Jesteśmy po premierze najnowszego flagowca HTC i mam w głowie pewną myśl. Refleksja, która jest w zasadzie trochę smutna. Mianowicie, dzień premiery to moment, kiedy oficjalnie potwierdza się to, o czym wszyscy już i tak od dawna wiedzą. Aktualnie nie da się praktycznie nic ukryć, w efekcie zaskoczyć świata, prezentując swój nowy produkt. Uciekła gdzieś magia, efekt napięcia i pewnej niewiadomej. Wielka szkoda, bo dzięki temu dzisiaj podczas premiery HTC One M8, w zasadzie nic nas nie zaskoczyło.
To taka refleksja na początek, ale do rzeczy. W końcu jest nowy, odświeżony i dumnie prezentujący się flagowiec HTC One M8… no właśnie… skąd taka nazwa? Dlaczego M8? Brzmi jakby to była od jakiegoś prototypu, a nie skończonego produktu. Fakt, że HTC trochę wpadł i założył na siebie pułapkę w nazewnictwie. Więc ta już na samym początku nie porywa i wątpię, by ktoś w potocznej mowie używał jej pełnego brzmienia. Z drugiej strony o to może chodziło, aby HTC One pozostał One ;)
Nie ukrywam, że wiele oczekiwałem po premierze najnowszej wersji tego smartfona. Oczekiwania tym większe, że po pierwsze kondycja HTC nie jest doskonała o czym wiedzą wszyscy. Firmie jest potrzebny „strzał w dziesiątkę”. Nie ma miejsca na klapę, bo może to się naprawdę źle skończyć dla Tajwańczyków, czego absolutnie jej nie życzę. Mam nadzieje natomiast, że wraz z tym modelem HTC wróci do gry, czego efektem będzie wysoka sprzedaż. Naprawdę bardzo bym chciał, aby nowy One był w czubie tabeli najlepiej sprzedających się smartfonów. Już z pierwszą generacją pokazali, że trzeba się z nimi liczyć i myślę, że tym razem stawiają kropkę nad „i”. Problem może tkwić tylko w jednej rzeczy. Czy pomimo wielkich starań, użytkownicy to docenią? Niewątpliwie przed nowym flagowcem stoi trudne zadanie, czas pokaże czy jemu sprosta.
Kolejna rzecz – wygląd. Cóż, niby mamy pewne zmiany, które nie są rewolucyjne i wyraźnie widać, że opierano się na designie poprzednika. Tylko, że patrząc po zdjęciach i materiałach prasowych stwierdzam, że… coś tu nie gra. Coś ewidentnie nie pasuje mi w wyglądzie tego telefonu. Po bliższym przyjrzeniu się, nie podoba mi się jego bryła. Starszy One był uformowany bardziej w prostokąt, z ostrzejszymi rogami, tutaj są one zaokrąglone (proszę nie!), co mi przypomina… Samsunga Galaxy S3 :( Oczywiście nie widziałem tego smartfona na żywo, nie trzymałem go w ręce, ale pisząc szczerze, jestem zawiedziony.
Wcześniejsza edycja One, była jednym z najlepiej zaprojektowanych telefonów pod kątem wyglądu i chcąc udoskonalić coś co było już świetne wg mnie spieprzono sprawę. Dobrze, że reszta wygląda bardzo podobnie i choć przeżywam bardzo te zaokrąglone rogi, to w dalszym ciągu telefon może się podobać. Dla mnie osobiście pod tym względem o jeden punkt mniej w stosunku do poprzednika.
Cieszę się, że najnowsza edycja One urosła do 5 cali, jeśli chodzi o ekran. Nie od dziś wiadomo, że jestem zwolennikiem smartfonów maks. 5-calowych, choć już wcześniejszy ekran był świetny i bardzo mi się podobał. W związku z większą przekątną wyświetlacza, smartfon również trochę urósł, ale co miłe, nie jest wyraźnie grubszy. Ma to jednak przełożenie na wagę, która również nieznacznie wzrosła, ale szczerze – osobiście lubię kiedy czuję, że faktycznie trzymam telefon w ręce.
Jeśli chodzi o serce HTC One M8 – cóż widać od razu, że wpakowano tutaj świetne podzespoły. Nie będę ich ponownie wymieniał, zrobił to Michał w swoim wpisie. Co ja mogę do tego dorzucić? Hmm, pierwsze pytanie – dlaczego nie 3GB RAM-u? Przyznam szczerze, że szkoda, bo nadarzyła się okazja, żeby wprowadzić na salony prawdziwego potwora. Następna okazja pojawi się za rok, kiedy 3GB będzie prawdopodobnie standardem i o tej porze wszystkie flagowce mogą być już daleko z przodu. Nie zmienia to faktu, że tak i tak będzie to szybki telefon, niemniej mogło być już dzisiaj lepiej, a nie jest. Cały czas odnoszę wrażenie, że pomimo świetnego hardware, HTC jednak jest w tyle za innymi.
Aparat. HTC podąża inną drogą niż pozostali producenci. Kiedy trwa walka na megapiksele, HTC po cichu rozwija swoją technologię, realizując własną wizję. O ile przy poprzednim modelu nie do końca się to sprawdziło, tak teraz myślę, że może się udać. Użycie dwóch obiektywów, wydaje się nowatorskie i z pewnością zaciekawi nie jednego amatora fotografii. W tym oczywiście mnie :P Nie ukrywam, że za rok kiedy będę mógł wymienić smartfona wraz z nową umową, dobry aparat będzie dla mnie jednym z ważniejszych wyznaczników w dobrze kolejnego współpracownika. O ile to Sony kusi mnie najbardziej, to HTC coraz bardziej pozytywnie zaskakuje. Już podczas testów HTC One Max, miałem namiastkę możliwości. Teraz czytając o nowym aparacie w One M8, jestem jeszcze bardziej zainteresowany. Drugi obiektyw nie tylko pozwoli złapać więcej światła, co przeniesie się na jakość zdjęcia, ale pozwoli także wybrać użytkownikowi miejsce, w którym ma być skupiona ostrość. Brzmi nowatorsko, ale… Nokia to już ma, Sony również…
Cieszę się, że zrezygnowano ze słabego – bądź co bądź – skanera odcisków palców, z którym były problemy w modelu One Max. Sorry HTC, ale tamten pomysł nie wypalił, dlatego plus za odpuszczenie sobie tego rozwiązania ;) Świetną – aczkolwiek również nie nową – jest funkcja odblokowanie smartfona poprzez dwukrotne tapnięcie w ekran (rozwiązanie znane z LG G2). Kolejny plus, jak przekonał się Michał w recenzji G2, szybko można przyzwyczaić się do tej formy obsługi.
Cieszę się, z premiery nowego HTC One i będę mocno trzymał kciuki za tego flagowca. Jako całość wygląda nieźle i z pewnością Tajwańczycy nie mają się czego wstydzić, oby to tylko wykorzystali. Życzyłbym sobie, żeby HTC powstał z kolan i pokazał, że wciąż liczy się w walce. Boję się jednak, że pomimo wypuszczenia świetnego sprzętu, użytkownicy i tak wybiorą rozwiązania konkurencji. Stoi za tym niewątpliwie prężny marketing, którego HTC zdecydowanie brak. HTC do boju!