Umarł król! Niech żyje król! Znalazłem następcę swojego dwuletniego Samsunga Galaxy Nexus. Jak widzicie po tytule – został nim LG Nexus 5. To mój pierwszy smartfon tej firmy. W najbliższych tygodniach przygotuję szczegółową recenzję tego urządzenia, w końcu to wciąż świeżynka. Wybór miałem bardzo trudny. Wahałem się pomiędzy Samsungiem Galaxy Note 3, LG G2 oraz Xperią Z1, chociaż był moment, że po testach Samsunga Galaxy S4 Active byłem niemal przekonany do tego modelu. Dlaczego więc Nexus 5, a nie żaden inny?
PRZECZYTAJ NASZĄ PEŁNĄ RECENZJĘ – LG NEXUSA 5
oraz INNYCH SMARTFONÓW LG:
LG G FLEX
LG G2
PORÓWNANIE LG NEXUS 5 vs LG G2
Poza LG G2, każdy wyżej wymieniony smartfon testowałem w redakcji 90sekund. Zresztą recenzje są podlinkowane, zatem zapraszam do ich lektury tych z Was, którym one umknęły. Ale wracając do pytania o mój wybór. Myślę, że zdecydowały 4 główne czynniki: świetny hardware, czysty, zawsze aktualny Android, możliwość dłubania w sofcie oraz wygląd. Taka kolejność była dla mnie najistotniejsza, chociaż nie ukrywam, że z kilkoma cechami Nexusa 5 będę musiał iść na kompromis. Pierwszą jest czas pracy na baterii, który powszechnie jest krytykowany i myślę, że przy moim tempie również nie będzie lepszy. Drugą to aparat, bo w tym względzie Samsung Galaxy S4 Zoom bardzo mnie rozpieścił…
Dlaczego świetny hardware? Bo czterordzeniowy Snapdragon 800 oraz 2GB pamięci RAM to absolutny must-have. Po drugie uwielbiany przeze mnie czysty system Android. Tak, zachwyciłem się jego stockowym wyglądem, który pozbawiony jest właściwie wszystkiego, poza jedną cechą – funkcjonalnością. Od pierwszej chwili, kiedy tylko go włączyłem nie opuszcza mnie to samo uczucie, które towarzyszyło w czasie testów Nexusa 7 z 2013 roku od Asusa – czyli wolności i przestrzeni, które przekładają się na płynne, konkretne i sprawne działanie. Jestem tym całkowicie zachwycony i nie potrafię sobie wyobrazić w tej chwili innej, równie interesującej platformy. Czysty Android to jest total!
Ale kolejną cechą Nexusa 5, na której mi zależało jest możliwość majstrowania z systemem. Szukania ciekawych rozwiązań i testowania ich. To właśnie Nexus jest idealnym sprzętem do sprawdzenia jak działa MIUI, CM czy Ubuntu na smartfony. Jestem blogerem, który pisze o nowych technologiach. Potrzebuję zawsze aktualnego systemu z możliwością wywrócenia wszystkiego do góry nogami. Galaxy Nexus sprawdzał się u mnie w tej roli doskonale, zatem liczę na podobne wrażenia w przypadku Nexusa 5.
Wygląd. Tak – zdaję sobie sprawę, że dla wielu z Was brzmi to ironicznie. Piąty członek rodziny nie jest piękny, ale brzydkim też go nie nazwiemy. Określenie go słowem „ładny” zabrzmi infantylnie. Jest za to w jego wyglądzie coś, co mi osobiście przywodzi skojarzenia ze stanowiskiem roboczym. Mając Nexusa w kieszeni czuję się, jak bym miał przy sobie coś fabrycznego. Nie musi zachwycać wzornictwem, ale ma działać. Cholernie dobrze i sprawnie. I tak właśnie zachowuje się Nexus 5. Biega tam, dokąd chcę i tak szybko, jak sobie tego życzę. A przy tym jest całkowicie mobilny, lekki i dobrze leży w dłoni. Niczego więcej mi nie potrzeba.
Zanim kupiłem Galaxy Nexusa, zmieniałem smartfony/telefony jak rękawiczki. Dosłownie. Kilka miesięcy – zazwyczaj pół roku – i wio w świat, a w międzyczasie szukanie i kupowanie czegoś nowego. Nexus od Samsunga okazał się czymś przełomowym. Po raz pierwszy w historii przestałem szukać nowości i kompromisów z innymi urządzeniami. Przez ostatnie dwa lata nie czułem nawet najmniejszej potrzeby, żeby przerzucać się na koleje smartfony. Dziś jest podobnie. Kupiłem Nexusa 5 i mam nadzieję, że spędzimy razem dwa kolejne, udane lata.
Ale każdy kij, ma dwa końce. Skoro pokładam w nim tak duże nadzieje, to jeśli ich nie spełni, z pewnością dam temu wyraz na blogu. Mimo jednak, że jest ze mną dopiero 2 doby, czuję się tak, jak bym wciąż miał Galaxy Nexusa, tylko z mocniejszym sercem i większą pamięcią. No i w nowych szatach ;) Niczego więcej nie potrzebuję do pełni smartfonowego szczęścia :)