Jestem pod dużym wrażeniem wczorajszej konferencji Apple. Nie wiem, na ile to tylko moje spostrzeżenia – nie zdążyłem jeszcze przejrzeć innych serwisów – ale muszę przyznać, że było to bardzo udane widowisko, chociaż pod koniec drugiej godziny zrobiło się już nieco nudnawo i tempo wyraźnie zaczęło spadać. No ale czego oczekiwać od technologicznej prezentacji, która skupia się przede wszystkim na rozwiązaniach, od których ciężko wymagać jakiejś dynamiki.
Uderzyły mnie dwie rzeczy – jak świetnie prezentuje się najnowszy OS X Yosemite. Mimo, że dedykowany notebookom i PC, to jednak przez całą prezentację miałem wrażenie, że stworzony jest dosłownie pod palec. Cały interfejs systemy wydał mi się dosłownie świetnie pomyślany, jako bardzo intuicyjny – czyli taki, za jaki kochamy Apple. Zachowuje przy tym cały czas funkcjonalność pełnoprawnego systemu klasy PC. Podobał mi się design systemu, który bardzo mocno zbliża się wyglądem do tego, co oferuje najnowszy iOS od odsłony oznaczonej numerkiem 7.
I myślę, że w erze post-PC Apple póki co ma największe szanse na sensowne przetrwanie wśród komputerów osobistych. Otóż nie potrzebujemy kafelków, aby możliwe było bardzo wygodne obsługiwanie komputera dowolnej klasy. Bardzo mnie to przekonuje. Ale najbardziej dociera do mnie przestrzeń, którą w Yosemite czuć. Jest tam na wszystko miejsce, nie jest nachalnie, jest prosto i do tego przyjemnie dla oka. Dla samego systemu chętnie kupiłbym sobie jakiegoś MacBooka Air, żeby cieszyć się tak przemyślanymi rozwiązaniami.
Po drugiej stronie leży iOS 8, który okazał się dla mnie… dość wtórny. Nie wiem, jak to możliwe, ale w propozycji dla komputerów PC – Yosemite – Apple, jak dla mnie, sprawdził się o wiele lepiej. Natomiast platforma dla iPhoneów, iPadów i iPodów nie tylko goni konkurencję, ale wręcz ją kopiuje! Szereg „nowości” w iOS 8, to dla mnie takie właśnie „nowości”. Spokojnie mogłaby to być większa aktualizacja iOS 7. A już rozwiązania związane z fotografią pokazuję, że Apple MUSI gorączkowo walczyć o to, aby użytkownicy jego sprzętu naprawdę nie zaufali pomysłom konkurencji. Niemniej – lepiej późno, niż wcale.
Dotkliwie uderza tutaj przede wszystkim mnie to, że jednak Apple jest i chce być liderem na rynku rozwiązań mobilnych, a wciąż widać, że musi sporo nadrabiać… Oczekuję od niego kolejnych innowacji, które ciągle zmieniającej się mobilności dotrzymają kroku. Dziś jest wciąż dobrze, ale jako aktywny użytkownik iPada, Nexusa, Samsunga Galaxy Tab 3 8.0 i od niedawna platformy Windows Phone 8, jestem zdania, że system od Google jest w zupełnie innym punkcie.
Oczywiście jego fragmentacja pokazuje, że wciąż większość użytkowników nie ma pojęcia o wygodzie, jaką jest najnowsza odsłona KitKata, ale mam nadzieję, że takie projekty, jak Android Silver wreszcie to zmienią. Zresztą, co to za argumenty Apple, że KK ma tylko 9 proc. rynku? Przecież to śmieszne, w kontekście tego, ile urządzeń, jak wielu producentów pracuje na Androidzie, a jak sytuacja wygląda z serią kilku produktów z iOS firmy z Cupertino.
Ponadto zwróćcie uwagę, że przecież ogromną sprzedażą cieszy się Samsung Galaxy S5, świetnie radzi sobie Note 3, jest na sklepowych półkach seria urządzeń od Sony, które pracują z KitKatem. Sprzedaż tam idzie w milionach. Nie jestem pewien zatem, czy to 9 proc. to realny problem dla Google, jakby tego chciał Apple, tym bardziej, że pod koniec roku 2013 prawie 80 proc. rynku było w rękach Androida. System ten jest dosłownie we wszystkim, a wszystko to zlicza się do ogólnego wyniku. System Apple iOS, to wciąż trzy produkty. Nie bądźmy więc hipokrytami! Natomiast użyta retoryka w czasie prezentacji przez Tima Cooka jest narzędziem, którym można walić po oczach.
Dlaczego myślę, że Apple to tytułowe jabłka nie z tego sadu? Trudno, żebym zachwycał się możliwością odebrania telefonu na komputerze PC… A takie „nowości” serwuje nam Apple. Trudno, żebym zachwycał się synchronizacją danych pomiędzy różnymi urządzeniami w ramach iCloud Drive, skoro z Dyskiem Google, czy OneDrive Microsoftu mam z tym do czynienia od dawna. Zaczynam pisać na smartfonie, kontynuuję na Chromebooku, kończę na laptopie z Windowsem, a jak potrzebuję, to edytuję na tablecie.
Ten wpis miał wyglądać inaczej. Chciałem zebrać w jednym miejscu wszystkie nowości i poświęcić im kilka zdań. Ale kiedy analizowałem swoje odczucia po wczorajszej konferencji nie mogłem pozbyć się myśli, które przelałem powyżej. Reasumując jestem zadowolony z rozwiązań od Apple, ale najbardziej podobają mi się nowości w OS X. Mam też jasne przeczucie, że pomysły takie, jak Health pociągną za sobą na jesieni świeże produkty, które Apple zaprezentuje światu. Pytanie, czy zachwycą, czy wzbudzą podobne odczucia, jak wczorajsze „nowości”…?
Źródło, foto: apple