Chcę kupić iPada. A konkretnie iPada Pro. Decyzję miałem już właściwie podjętą, ale trochę namieszał sam Apple, który w ostatniej chwili ogłosił, że szykuje swoją konferencję. I zbiegło się to dokładnie z jeszcze jednym zdarzeniem – otrzymałem do testów Samsunga Galaxy Tab S4. Wnioski? Moja decyzja stała się nieoczywista.
Apple pokazał właśnie najnowsze urządzenia ze swojego portfolio, w tym tablety iPad Pro. Dwa rozmiary – 11 cali i 12.9 cala. Mnie do tego typu urządzeń nie trzeba przekonywać, bo sam przez wiele, wiele lat używałem z powodzeniem iPada 2. Wówczas w najmocniejszej wersji – 64GB + Cellular. Zainstalowałem kartę z Aero2 (jak ktoś nie pamięta – z darmowym Internetem, z którego można było na terenie Polski korzystać przez kilka lat) i przez bardzo długi czas byłem zadowolony. Właściwie ten tablet mam do dzisiaj, ale jest już mocno potrzaskany (dzieci zrobiły swoje) no i za wiele już na nim nie wykonam.
Jeśli miałbym brać nowego iPada Pro, to w mniejszej opcji. Bardziej cenię sprzęt kompaktowy z uwagi na dynamikę swojej pracy, częste podróże, ogarnianie wielu spraw w biegu, często z dwoma urządzeniami w dłoni. OK z tabletem można mieć w niej tylko jeden sprzęt, a drugą się go po prostu obsługuje, ale kiedy trzeba zaraz sięgnąć do kieszeni po smartfona – lepiej wsunąć pod pachę jedenastocalowca niż prawie trzynastocalowca.
Za nowym iPadem Pro przemawia też ładny wyświetlacz IPS – Liquid Retina z rozdzielczością 2388x1668px, gęstością pikseli 264ppi i jasnością 600 nitów oraz technologią ProMotion i szeroką gamą kolorów P3.
Kolejny plus to bardzo wydajny układ A12X Bionic, czyli podrasowany procesor znany z iPhone’a Xs. On też odpowiada za odblokowywanie twarzą urządzenia w ramach funkcji Face ID (znika czytnik linii papilarnych Touch ID).
Pod kątem fotograficznym nie potrzebuję w iPadzie aparatu głównego poza tymi kilkoma sytuacjami w życiu, kiedy może się przydać, gdy będzie trzeba zeskanować np. jakiś dokument lub w czasie rozmowy wideo na Messengerze zechcemy pokazać światu/rozmówcy również to, co za – a nie tylko przed – nami. Pięć mikrofonów, cztery głośniki audio, a także – no wreszcie! – zastąpienie złącza Lightning portem USB typu C, które pozwoli na łączenie nowego iPada np. z zewnętrznymi monitorami lub aparatami w celu np. zgrania od razu zdjęć.
To jednak, co odziera z wszelkich złudzeń na temat tego sprzętu, to cena. Wariant podstawowy WiFi z pamięcią 64GB to koszt 3799zł. Wiadomo, że kupno tego tabletu bez rysika Apple Pencil 2 nie ma sensu.
A tak się składa, że Apple Pencil 2-gen. wreszcie został porządnie przemyślany. Otrzymał magnetyczny bok, dzięki któremu dokuje się na ramce iPada Pro przez co też zaczyna się indukcyjnie ładować, a także obsługuje gesty i dotyk, więc łatwo zmieniać tąpnięciami np. pędzle lub wybierać gumkę w aplikacjach do obróbki grafiki. No, ale Apple Pencil 2 kosztuje 599zł… Czyli łatwo w wyniku dodawania dojść do dość zaporowej ceny za tablet, która wynosi na dzień dobry – 4398zł.
Kolejny dodatek do iPada Pro, to dedykowana klawiatura będąca zarazem etui ochronnym – Smart Keyboard Folio. Jej koszt to 849zł w wersji dla modelu 11-calowego i 929zł w wersji dla iPada Pro 12.9.
Po doliczeniu klawiatury (a tylko taką opcję rozważam) wychodzi 5247zł brutto, przy czym… biorąc pod uwagę tak duży wydatek – dostaniemy sprzęt, który nie ma slotu na karty microSD, więc rozsądniej zaopatrzyć się w model z pamięcią 256GB – a ten kosztuje 4599zł z podstawie, czyli z dodatkami wychodzi nam kwota – 6047zł…
Opad szczęki gwarantowany. Zasadne więc staje się pytanie – czy naprawdę potrzebuję takiego iPada Pro?
