Mój leciwy iPad 2 otrzymał wczoraj aktualizację do iOS z numerem 9. Przeczytałem dokładnie, jakie wprowadza zmiany względem wersji poprzedniej. Z efekciarstwa, które możesz oglądać na swoim nowym iPhonie lub iPadzie – jeśli oczywiście posiadasz któryś z nich – u mnie niewiele widać. Część funkcji jest niedostępna lub w okrojonej funkcjonalości, brakuje ładnych efektów przejść etc., a względem wydajności zmieniło się tyle, że… właściwie nic się nie zmieniło. Przy tak starym sprzęcie trudno, żeby oczekiwać płynności, ale przeładowujące się bez przerwy zakładki w przeglądarce, czy nienadążające za moimi palcami przyciski na klawiaturze w czasie pisania, to szczególnie w tym drugim przypadku – spora przesada.
[showads ad=rek3]
Mój iPad 2 oczekuje na wymianę. I to już dłuższy czas, bo nie raz pisałem o tym na 90sekund.pl. I baaardzo mocno liczyłem, że padnie na iPada mini 3. Niestety – ten okazał się względem wersji z numerem 2 różnić zaledwie Touch ID. Pomyślałem, że poczekam na iPada mini 4, bo miałem wrażenie, że skoro trójka dostała tylko niewielki upgrade hardware’u, to widocznie Apple szykuje coś istotnego w kwestii jej następcy. I dobrze, że nie widziałeś/aś mojej rozczarowanej miny, kiedy na konferencji Jabłka pokazano, że iPad mini 4 dostaje bebechy iPada Air 2 (z ciut słabszym procesorem A8, a nie jak w iPA2 z A8X) i właściwie to wszystko… :(.
Ale zawód był dla mnie do przełknięcia jeszcze do momentu aż Apple nie pokazał iPhone’ów z 3D Touch. Zachwycił też mnie w dużej mierze iPad Pro. Nie jestem zwolennikiem tak dużych tabletów, ale ten zrobił na mnie dość dobre wrażenie. Niestety – szybko uświadomiłem sobie, że ma on jedną z najważniejszych wad – iOS-a. Spora przestrzeń robocza, możliwość pracy z dwoma oknami (wreszcie!), świetny rysik, mocny hardware i system całkowicie nieprzystosowany do obsługi palcem oraz efektywnych aplikacji. Zastępować nim iPada 2? No way!
[showads ad=rek3]
Coś, co mnie strasznie irytuje w systemie iOS to fakt, że nie mogę po prostu tapnąć gdzieś z boku, kiedy wywołam jakąś akcję i pojawi się małe okno informacyjne, tylko muszę wybrać Anuluj dokładnie tak, jakby nie można tego było zastąpić po prostu dotknięciem ekranu w dowolnym miejscu. Przy 9,7-calowym iPadzie można się nieźle zmęczyć tymi machnięciami, ale na prawie trzynastu calach w iPadzie Pro? Przecież to będzie katastrofa!
Najwięcej na tym polu zrobił Samsung, od dawna stawiając w dużych urządzeniach na menu kontekstowe, możliwości zarządzania wysuwanymi z boków ekranu paskami, które teraz forsuje na ekranach krawędziowych w wybranych smartfonach serii Note Edge i SGS6 Edge. I z każdą wersją TouchWiza robi to coraz lepiej. Natomiast to, co ma do zaoferowania iOS, nawet w wersji 9, niestety zupełnie do mnie nie przemawia. I to jest pierwszy powód, który sprawia, że nie kupię iPada Pro.
[showads ad=rek3]
Drugi powód wiąże się również z systemem iOS. Otóż choćbym nie wiem, jak się starał – nie jestem w stanie pracować na iPadzie. Nawet pisanie bloga, to jakaś karkołomna wycieczka do podziemi i czeluści. Po prostu to się nie udaje. Jakkolwiek pisanie samego tekstu jeszcze jakoś ujdzie z tymi wszystkimi naszymi znakami diakrytycznymi (których stawianie i tak spowalnia pisanie), to już obróbka tekstu i zdjęć oraz wygodne dodawanie ich do treści wpisów, to jakiś absolutnie niekończący się koszmar. Spędzałem nad tym zawsze dwa lub trzy razy więcej czasu niż na najwolniejszym komputerze, a do tego kończyłem sfrustrowany, napracowany i poirytowany.
Co jeszcze skreśla iPada Pro z listy produktów do pracy? Brak sensownego złącza, które byłoby kompatybilne z jakimkolwiek USB lub zwykłego slotu kart pamięci. Nie korzystam nad wyraz dużo z takich rozwiązań, ale bycie skazanym na wyłącznie jedną ładowarkę, niemożność łatwego przeniesienia plików z pendrive, czy choćby z karty pamięci aparatu, to wielka wada. Oczywiście nie każdy tablet z Androidem ma slot micro-SD, ale od biedy pozostaje jeszcze USB. Natomiast w produkcie Apple trzeba się ratować przejściówkami i rozwiązaniami pośrednimi, które w pracy takiego kogoś jak ja, zaczynają wprowadzać ogromny chaos.
[showads ad=rek3]
Czwartym – ostatnim argumentem przeciw iPadowi Pro jest… 3D Touch… A właściwie brak tej technologii w tym tablecie. Jestem przekonany, że iPad Pro 2 dostanie tą funkcjonalność i liczę, że również system iOS zostanie dla niego nieco przebudowany, aby rozwiązać problemy ergonomii pracy. Wówczas jestem w stanie rozważyć ten produkt, ale… no właśnie – na cholerę mi taki wielki tablet? I co ja z nim zrobię? Przecież mój Chromebook w zupełności wystarcza, w orbicie moich zainteresowań pojawił się Surface Pro 3, który do najtańszych też nie należy, ale zachęcam – rzuć okiem – jak działa na nim chociażby Photoshop.
Niby iPad Pro jest dla biznesu, ale tak naprawdę dla kogo? Jestem w stanie wyobrazić sobie jego zastosowania akademickie, ale czy zwykły Air by im nie podołał? OK – może architekci lub graficy będą mieli z tego jakiś użytek, ale te branże są od dawna zdominowane przez tak zaawansowane i specyficzne oprogramowanie, że nie mam pojęcia, co też iPad Pro z iOS musiałby zaoferować, aby wywrócić ten świat do góry nogami? 3D Touch jest w stanie to uczynić, ale tylko ze wsparciem developerów, bo to oni tak naprawdę zdefiniują, jak z tą technologią pracować i na co to wpłynie.
[showads ad=rek2]
Na dziś iPad Pro nie jest mi do niczego potrzebny. Więcej – naprawdę nie widzę dla niego zastosowania również wśród profesjonalistów. A fakt, że zabrakło jakiegokolwiek punktu zaczepienia dla Apple Pencila, to już w ogóle jakiś żart. Do tego z dedykowaną okładką z klawiaturą iPad Pro wygląda, jak… Microsoft Surface Pro 3 i myślę, że to głównie temu produktowi pozwoli zdobyć rynek, trafnie przekierowując na niego uwagę. W komputerze Microsoftu możliwości są miliony. W iPadzie Pro być może też, ale czy naprawdę potrzebne i tak produktywne, jak u konkurencji?
[showads ad=rek1]