Powiedzieli. 16 września nowa wersja systemu będzie dostępna. Tak też się stało. Słowa dotrzymali, choć w przypadku watchOS 2.0 trzeba będzie poczekać, ponieważ Apple wstrzymało aktualizację do swojego zegarka pomimo, że miała ona wystartować równocześnie z iOS 9. Co do mobilnego systemu to dokładnie o 19:02 pojawiła się już informacja o najświeższym aktualnie oprogramowaniu giganta z Cupertino. I za to właśnie uwielbiam Apple. Równocześnie – i w tym samym momencie – cały świat otrzymuje nowy system.
[showads ad=rek2]
Oczywiście szybko przystąpiłem do instalowania, ale ta została przyblokowana błędem, który jak się okazało miało bardzo dużo osób. Miliony użytkowników wręcz rzuciło się do aktualizowania swoich urządzeń i podejrzewam, że to było przyczyną problemu. Niewątpliwie serwery w Cupertivo mocno się zgrzały ;). Dość długo nie mogłem rozpocząć aktualizacji, ale po restarcie urządzenia mój iPad od razu przystąpił do całego procesu. Ważący 1,1 GB plik ściągał się około 20 minut, po czym po około kolejnych 30 min. tablet uruchomił się już wraz z nową wersją systemu.
Zmian wizualnych nie ma na pierwszy rzut oka dużo. Apple tym razem skupił się bardziej na wewnętrznej warstwie w postaci bezpieczeństwa i pracy baterii, choć jest również kilka nowych elementów w wyglądzie. Jeśli chodzi o długość czasu na jednym ładowaniu, nie jestem w stanie tego stwierdzić, minęło bowiem za mało czasu od wykonania przeze mnie aktualizacji.
Po dwukrotnym naciśnięciu przycisku Home pojawia się odświeżony i zdecydowanie bardziej efektowny widok otwartych ostatnich aplikacji. Tym razem postawiono na układ, który jest bardziej przestrzenny z ładnym efektem rozmycia najdalej ułożonych zakładek. Co ciekawe, to jedyne miejsce, gdzie czuć minimalne przycięcie iPada (mam wersję mini 2). Szczególnie w momencie przechodzenia na konkretną zakładkę i otwierając wybrany program. Niby wszystko działa płynnie, ale w porównaniu z innymi częściami systemu widać tutaj delikatną przycinkę. Poza tym, pomimo moich obaw, system działa naprawdę pięknie, aż chce się z niego korzystać. Podejrzewam jednak, że za rok wraz z kolejną odsłoną iOS nie będzie już tak kolorowo i trzeba będzie po prostu zmienić tablet na nowszy model.
[showads ad=rek3]
W końcu w systemie Apple pojawia się również tryb wielu okien, który w urządzeniach np. Samsunga funkcjonuje już od dawna. Niestety w iPadzie mini 2 jest on dość ograniczony. Slide Over to możliwość wysunięcia z boku innej aplikacji. Możesz podejrzeć ją, sprawdzić potrzebną rzecz i w zasadzie to tyle. Przede wszystkim, gdy już wysunę z prawej krawędzi dodatkowe okienko, nie mogę w ogóle zmienić jego wielkości.
Początkowo myślałem, że nie mam włączonej jakiejś opcji, ale pomimo tego, że wszystko wydaje się w porządku, za cholerę nie daje się z tym niczego zrobić. Oczywiście ma to związek z brakiem w mojej wersji funkcji Split View, dzięki czemu nie mogę pracować równocześnie na dwóch aplikacjach. Dopiero wraz z tą funkcją, tryb wielu okien zaczyna mieć tutaj sens. W takim przypadku, gdy mój iPad ma tylko Slide Ove, szczerze pisząc – tryb wielu okien średnio mi się przyda, a szkoda bo na Note 4 korzystam z tej funkcjonalności dość często.
W przypadku mniejszego iPada możesz podejrzeć inne aplikacje, niestety nie otworzysz dwóch takich samych na raz. Na przykład chciałbyś porównać dwa zdjęcia zestawiając je obok siebie. W przypadku wielu okiem w tablecie jest to niemożliwe. Chcąc przejść np. na pełen ekran z poziomu wysuniętej aplikacji, również tego nie zrobisz. Należy wycofać się do otwartych aplikacji i dopiero wtedy wybrać drugą aplikację. To też spory mankament. Wydłuża tylko czas na przeskakiwanie między oknami.
Apple duży nacisk położył na autorskie aplikacje i choć na co dzień korzystam z rozwiązań androidowych, gdyż to telefon jest moim podstawowym urządzeniem, to przyznam szczerze, że np. nowy Notatnik w iOS prezentuje się bardzo dobrze. Tradycyjną notatkę wzbogacisz o ręczny rysunek (tutaj aż się prosi o Apple Pencil ;) ) lub dodasz zdjęcie. Myślę, że dzięki wprowadzonym zmianom wzrośnie liczba ich użytkowników, tym bardziej, że zapewnia Notatnik od Apple pełną synchronizację między poszczególnymi urządzeniami z logiem nagryzionego jabłka. Ja jednak pozostanę przy Google Keep. ;)
Przy tej okazji warto również zwrócić uwagę na ulepszoną klawiaturę. Dotychczas pisanie na iPadzie nie należało do przyjemnych. Poprawianie tekstu lub ustawiania kursora w środku słowa było masakrą. Szczególnie ból odczuwają takie osoby jak ja, które są przyzwyczajone do Zielonego Robota. Teraz korzystając z odpowiedniego gestu klawiatura zamienia się w gładzik, dzięki któremu w prosty sposób – i co ważne precyzyjny – zaznaczysz tekst. Wymaga to co prawda trochę wprawy, ale to kwestia pierwszego zapoznania się z nową funkcją. Wystarczą dwa palce, które przesuwasz po klawiaturze i już możesz działać na tekście. Bardzo dobre rozwiązanie, dzięki któremu częściej będę siadał do iPada w celu pisania postów.
[showads ad=rek1]
Na tą chwilę to wszystko, podzieliłem się z Tobą pierwszymi spostrzeżeniami, z raptem kilku godzin korzystania z nowego systemu. Z pewnością jeśli masz któreś z urządzeń Apple używasz już z iOS 9 i jeśli coś przeoczyłem, daj znać w komentarzach. Ja wracam do przeglądania mojego iPada. ;)