Google swoimi usługami jest praktycznie wszędzie i jeśli jeszcze nie dałeś/aś się do reszty wciągnąć, to Google Home z chęcią wprowadzi się do Twojego domu. Wizja, którą przedstawił amerykański gigant jest niezwykle ciekawa, choć podejrzewam, że nie każdemu przypadnie do gustu.
Możliwości jego Asystenta głosowego (więcej Asystencie pisał Michał Brożyński TUTAJ), który przybrał postać małego głośnika, są naprawdę świetne. W zasadzie nie trzeba ruszać się z kanapy. Wystarczy, że powiesz to, na co masz ochotę, a ten wykona Twoje polecenie. Masz zatem ochotę posłuchać muzyki i w tym celu chcesz włączyć konkretną piosenkę lub całą setlistę? Powiedz to do Google Home, czyli stylowej tuby, którą możesz ustawić w dowolnym pomieszczeniu, a która jest gotowa do konwersacji z Tobą.
SPRAWDŹ NA WŁASNEJ SKÓRZE, JAK ROZMAWIA SIĘ Z GOOGLE!
Oczywiście z jej pomocą możesz wyświetlić zdjęcia na ekranie telewizora, puścić konkretny filmik z YouTube etc. To tylko jedne z nielicznych przykładów, ale Google Home może znacznie ułatwić życie w domu i skrócić czas na wykonywanie niektórych czynności. Oczywiście Google Home połączony jest z Twoim kontem Google, a to oznacza nic innego, jak dostęp do wszystkich aplikacji, dzięki czemu dodasz nowe wydarzenia do kalendarza, czy też sprawdzisz pocztę. W połączeniu z Google Assistant otrzymujesz narzędzie które staje się wręcz partnerem do wykonywania poleceń i udzielania odpowiedzi na Twoje dręczące pytania. Wszystko oczywiście błyskawicznie, bez fizycznej interakcji z innymi urządzeniami.
W teorii wygląda to naprawdę imponująco. Przypomina mi to wszystko trochę animowany serial Jetsonowie i choć nie pamiętam, czy akurat w tamtym kreskówkowym świecie bohaterowie mieli takie udogodnienia, to nie da się ukryć, że idea inteligentnego domu urzeczywistnia się właśnie jeszcze bardziej. Podejrzewam jednak, że część z Was opornie będzie podchodzić do takich ciekawostek.
W pewnym sensie to rozumiem, bowiem wiele rzeczy można zrobić samemu ruszając przysłowiowe cztery litery, ale trzeba zdać sobie sprawę, że nie zawsze jest czas na to, by wziąć smartfona do ręki i zapisać w nim np. listę zakupów, czy dodać ważne spotkanie do kalendarza. Wraz Google Home, takie czynności można wykonać mimochodem, bawiąc się na przykład z dzieckiem. Są również jednak momenty, kiedy odcinamy się zupełnie od wszystkich technologii dla własnego zdrowia psychicznego i chociażby dlatego zrozumiem, jeśli ktoś stwierdzi, że nie ma zamiaru otwierać drzwi stojącemu na wycieraczce Wujkowi Google.
Wracając jednak do Home – Google jednak nie był pierwszy ze swoim pomysłem, bowiem Amazon, wprowadził jakiś czas temu w życie swój głośnik pod nazwą Amazon Echo. Tym samym Google Home staje się z miejsca konkurencją i to na pierwszy rzut oka z większym potencjałem. Jak rzeczywiście będzie, przyjdzie się nam przekonać. Oczywiście głośnik Google zrozumie na początku tylko angielski, a o rozszerzeniu usługi o inne języki póki co nie padły żadne obietnice, a tym bardziej o polskim na razie nie ma co marzyć. Oznacza to, że zanim Google Home trafi do Twojego mieszkania w pełnej krasie, wiele wody jeszcze w rzece upłynie.
Przy okazji tej prezentacji przypomina mi się świetny film pt. Ona, którego nawiasem pisząc serdecznie polecam. I właśnie to, co się dzieje teraz na naszych oczach, ma przełożenie na tę – jak się okazuje wcale nieodległą fikcję. Mam tylko nadzieję, że nie spowoduje to różnych dramatów i problemów. Póki co ciekaw jestem, jak będzie prezentował się ostatecznie Google Home w dniu premiery rynkowej(?), ale póki co nie jest on znany. Zastanawia mnie również reakcja ludzi, którzy niekoniecznie interesują się technologiami. Czy takie rozwiązania są/będą dla nich przyjazne?
Źródło, foto: google