O budżetowym iPhone było głośno od miesięcy. Dziś wszystko jest już jasne – oprócz niezwykle udanego iPhone’a 5S, światu pokazany został również model 5C, który wykonany został z tworzywa sztucznego (plastiku), nabrał kilku kolorów i będzie walczył o uznanie klientów z mniej zasobnym portfelem. Jednak widząc podejście Apple do tej słuchawki wiem jedno – jeśli coś nie jest premium to wcale nie musi być do niczego. iPhone 5C, to kawał dobrego smartfona, w którym zakochają się miliony ludzi.
Na pierwszy rzut oka przypomina mi mocno pierwszego iPhone’a i model 3GS, ale oczywiście różnią się one wielkością i całym hardware. Apple świetnie wykonał obecne zadanie. Myślę, że określanie go mianem plastikowego iPhone’a jest niedowartościowującym sformułowaniem, ale też póki co, nie potrafię znaleźć zamiennika językowego. Bo to urządzenie jest świetnie wykonane, dobrze zaprojektowane i mimo, że kierowane do innego odbiorcy niż model 5S, to jednak gdyby konkurencja robiła takie budżetowe smartfony, to mielibyśmy wysyp prawdziwych pereł na rynku.
iPhone 5C wykonany został z jednego kawałka plastiku. Dostępny jest w pięciu kolorach (zielonym, niebieskim, żółtym różowym, białym), a oprócz tego zaprojektowano dedykowane etui/case’y, które stylowo podziurkowano, zatem całkowicie wyróżniają się ze wszystkiego, co do tej pory widziałem na rynku. Żebyście sobie nie myśleli, że Apple na tym poprzestał. Najważniejsze są oczywiście wnętrzności, a te są po prostu świetne. Po pierwsze iPhone 5C dostaje bardzo wydajny procesor A6, spotykany we wcześniejszych topowych urządzeniach Apple. Do tego ten sam ekran Retina, z tą samą rozdzielczością i taką samą gęstością ułożenia pikseli, jaką znajdziecie we flagowym modelu 5S.
Ale zbieżności jest więcej, np. podobny aparat fotograficzny (również 8-MPx, ale m.in. z przesłoną f/2.4 a nie f/2.2, innym obiektywem itd.), którym także nakręcicie wideo w rozdzielczości 1080 p. Z przodu jest 1,2 MPx kamera kręcąca filmy 720 p HD, którą znajdziecie we flagowym iPhone 5S. Na dokładkę w iPhone 5C dostaniecie wsparcie i obsługę wszystkich rewelacyjnych usług Apple, jak Siri czy FaceTime, a smartfon w dodatku wyposażony został w moduł LTE. Całością zarządza oczywiście iOS 7.
Teraz najciekawszy punkt programu – za jaką cenę to wszystko? W opcji 16 GB za 99 dol. przy kontrakcie na 2 lata oraz w wersji 32 GB za 199 dol. na ten sam okres. Przyznacie, że sporo to nie jest! Nie wiem ile ten smartfon będzie kosztował w Polsce. Ale podejrzewam, że nasz rynek wyceni go na 2000 zł. Apple niesamowicie podwyższyło standard tym modelem, mimo że jak wspominałem wcześniej, dedykowany jest uboższemu klientowi. Nie mogę w tym miejscu przemilczeć też jeszcze jednej kwestii…
Nie da się piać z zachwytu nad iPhone 5C, jeśli nie weźmiemy pod uwagę kontekstu, w jakim powstał. A to, że ten model w ogóle istnieje, podyktowane jest bezkompromisowością konkurencji, która zalewa rynek tańszymi słuchawkami, ale wydajnymi, nawet niekiedy z najwyższej półki. To sprawia, że coraz mniej ludzi sięga po iPhone’y oraz spadają marże, bo sklepy obniżają ceny, żeby wyprzedać zalegające modele. I tak, jak zachwycam się iPhone’m 5S, który rewolucji nie wnosi, ale za to dostarcza ciekawe sprzętowo rozwiązania, o tyle znacznie ważniejszy w tym świetle wydaje się jego budżetowy odpowiednik. To on ma powstrzymać klientów przed ucieczką do urządzeń z Androidem i przywiązać ich do marki z nadgryzionym jabłkiem w logo. Z tym modelem, Apple może spokojnie powalczyć o ponowną dominację na rynku.
Źródło, foto: apple