Eldar Murtazin – rosyjski bloger wlał sporo oliwy do plotkarskiego ognia technologicznego. Ogłosił, że wg jego źródeł, Google szykuje się do wycofania smartfonów z linii Nexus. Wprawdzie jeszcze w tym roku mamy zobaczyć kilka urządzeń sygnowanych tą marką, ale od 2015 roku możemy zapomnieć przynajmniej o popularnej telefonowej linii…
Nie kryję zaskoczenia, tak samo jak cała technologiczna branża. Dla mnie Nexus, to swego rodzaju iPhone, ale z Androidem. Wyspa. Ostoja. Wyjątkowa seria i wyjątkowe produkty, których trudno nie pokochać. Ale też rozwiązania nie dla wszystkich. Stworzone z myślą o deweloperach, stały się nagle kultowe dla milionów użytkowników, którzy postanowili zamienić się w domorosłych ekspertów od majstrowania – w oraz z – softem. Sam do nich należę. Dlaczego zatem Google miałby rezygnować z Nexusów?
POWÓD 1: SŁABA SPRZEDAŻ
Pójdę po najmniejszej linii oporu – smartfony te nie sprzedają się najlepiej. Nikt nie wmówi mi, że żyła, która przynosi złoto, zostanie odcięta, bo czas na zmiany. Nie ma takich szans, tym bardziej na rynku nowych technologii, gdzie producenci dwoją się i troją, żeby tylko zaskarbić sobie zawartość naszych portfeli, a w czołówce jest tylko kilku. Przykłady Nokii, HTC czy BlackBerry pokazują, że to nie przelewki. Ale problem w tym, że Nexusy ponoć świetnie się sprzedają, a już od numeru 4 niemal do ostatniej sztuki magazynowej… Google i LG zbierali ostre baty za brak przezorności, która doprowadziła do tego, że chętnych do zakupu było więcej, niż sprzętu na półkach. Dość wspomnieć, jak długo w Polsce czekaliśmy na debiut Nexusa 4…
Reasumując: ten powód nie trzyma się do końca kupy, ale przecież nie sama sprzedaż się liczy, a zyski z niej. Smartfony i tablety z linii Nexus obecne są na rynku w naprawdę niskich cenach, chociaż sprzętowo niewiele odbiegają od flagowych modeli konkurencji, która jest dużo, dużo droższa. Jeśli nawet sprzedają się miliony tych urządzeń, ale na niemal zerowej marży, czy też przynoszącej zyski niewspółmierne do włożonej w sprzęt pracy, to chęć zarzucenia tej serii urządzeń, byłaby uzasadniona. Nie zapominajmy w tym miejscu, że w rękach giganta wyszukiwania jest również Motorola, a rozwijana od zeszłego roku seria Moto X może godnie zastąpić Nexusy.
POWÓD 2: GOOGLE EDITION
Wyszukiwarkowy gigant z Mountain View poszerzył rodzinę smartfonów z czystym Androidem, które można kupić w jego sklepie Play. Chodzi o urządzenia mające dopisek Google Edition. I rzeczywiście jest w czym wybierać. Właściwie wszystkie liczące się smartfony: Samsung Galaxy S4, HTC ONE, Sony Xperia Z Ultra czy Moto X – to urządzenia, które po swojej nazwie otrzymały właśnie dopisek GE. Są drogie, jak cholera, ale właściwie niczym nie różnią się od klasycznych Nexusów jeśli idzie o system, łącznie z tym, że szybko otrzymują swoje aktualizacje. Może w imię lepszej współpracy z producentami Google woli postawić na flagowe urządzenia innych marek? Murtazin twierdzi, że tak.
POWÓD 3: SYSTEM
I tutaj dochodzę do punktu, który niekoniecznie z naszej perspektywy – czyli osób będących końcowym użytkownikiem – jakoś się liczy. Otóż Google z pewnością ma swoje plany korporacyjne związane z Androidem. Mam takie podejrzenie, że albo czeka go wielka rewolucja i Nexusy mogą bardziej przeszkadzać niż pomagać, albo rzeczywiście chodzi o interes producentów i umocnienie pozycji na rynku, czyli jeszcze silniejsze uzależnienie od własnej platformy i doprowadzenie wreszcie do jej unifikacji.
Piszę to choćby dlatego, że Google z pewnością nie ignoruje takich tworów, jak Tizen, Sailfish, Ubuntu na smartfony czy Firefox OS. OK – są to całkowicie marginalne rozwiązania, ale za chociażby pierwszym z brzegu stoi najpotężniejszy producent smartfonów na świecie – Samsung, który eksperymentując z całą masą urządzeń udowadnia, że stać go na ryzyko, które może się najzwyczajniej w świecie opłacić.
POWÓD 4: JESTEM LEGENDĄ
Pofantazjujmy – może też jest tak, że Google porzuci Nexusy, bo to ostatni, najlepszy moment, żeby zostawić po sobie doskonałe wrażenie? Smartfony z tej linii cieszą się bardzo dobrymi opiniami. Nie brakuje im oczywiście wad, ale wspomniana wyżej relacja jakości-hardare’u-ceny-wsparcia jest taka, że ze świeczką szukać drugiego takiego producenta (oprócz Apple, ale to inna bajka), który miałby tyle atutów w ręku. Nexusy już teraz można uznać za wybitne smartfony, zatem z wyprzedzeniem widzę nostalgiczne pragnienia, żeby przywrócić je do życia i zawodzenia milionów użytkowników, którzy z rozrzewnieniem będą o nich rozprawiać na forach i blogach.
Taka legenda może być bardzo pomocna. Kiedy przyjdzie kryzys (a przyjdzie pewnie któregoś dnia na pewno), powrót do nexusowych korzeni może okazać się strzałem w 10.
Oczywiście wszystkie powyższe rozważania mogą być marnowaniem czasu. Rosyjski bloger donosi o czymś, co powoduje, że świat technologii staje na głowie, żeby rozumieć ten krok. Niemniej Google potrafi zaskoczyć nas dziwnymi decyzjami.
JEDEN ARGUMENT PRZECIW
Jedna rzecz mi jednak nie pasuje. Linia Nexus to porządnie wypromowana dziś marka, która po części spada aspekcie promocyjnym na ramiona producentów, którzy do spółki z Google’m wypuścili swoje urządzenia. W końcu każdy chce, żeby jego zabawki sprzedawały się jak najlepiej. Sam zastanawiałem się, jak wiele z magii elitarności Nexusów ucieka wraz z ich rosnącą, masową popularnością? Więcej nawet – mamy kilka urządzeń sygnowanych tą nazwą. Do tego pojawiły się już plotki o smartwatchu Nexus, który miałby trafić na rynek, a przecież technologie ubieralne coraz mocniej wdzierają się do portfolio i konceptów wielu producentów. To wszystko sprawia, że – dosłownie – niemożliwe wydaje się zmarnowanie potencjału, jaki udało się wypracować marce Nexus.
Dlatego nie wierzę w przedwczesną śmierć Nexusów. Nie kąsa się ręki, która karmi. A tam, gdzie są pieniądze, będą Nexusy. Amen!
Źródło, foto: cnet