W pierwszej chwili, gdy wpadła mi w oko okraszona zdjęciem informacja na temat Legend kliknąłem na nią w dużej mierze dlatego, bo wydało mi się, że wzrok zaczyna mnie zawodzić (i to od razu na kilka sposobów). Po pierwsze na zdjęciu były dwie postaci, które mimo pewnych różnic wyglądały jak Tom Hardy co samo w sobie jest oczywiście dość dziwne. Po drugie co w ogóle rzeczony aktor miałby robić na planie kolejnego filmu zapowiadanego na 2015 rok? Zapoznanie się z tą zapowiedzią było jednak świetną decyzją, ponieważ uważam teraz, że przedstawiona w niej nietypowa gangsterska historia naprawdę zasługuje na uwagę (a, poza tym ostatecznie okazało się, że z moim wzrokiem nie jest jednak aż tak źle).
Legend opowiadał będzie o życiu i przestępczej działalności bliźniaków Ronalda i Reginalda Kray’ów, którzy w latach 50-tych i 60-tych byli najbardziej znanymi w Londynie głowami zorganizowanej przestępczości. W swoim czasie bracia mieli w zasadzie status ikon popkultury (tak jak np. Al Capone), nie obce były im występy w mediach oraz sesje zdjęciowe. Pomysł na scenariusz oparty na takich biografiach jest więc naprawdę trafny, tym bardziej, że wziął się za niego Brian Helgeland twórca nagrodzony lata temu za L.A. Confidential, czyli jeden z moich ulubionych filmów kryminalnych. Powtórzenie tamtego sukcesu na pewno przyjąłbym z ogromnym zadowoleniem, ponieważ kryminały na tak wysokim poziomie naprawdę nie zdarzają się zbyt często.
Jak już wspomniałem w rolę identycznych przestępców wcieli się Tom Hardy, dla którego będzie to już trzecia (i jednocześnie czwarta :-) ) pierwszoplanowa kreacja w tym roku. Na dodatek stoi On tym razem przed naprawdę wymagającym aktorsko zadaniem. Oczywiste jest że granie dwóch postaci w jednym filmie nie jest łatwe samo w sobie, ale tutaj dodatkowo dodam jeszcze, że Ronnie i Reggie byli ludźmi, którzy mimo wszystko bardzo się od siebie różnili. Nie będę zdradzał zbyt wielu szczegółów, jednak poczynając od intymnej sfery życia, a kończąc na problemach ze zdrowiem psychicznym były, to bardzo skomplikowane postaci.
Materiały, które mogliśmy do tej pory zobaczyć jak najbardziej napełniają mnie optymizmem. Stylistyka z połowy zeszłego stulecia połączona ze świetnymi zdjęciami oraz muzyką naprawdę robią świetne wrażenie. Dodatkowo Hardy wypada niezwykle naturalnie i swoją drogą ciekaw jestem jak dobrze uda mu się zagrać akcentem (którego świetnie użył do zastraszania widzów w roli Bane’a). Przyznam, że Legend bardzo szybko z pozycji, o której praktycznie nic nie wiedziałem wsunął się na listę filmów, które będę chciał zobaczyć najszybciej jak to możliwe. Fakt, że ta lista szybko się wydłuża może mnie trochę martwić, ale to w końcu tylko dowód na to, jak dobry to czas dla miłośników kina.
Foto: sharperliving