że aż dwie trzecie badanych z całego świata uważa, że technologie związane z Internetem Rzeczy (IoT – Internet of Things) są dla nich zbyt drogie, a przez to nieosiągalne dla ich portfeli. Po drugie – potencjalni klienci nie do końca wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi? Nie mają pojęcia, jak i z czym ugryźć ten cały IoT, a to przekłada się na dezorientację, który produkt rzeczywiście odpowiada autentycznym potrzebom(?). No i ostatni wniosek – 23 proc. badanych przyznaje, że nie ma pojęcia, po co mieliby kupować urządzenia dla inteligentnego domu…
Piszę o tym nie bez przyczyny. Rynek urządzeń typu Smart Home i Internet of Things dopiero zaczyna się rozwijać. Porządkują go takie pomysły, jak właśnie Google Home, Amazon Echo, czy teraz prezentowany na CES 2017 – Lenovo Smart Assistant. Jest to usługa, która pracuje w Chmurze, zatem do jej prawidłowego działania wymagane jest połączenie z Internetem. Dzięki swym sporym możliwościom łączności, rozwiązanie od Lenovo potrafi parować się z innymi urządzeniami niezależnych producentów i nimi zarządzać.
Z Lenovo Smart Assistant można rozmawiać już z odległości pięciu metrów, posiada osiem specjalnych mikrofonów redukujących inne dźwięki, szumy i zakłócenia oraz efekt echa akustycznego, tak aby wychwytywać ludzką mowę i reagować na wypowiadane polecenia (związane z notowaniem przypomnień, zadań w kalendarzu, uruchamianiem muzyki, sprawdzaniem newsów z Internetu etc.). Dodatkowo Asystent od Lenovo występuje w opcjonalnym wariancie z głośnikami Harman Kardon do odtwarzania dobrego jakościowo dźwięku.
Wiem – dla mnie też to wygląda jeszcze nieco za bardzo lakonicznie. Deklarowane wsparcie dla kompatybilności z urządzeniami firm trzecich też jest dość niejasne, bo przydałoby się albo konkretne partnerstwo (jak z Harman Kardon), albo jakieś wyraziste przykłady. Poniekąd można tak potraktować inny produkt Lenovo dziś zaprezentowany, czyli sześcioterabajtowy dysk do wymiany plików w systemie P2P (peer-2-peer) – również – do łączenia się z wieloma urządzeniami i inteligentnego oraz systematycznego katalogowania zbiorów zdjęć, filmów i muzyki. No – ale, jak wspomniałem – jest to produkt również Lenovo, a nie zewnętrznego partnera.
W związku z tym, nie bardzo jeszcze czuję chemię z tym pomysłem, ale jest we mnie przeświadczenie, że skoro opiera się to na rozwiązaniu od Amazonu, to będzie to nieustannie rozwijane. Póki co sprzedaż prowadzona będzie w USA, ale liczę na szybki debiut w Polsce. Na pewno Lenovo ze swoim asystentem udaje się wyjść na przeciw oczekiwaniom cenowym, które wg badań Chińczyków determinują decyzje o zakupie rozwiązań pokroju Smart Home. W tym przypadku Lenovo Smart Assistant kosztuje tyle samo, co Google Home, czyli 129 dol.
Tak – sądzę, że to gra warta świeczki.