Google idzie na całość. Co tam Internet z balonów w ramach Projektu Loons! To może z zakupionych niedawno dronów? Nieee – jakkolwiek pomysły te są świetne i bardzo ciekawie wypadają w kontekście samej otaczającej ich idei oraz dbania o środowisko, tak są też póki co jedynie sporymi inwestycjami w koncepcje, które wciąż potrzebują dużego kopa, aby rzeczywiście wystartować i założenia wcielić w życie. Podejrzewam, że Google nie zarzuci tych projektów, ale nic nie szkodzi na przeszkodzie, by wdrożyć kolejny – 180 satelitów, które będą krążyły nad naszą planetą i dostarczały Internet wszędzie – naprawdę wszędzie!
Do takich informacji dotarł serwis The Wall Street Journal. Gigant technologiczny planuje wysłać swoje obiekty na orbitę okołoziemską (ale niżej niż satelity tradycyjne krążące wokół Ziemi), a te oplotłyby glob tak skutecznie, że możliwe byłoby korzystanie z udostępnianego w ten sposób Internetu. Przedsięwzięcie nie będzie tanie. Jego koszt szacowany jest na ponad miliard dolarów. Projektem kieruje Greg Wyler, założyciel O3b Ltd. – satelitarnego startupu, który koncentrował się właśnie na rozwijaniu siatki mniejszych satelit nad Ziemią. Jego celem jest dokładnie to samo, czego chce Google – Internet dla wszystkich, a szczególnie tych, którzy z powodu lokalizacji, biedy w regionie i małych perspektyw rozwojowych, nie mogą korzystać z dobrodziejstw nowoczesnych rozwiązań.
Sam projekt może kosztować nawet 3 mld dol., ale w perspektywie tego, jak przedsiębiorczy jest ten pomysł oraz biorąc pod uwagę, jak dużymi pieniędzmi obraca sam Google, nie wydaje mi się, aby koszty te były czyś, co wywiera specjalne wrażenie na samych zainteresowanych. Za to potencjał konceptu jest niesamowity. Myślę, że Google doskonale rozumie, jak wielkim jest dostawcą usług i, że są to przede wszystkim w ogromnej większości świadczenia z zakresu Internetu oraz dostępu do sieci.
Chrapkę na Internet dla wszystkich, a szczególnie dla rynków rozwijających się i ubogich, ma także Facebook. Wystartował przecież z inicjatywą Internet.org, a swoje zainteresowania przerzucił również na brytyjską firmę Ascenta, która tworzy drony i była tańsza niż Titan Aerospace, którą ostatecznie wchłonął Google. Wiele wskazuje więc, że Larry Page i Sergey Brin mogą być niebawem najpotężniejszymi ludźmi świata. Nie tylko posiadają najpopularniejszą wyszukiwarkę internetową, która dostarcza im mnóstwo informacji na temat tego, co wszyscy w Internecie robimy, ale rozwinęli również sieć niesamowitych aplikacji i usług, bez których ciężko funkcjonować w mobilnych realiach. Teraz prawdopodobnie dostarczą najważniejszy element całej układanki – Internet, który z tymi usługami złączony jest w jeden organizm.
Ale to, że Google i Facebook koncentrują się na dopiero raczkujących w usługach internetowych regionach świata pokazuje tylko, jak bardzo ważne jest przeniesienie środka ciężkości z rozwiniętego i dość leniwego Zachodu w miejsca, które przed którymi dopiero stoją otworem ogromne perspektywy wzrostów. W tym wymiarze – ważnym punktem jest oczywiście zarabianie pieniędzy. Przecież zarówno biznes wyszukiwarkowego giganta, jak i społecznościowego molocha opiera się na podobnej strukturze reklamowej. Jedni i drudzy sprzedają ją światu, chociaż w dużej mierze jesteśmy przekonani, że nic za korzystanie z tych wszystkich dobrodziejstw nic nie płacimy. Ale waluta tutaj jest bezcenna – to nasze prywatne dane, zachowania, wspomnienia. Wszystko jest usieciowione. Oprócz tego wszyscy klikamy, a coraz dalej posuwana personalizacja treści skierowana jest właśnie w konieczność zaspokajania naszych potrzeb, o które najchętniej zadbałyby przedsiębiorstwa, które za reklamę i promocje własnych treści Googleowi i Facebookowi płacą.
W każdym razie sam pomysł na Internet z powietrza dla wszystkich jest dla mnie wciąż atrakcyjnym posunięciem. Ciekaw jestem, jak się to obroni w starciu z lokalnymi dostawcami usług internetowych. Jeśli okaże się, że satelitarne łącze jest wydajniejsze i tańsze od tego, które udostępnia mój operator, to przecież długo zastanawiał się nie będę, którą opcję wybrać. Myślę, że Wy również.
Źródło: wsj, suggestedmedia