Nooo, ładnie, bardzo, bardzo ładnie. Android Wear wreszcie zaczyna mieć ręce i nogi. Dosłownie przed chwilą zaktualizowałem swojego Samsunga Gear Live do najnowszej wersji tego systemu na urządzenia ubieralne, dedykowanego przez Google. I z tego, co widzę po pierwszych minutach pracy z tym OS- em, to wszystkie wczorajsze informacje dotyczące wprowadzonych zmian póki co się potwierdzają. Jak wypadają w praktyce? Całkiem obiecująco!
Chociaż już dawno nie miałem do czynienia ze sprzętem, który w czasie aktualizowania tak bardzo by się spocił! Musiałem Geara Live zdjąć z ręki, bo dosłownie – zaczął parzyć! I to tak, że nie dało się go nawet dotknąć! Po lekkim stresie, czy wszystko przebiega właściwie nowy Android Wear wprowadził oczywiście bez żadnych problemów wszystkie zmiany, zaktualizował aplikacje oraz się uruchomił. Ale to nie koniec niespodzianek, bowiem…
…Gear Live właściwie został w czasie tego procesu rozładowany do zera! Z 79 proc., zrobiło się nagle 4 proc! W ciągu zaledwie 5-7 minut, czasie których cały proces przebiegał! Cóż, wiem już, że następnym razem będę musiał podłączyć smartwatcha do jakiegoś źródła zasilania, bo zmartwiłbym się bardzo, gdyby w kluczowym momencie się wyłączył…
Ale na szczęście brudna (chociaż pewnie bardziej pasuje tutaj słowo – gorąca) robota już za mną, a smartwatch leży obok pod kablem. Przyznaję, że zmiany są znaczące z praktycznego punktu widzenia, a nowych rzeczy jest trochę więcej niż tylko, to co opisałem wczoraj.
Po przeciągnięciu po ekranie z góry na dół, naszym oczom ukaże się całkiem fajnie rozbudowane menu. Wciąż jednak jest tam porządek i miejsce na inne opcje w przyszłości. Nadal widzimy stan naładowanej baterii oraz dzień miesiąca, ale u góry, tam gdzie była ikona dzwonka doszły teraz jeszcze dwie. Jedna sygnalizuje wyłączenie wszelkich powiadomień, druga – oznaczona gwiazdką – możliwość przyjmowania tylko tych priorytetowych.
W tym samym menu dodatkowo dostajemy nowy gest. Przeciągając od prawej strony do lewej, zmieniamy poszczególne ekrany i przemieszczamy się pomiędzy Trybem Kinowym, Sunlight oraz możliwością wejścia do Ustawień. Znacznie to wygodniejsze (chociażby w tym ostatnim przypadku), niż rolowanie całej listy po tapnięciu w ekran lub wypowiedzeniu komendy „OK Google”. Tryb Kinowy wygląda w ten sposób, że wyłącza całkowicie podświetlenie ekranu, który nie reaguje na żadną integrację z nim. Widzimy tylko czarną plamę. Już wiem, że będę z niego korzystał usypiając Syna ;) Tryb ten wyłączamy poprzez wciśnięcie fizycznego przycisku na zegarku.
Sunlight Mode to opcja, która na kilka sekund maksymalnie rozjaśnia ekran. Dedykowany sytuacjom, kiedy musimy sprawdzić, coś na smartwatchu, a jesteśmy tylko przez chwilę w nasłonecznionym miejscu i nie chcemy na stałe zwiększać jasności. Przydatne? Oczywiście, że tak!
Co ciekawe, w Ustawieniach doszła nowa ikona Accessibility, gdzie ustawimy większą czcionkę ekranu! Tak, ten dodatek, to spory prezent – jak dla mnie – (bo zdaje się, ze nie było tego wcześniej), zatem witam go z wielkim entuzjazmem :)
Kolejną nowością jest możliwość przywrócenia przypadkowo zamkniętej karty. Nie jest to opcja stałego przeglądania ostatnio otwartych kart lub licznych powiadomień, ale jeśli przez przypadek wykonamy gest zamknięcia, to po przeciągnięciu palcem z góry na dół pojawi się na ekranie możliwość cofnięcia tej akcji. I zasadniczo można wrócić tylko o jeden poziom do góry. Jeśli zamkniecie z rozpędu trzy karty, to tylko tą ostatnią można przywrócić. Oprócz tego doszła opcja stałego wyłączenia powiadomień z jakiejś apki, z której nie chcemy ich otrzymywać na smartwatchu.
Dodano też możliwość dojścia do ustawień określonej tarczy smartwatcha bezpośrednio z zegarka. A zatem: przytrzymując palec na środku ekranu głównego, tak jak w poprzedniej wersji Androida Wear, pojawią się miniatury kolejnych tarcz, ale pod nimi wyświetli się również ikona koła zębatego, po przyciśnięciu którego będziemy mieli opcję prostej personalizacji, jak np. ustawienia motywu głównego (tapety), czy jak mają się zmieniać obrazy w tle. Nie jest to imponujący zakres możliwości, ale otwiera drogę do kolejnych propozycji ze strony developerów.
Ostatnią z nowości, która rzuciła mi się od razu w oczy jest wygląd tego menu, które uaktywnia się po dotknięciu podświetlonego ekranu palcem lub wypowiedzeniu komendy „OK Google”. Do tej pory było tak, że czerwona, okrągła ikona z literką „g” pojawiała się w lewym górnym narożniku. Teraz jest tak, że należy do listy, pod którą są jedna pod drugą zasugerowane przykładowe komendy. Różnica polega też na tym, że w zależności od tego, z którego polecenia korzystaliśmy ostatnio, to właśnie wg tej kolejności układają się kolejne na liście. To również bardzo praktyczne rozwiązanie.
OK – 35 minut pisania i Samsung Gear Live naładowany w 43 proc! ;) Acha – podejrzałem też wersję oprogramowania i ta jest oznaczona numerkiem 5.0.1. Macie jakieś pytania? Trzeba coś wyjaśnić? Intryguje Was coś szczególnie? Zastanawiacie się nad zakupem smartwatcha z Androidem Wear? Zapraszam do komentarzy!