Od lat wiem, że jeśli miałbym mieć tablet, to wyłącznie w wersji takiej, która nadaje się do pracy. Klawiatura i rysik to absolutny must have. Przećwiczyłem już mnóstwo wszelakich scenariuszy i tak to po prostu wygląda z mojej strony. Dlatego najpierw przerzuciłem się całkowicie na Surface Pro, a teraz działam od ponad dwóch lat na Surface Booku 1-gen. – komputerze, którego nie chciałbym na nic zamienić.
Ale tablet do pracy – szczególnie pisanej – chętnie bym przytulił. Miałem niedawno w testach MediaPada M5 od Huawei (TU recenzja), który ma mocno inspirowane Windowsem środowisko stylizowane na komputerowe. Świetne w obsłudze, ale mocno się wykładało przy codziennym użytku na zbyt wielu niedociągnięciach (w podlinkowanej wyżej recenzji je wymieniam).
Teraz – od kilku tygodni – mam Galaxy Taba S4, który nie dość, że jest w moim ulubionych, iPad-owym układzie ekranu 4:3, to jeszcze został świetnie zaprojektowany, posiada rewelacyjny rysik, a do tego dedykowaną klawiaturę.
Mój wariant – ten testowy – jest bez niej. Natomiast to, jak zostało zaprojektowane środowisko DeX sprawia, że marzę o opcji podłączenia właśnie klawiatury i zabawy z tym sprzętem pod kątem swojego codziennego dnia pracy.
Samsung więc pomyślał o bardzo doszlifowanym środowisku, świetnym rysiku (niestety nie jest w żaden sposób dokowany), rozwiązaniach kontekstowych pod stylusa. Szczerze – oddaje w nasze ręce sprzęt dedykowany pracy z notatkami, szkicami, słowem pisanym odręcznie – ale przez lata doskonalony, przez co równie dobrze notuje mi się w apce Samsung Note, jak i Microsoft OneNote.
To ważne rozróżnienie, bo Apple z iPadem Pro celuje w profesjonalistów, którzy mają skorzystać z Photoshopa w wersji desktopowej, a który został jeden do jednego przeniesiony na warunki środowiska iOS. Proste i zaawansowane notatki też zrobisz na tym sprzęcie, ale jednak urządzenie Samsunga bardziej sprawdzi się w warunkach dynamicznych dzięki poleceniom wskazywanym – aktywowanym, gdy tylko rysik znajdzie się nad wyświetlaczem.
Zasadne staje się pytanie – czy nowy iPad Pro nie jest jednak sprzętem na wyrost? Przestrzelonym cenowo zarówno pod względem kwoty, którą trzeba wyłożyć za sam tablet, jak i akcesoria?
Pytam nie dlatego, by szukać powodu do krytyki. Pytam, bo i komputera Ci ten tablet nie zastąpi. No nie oszukujmy się. Ery post-PC nie może definiować tablet, który najlepiej sprawdzi się w rękach grafików. No bo co, to jedyna grupa osób, która faktycznie zrobi z tego sprzętu użytek? O sobie mogę napisać, że pracuję w branży kreatywnej. Miałem do czynienia z poprzednią wersją iPada 12.9 wraz z klawiaturą i rysikiem Apple Pencil i w tamtym sprzęcie wszystko co można było zrobić źle – zrobiono maksymalnie źle. Opisałem to szczegółowo TUTAJ oraz zestawiłem z Surface Pro 4 – TUTAJ.
Poza usprawnieniami pod kątem interfejsu (bo Apple dał USB typu C), jak i przemodelowaniu rysika (bo ten ma teraz magnes i wreszcie można coś z nim zrobić) za bardzo nie widzę milowych zmian.
Bo jeśli klawiatura Smart Keyboard Folio nie otrzymała podświetlenia klawiszy, a cały materiał jest tak samo szary, jak w tej poprzedniej – to nie wyobrażam sobie pisania na niej czegokolwiek o zmroku. Tak samo dwa stopnie regulacji oparcia – cóż… naprawdę dużo pracuję w podróży i jakoś nie mam zaufania do tego czegoś na moich kolanach w trzęsącym wagonie kolejowym. Osobna spraw – czy klawiatura ekranowa w iOS, jest ze swoim układem kompatybilna z tą dołączaną do iPada? Bo rozjazd interfejsów mocno komplikował przy poprzednim modelu sensowną pracę.
Napiszę przekornie, ale i z dość mocnym przeświadczeniem, że mam jednak rację. Otóż – najlepszym sprzętem definiującym ewentualną erę post-PC, jest jak dla mnie Microsoft z urządzeniami Surface Pro. Oprócz niego postawiłbym tuż obok ostatniego Samsunga Galaxy Tab S4. Bo chociaż idealny sprzęt to nie jest, to jednak Samsung myśli nim najbardziej sensownie w ultramobilnym podejściu do pracy.