Dwa nowe iPhone’y: 6 i 6 Plus debiutowały dosłownie kilka dni temu. Ich oficjalna sprzedaż w Stanach Zjednoczonych zacznie się już 19 września, a obecnie trwa pre-order, czyli można zamawiać smartfony przed debiutem rynkowym. I w USA urządzenia są totalnymi, bezdyskusyjnymi i pogrążającymi konkurencję hitami. Tak przynajmniej wynika z głosów użytkowników, które się pojawiły po uruchomieniu przedsprzedaży, bowiem ci mieli z nią pewne kłopoty… I szczerze pisząc – to koronny przykład uwielbienia marki, a nie samego sprzętu, chociaż nowe jabłka są piękne i dobrze wyposażone. Ale…
…no właśnie, ktoś przytomnie zauważył, że to, co Apple dzisiaj serwuje nam, jako supernowości, nad którymi maniacy firmy się rozpuszczają bez słowa krytyki, reszta androidowego świata zna od co najmniej dwóch lat. Ale zamiast zbędnych słów, niech przemówi prosty, poniższy obraz:
Tak – iPhone 6 nie przynosi niczego nowego, czego nie znaleźlibyśmy u Samsunga, HTC, Sony, Amazonu i wielu, wielu innych dostawców sprzętu. Jeszcze chyba takie parcie, jak na iPhone’y jest na Samsungi Galaxy S, ale przy zderzeniu z fermentem wokół produktu Apple i tak wypada to wszystko blado. Tylko, czy studiując powyższy obrazek rzeczywiście jest się o co bić?
Najbardziej ironiczne jest jednak to, że wszystko to, czego możecie spodziewać się w kolejnej dużej odsłonie iPhone’a, czyli najpewniej w 2016 roku (Apple co 2 lata całkowicie odświeża swoje smartfony), to bezprzewodowego ładowania, wodoszczelności, przycisków ekranowych itd., czyli rzeczy, które w androidowych słuchawkach znajdziecie od dawna i są obecne już dziś np. w kolejnej już edycji Xperii Z od Sony…
Z perspektywy właściciela LG Nexusa 5, a wcześniej jeszcze Galaxy Nexusa, muszę przyznać, że nowe smartfony giganta z Cupertino nie mają absolutnie ani jednej cechy, właściwości czy wyposażenia, którego bym chciał chociaż w minimalnym stopniu. Jedyne, co przekonuje mnie póki co do iPhone’ów, to wyłącznie kapitalne wzornictwo i wykonanie, ale weźcie do rąk ostatnie dwie Xperie Z2 (tu nasza recenzja) czy Z3 (nasze wrażenia z targów IFA), a i w tym przypadku przewaga Apple będzie dyskusyjna… Zresztą dla równowagi rzućcie też okiem na doskonałe wykonanie i wyposażenie HTC One M8, którego recenzował Krzysztof.
Ale co tam najnowsze smartfony Japończyków czy Tajwańczyków. W swoim Nexusie (recenzja TUTAJ) mam przecież NFC, standard Qi, dzięki któremu naładuję jego baterię kładąc go na specjalnej podkładce (iP6 jeszcze tego nie posiada), jest też ekran Full HD (dostępny tylko w iP6Plus), do tego bardzo jasny i świetnie współpracujący z moimi palcami, a wyświetlacz ma przekątną 5 cali. Mimo, że telefon nie jest tak pięknie zrobiony, jak iPhone, to jednak jego bryła, rozmiary oraz zastosowany poliwęglan i tak wpisują się w całkiem niezły standard, za który w Polsce musieliśmy w dniu premiery zapłacić 1799 zł brutto, a nie co najmniej 3000 zł.
Rzeczy, które mam w swoim Nexusie od dawna, i które mają dziesiątki innych smartfonów – nie tylko z najwyższej półki – trafiają do iPhone’a 6, a do rangi mega-nowości urastają stabilizacja obrazu w aparacie oraz obecność modułu NFC… Cóż wnioski wyciągnijcie z tego sami…
Dzięki temu, że posiadam od dawna iPada 2 jestem wśród tych szczęśliwców, którzy nie muszą hejtować Apple. W swojej niedawnej recenzji iPada Air odkryłem, że nic – ale to absolutnie nic – w jakości i profesjonalizmie firmy z Cupertino przez lata i przy kolejnych edycjach ich genialnego tabletu się nie zmieniło. Wciąż jest tak samo wysoki poziom zarówno wykonania, jak i standardu pracy. Dlatego rozumiem ludzi, którzy chcą mieć iPhone’a 6 i 6 Plus. Nie rozumiem jednak skali tej euforii.
Sprzęt ten w przedsprzedaży pobił wszelkie rekordy popularności, w tym również iPhone’ów poprzednich generacji. Strona firmy nie była przygotowana na tak duże oblężenie i nie przyjmowała wielu zamówień, ale kłopoty mieli również Ci, którzy chcieli kupić iP6 u operatora AT&T. W konsekwencji Amerykanie za mniejszym iP6 będą czekać do 7 dni, a za większym nawet 4 tygodnie od chwili wypuszczenia ich na rynek!
Ale kluczem do takiego sukcesu są zapewne lata konsekwentnego podążania jedną drogą. Nie zawsze szczęśliwą, ale teraz widzimy, jak urok marki napędza uwielbienie dla niej oraz dostarczanych przez nią produktów. Myślę, że żadnego fana Apple nic nie obchodzi to, że w Androidzie już dawno mieliśmy z tym wszystkim do czynienia, co przynoszą nowe iPhone’y. Nie zmienia to faktu, że warto w tym przypadku posłuchać rozsądku, zanim wysupłamy sporą kwotę na nowe smartfony z nadgryzionym jabłkiem w logo. W końcu LG Nexus 4, którego tutaj też przywołałem jest do zdobycia za 1000 zł i nie tylko ma ten sam hardware co iPhone 6, ale również zebrał wysokie noty w recenzjach za wykonanie.
Źródło, foto: androidheadlines, digitaltrends