Już są nowe wyniki finansowe Apple, i chociaż tryskają totalnym entuzjazmem, bo iPhone’y znowu biją kolejne rekordy sprzedaży, to jednak najważniejsza innowacja technologiczna, jaką było powstanie tabletów, które zresztą z ogromnym impetem wywróciły do góry nogami rynek komputerów PC, wygląda na totalne marnotrawstwo potencjału, który drzemie w tych urządzeniach. Piszę te słowa w czasie, kiedy tablet jeszcze nigdy nie był mi tak bliski, jak obecnie, i wreszcie znalazłem dla niego miejsce wśród swojego sprzętowego asortymentu.
[showads ad=rek3]
W drugim kwartale 2014 roku Apple sprzedał 43,7 mln iPhone’ów. W tym roku, w tym samym okresie, upłynnił aż 61,2 mln swoich smartfonów! To niemal o połowę większy wynik! Tak, te dane są oszałamiające! Ale sprzedane sztuki to jeszcze nie wszystko, bo w tym biznesie liczy się przecież przede wszystkim pieniądz. I widać tutaj gołym okiem, że marżowość produktów Apple jest wciąż na genialnie wysokim poziomie! 55-proc. wzrost przychodów – z 26 mln dol. do 40,2 mln dol. – jest piękną wisienką na tym jabłuszkowym torcie.
Widać też wzrosty Apple również na zachodnioeuropejskich, nasyconych rynkach. Ludzie po prostu przesiadają się na nowe modele lub porzucają swoje obecne platformy na rzecz sprzętu z iOS na pokładzie. Nie są to imponujące skoki, ale i tak uderzające, co dobrze widać na powyższym podsmowaniu raportu. Właściwie jedynym miejscem, gdzie jabłko radziło sobie gorzej, była Japonia, która i tak kocha iPhone’y, jak żadne inne telefony, czego odżałować nie może Sony…
[showads ad=rek2]
Ale, ale… Smartfony z nadgryzionym jabłkiem to jedno, a reszta sprzętu to drugie. Mamy więc nieznaczny wzrost Mac’ów (z 4,14 mln do 4,56 mln szt.) oraz wśród usług sieciowych. Na lekkim minusie rok do roku jest za to dział z iPodami i pozostałymi akcesoriami sprzętowymi Apple, ale to zrozumiałe – wraz z umacnianiem się iPhone’ów, iPody muszą powoli coraz bardziej ustępować miejsca smartfonom. Natomiast minus, który mnie najbardziej martwi i przyprawia o dreszcze, to oczywiście wynik tabletów iPad.
Jakkolwiek wszelkie łaski i niełaski klientów zdarzają się wyłącznie innym korporacjom, tak Apple na tym poziomie zawsze dzielnie się bronił. A przynajmniej od czasu powrotu Jobsa do firmy. Niemniej jego – w mojej opinii – najgenialniejsze dziecko, czyli iPad jest w głębokiej depresji. Już od wielu kwartałów Apple nie potrafi powstrzymać regresu, ale teraz jest moim zdaniem najbardziej dramatycznie. W 2Q14 sprzedało się 16,3 mln tych tabletów, co przełożyło się na przychody na poziomie 7,6 mln dol. W 2Q15 gigant z Cupertino sprzedał już tylko 12,6 mln szt. zarabiając 5,4 mln dol… Jak na taką firmę, jak Apple, a do tego – jak na tak świeży produkt, którym jest iPad – to zaskakująco słabo!
[showads ad=rek1]
Mniejszą popularność iPadami da się wytłumaczyć chociażby tym, że to nie są produkty, które trzeba zmieniać rok w rok. Ciężko też w nich o większą innowacyjność, bowiem zaawansowaniem technologicznym i tak wyprzedziły wiele lat ewolucji sprzętowej. Sam posiadam już niemal 4 lata iPada 2 (Boże, jak ten czas leci!), który może nie jest już po takim czasie petardą, ale to wciąż bardzo dobry sprzęt. Dobrze działa tutaj YouTube, liczne gry, przeglądanie sieci etc. Oczywiście nowe iPady biją moją dwójkę na głowę, ale sam fakt, że po tylu latach daje się z tego produktu normalnie, z małymi kompromisami, korzystać – to już spory sukces.
Reasumując – skoro z iPadów nie korzystamy tak, jak np. ze smartfonów, to nie pojawia się w nas przymus wyciągania portfela po nowy model. Ale mimo wszystko – to dopiero wschodzący rynek. Rozumiem, że konkurencja jest silna i rozwala rynek tanim badziewiem, ale prawda też jest taka, że ten mimo wszystko najlepsze ma jeszcze przed sobą.
W jednym z tekstów pisałem już o tym, że czekam na kolejnego iPada mini (albo Air?), ale czuję w kościach, że będzie przełom. Apple jest zdeterminowany, aby ocalić ten produkt. Nie wiem jeszcze, jakimi sposobami to zrobi. Reklamą i rozbuchanym marketingiem pewnie też, ale jak dla mnie – zasadniczo liczyć będą się zupełnie nowe rozwiązania technologiczne. Odchudzić za wiele się już tych tabletów nie da. Ale może wreszcie przyszedł czas na realizacje plotek sprzed lat, kiedy sugerowano, że to co będziemy widzieć na ekranie, takie też będzie w dotyku.
[showads ad=rek3]
Oczywiście mowa tutaj o zastosowaniu m.in. technologii haptycznej, czyli takiej która będzie imitować podczas dotyku złudzenie, że np. kładziemy palec na drewnie (skoro akurat będziemy mieć przed nosem wyświetlony stołu) lub poczujemy ślizg rozlanej ze szklanki wody. Tylko czy to wystarczy?