Google Now trafiło do Chrome OS już jakiś czas temu. Pamiętam, że jak zwykle – najpierw mogli cieszyć się tym użytkownicy wersji developerskiej systemu, aż w końcu znaleźli to u siebie także zwolennicy edycji stabilnej. W Polsce nie mamy jeszcze tak fajnie, jak na Zachodzie, rozbudowanych funkcji asystentki od Google, ale i tak jest już nieźle. Obecnie Now wyświetla mi się na Półce, tuż przy zasobniku, powiadamiając najczęściej m.in. o zmianach pogody, na giełdzie wśród obserwowanych przeze mnie spółek, czy informuje o urodzinach znajomych z Google Plus. Szału więc nie ma, bo chętnie widziałbym tutaj znacznie więcej opcji, które towarzyszą mi na co dzień, jak chociażby propozycje nowych artykułów ze śledzonych przeze mnie blogów i serwisów.
Chyba najbardziej praktycznie sprawdza się obecnie w Google Now na Chromebooku informacja z mapką z Google Maps o tym, czy na trasie mojego powrotu z biura napotkam korki. Pojawia się wtedy, kiedy ma się zjawić, jeden rzut oka i wszystko już wiem. Ale teraz wygląda na to, że wszystko odbywać się będzie w jeszcze lepszy i przyjemniejszy sposób. Nie mam pojęcia, czy Now wyleci z zasobnika (na zaprezentowanych zrzutach widać, że raczej nie, chociaż nie wiadomo w jakiej formie znajdzie się w edycji stabilnej), ale wg oficjalnych doniesień – teraz trafi do launchera bety Chrome OS w ciągu najbliższych tygodni.
Najistotniejsze jest teraz postawienie pytania, po co i co my z tego mieć będziemy? Teoretycznie wszystkie opisane przeze mnie powyżej komunikaty powinny być dostępne od ręki, ale właśnie po wywołaniu launchera. Możemy to obecnie zrobić poprzez wciśnięcie klawisza z lupką na klawiaturze (odpowiednik CapsLOCK). O tym, jak bardzo podoba mi się launcher będący obecnie w wersji developerskiej Chrome OS pisałem ostatnio TUTAJ. I rzeczywiście przeszukiwanie Now z tego miejsca będzie bardzo fajnym rozwiązaniem, ale ja aż tak często z tego póki co nie korzystam – w sensie z lupki, bo to co u mnie najczęściej używane wyciągnąłem na Półkę, a samo okienko launchera nie daje się dzisiaj w żaden sposób personalizować.
Ale pisząc o tej zmianie dla mnie najbardziej kluczowe jest to, czy z Google Now da się na Chromebookach teraz korzystać w pełni głosowo? Od wielu miesięcy noszę smartwatche z Androidem Wear na pokładzie (TUTAJ moja recenzja Samsunga Geara Live, a TUTAJ Sony Smartwatcha 3 SWR50), czyli systemem napisanym przez Google dla urządzeń z zakresu technologii ubieralnych. Podstawą komunikacyjną z zegarkami jest oczywiście głos, a konkretne komendy aktywuje się poprzez frazę OK, Google. Piszę o tym, ponieważ z Androidem Wear mocno zintegrowana jest asystentka Google Now, która jest też podstawą launchera w smartfonach i tabletach z zielonym robotem, a i tutaj pozwala na oralną obsługę. Dzisiaj wprawdzie można głosowo dyktować szukane frazy nawet w stabilnej edycji Chrome OS, ale pomyślcie, jaka funkcjonalność spłynęłaby na ten system, gdyby okazało się, że w taki sposób będziecie mogli uruchamiać aplikacje, a pytając o pogodę, bez dotykania klawiatury otrzymacie najnowszą prognozę na weekend wprost na ekranie komputera?
Jeśli tak faktycznie miałoby być – niewątpliwie jest to kierunek, który mocno pokazuje, że Chrome OS też ma być instant – mimo, że system pisany pod notebooki, czy komputery typu All-In-One, to jednak z mobilnym podejściem do obsługi. I nie powinno nas to dziwić – wszak sprzęt ten dedykowany jest w 90-proc. pracy w Internecie, poza Chromeboxami i Chromebase, jest ultramobilny, a dzięki temu bardzo dopasowany do pracy tu i teraz, co akurat w moim przypadku ma ogromne zastosowanie i oczywiście wyróżnia się na tle innych notebooków. Nie wspominam już nawet o tym, że bez wątpienia mogłoby to być oczywistą odpowiedzią na Cortanę w Windows 10 .
Material Design, nowy launcher, do tego wyposażony w Google Now oraz coraz mocniejsze wsparcie dla aplikacji z Androida – to w ostatnim czasie najmocniejsze sygnały, w którym kierunku zmierza ten system. W moim odczuciu pomysł na wspomniany launcher jest też takim rozwiązaniem, które może się bardzo dobrze sprawdzać przy okazji ekranów dotykowych, a nie zapominajmy, że i takie Chromebooki są w użyciu. Nie zdziwiłbym się, gdyby któryś z producentów dostarczył nam niebawem hybrydę, z wypinanym ekranem od klawiatury, jak np. proponuje Asus w serii Transformer z Androidem.
Raczej wątpię, aby Chrome OS miał być już teraz integrowany z Androidem – ale niewątpliwie będzie bardziej śmiałą wariacją w nadchodzących miesiącach na temat tego, jakimi drogami będzie podążał proces asymilowania obu tych platform, nawet jeśli łączyć je będzie tylko wygląd i zbliżony poziom obsługi głosem. O ile będzie…
Źródło, foto: talkandroid