O iPadzie Mini 2 plotkuje się już od dłuższego czasu, a wiele wskazuje na to, że właśnie teraz powinien pojawić się na rynku, bowiem 23 października minie dokładnie rok, od momentu zaprezentowania pierwszej edycji tabletu. Znając zresztą harmonogram wypuszczania przez firmy technologiczne nowych urządzeń, rok życia dla jednego modelu to szczyt egzystencji. Jednak wczoraj pojawiła się informacja podana przez agencję Reuters, że wcale nie musi tak być, że Apple zaprezentuje teraz najnowszy model swojego tabletu, a przyczyną mają być… zbyt wygórowane wymagania Apple dotyczące ekranu i opóźnienia po jego stronie.
Reuters powołując się na źródła w łańcuchu dostaw podaje, że firma z Cupertino chce, żeby wyświetlany obraz nie pozostawiał najmniejszych możliwości dostrzeżenia na nim ludzkim okiem jakichkowliek pikseli. Stawiając wysokie wymagania producentom, Apple opóźnił się w certyfikacji ekranów, wymagając od dostawców, aby znacznie zredukowali w nich pochłanianie zbyt dużej ilości energii z baterii. W tych okolicznościach producent (o dostawy ekranów walczyli Sharp, LG i Samsung) ponoć nie jest w stanie zapewnić jeszcze w tym roku dostawy tak wielu paneli.
Nie oznacza to jednak, że iPad Mini 2 nie ujrzy jeszcze w tym kwartale światła dziennego. Niemniej – z uwagi na wspomniane opóźnienia – jeśli Apple zdecyduje się na jego premierę, która najpóźniej powinna się odbyć w końcu października, to i tak nie powinniśmy się spodziewać, że sprzęt zostanie dostarczony na sklepowe półki jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia, które przecież sprzyjają żniwom sprzedażowym.
Kiedy myślę o tej informacji, to nie bardzo jestem w stanie uwierzyć, że Apple nie dopełnił na czas swoich obowiązków, przez co w najgorętszym okresie roku nowe jabłko nie trafi do sprzedaży, by przynieść firmie z Cupertino milionowe zyski. Przecież produkcja sprzętu, to zbyt skomplikowany i złożony proces, by nagle okazało się, że urządzenia te nie wyjadą na czas z chińskich fabryk. A co z linią produkcyjną? Czy została zawieszona na czas zwłoki? Przecież to są ogromne straty, na pewno byśmy o nich usłyszeli.
Z drugiej strony, skoro Reuters powołuje się na te informacje, to może jednak jest coś na rzeczy? Myślę jednak, że Apple zbyt mocno kocha ciężko zarobione dolary, by odpuścić sobie prezentację nowych produktów, zwłaszcza w czasie, kiedy te przez wielu klientów są wręcz pożądane. Myślę, że najpóźniej na końcu tego miesiąca zobaczymy nowe dziecko Apple, bez względu na to, czy będzie z Retiną czy bez niej.