Cholera, następny krytyczny – na 90sek.pl – tekst na temat Apple w ostatnim czasie, ale jakoś widząc pokazywane kolejne warianty iPhone’ów, iPady Pro, Apple Watche i najnowsze MacBooki Pro – trudno mi nie odnieść wrażenia, że podawane wczoraj przez Bloomberga informacje na temat tego, że Jabłko pracuje nad inteligentnymi okularami, to jakieś pobożne życzenia dotyczące wytęsknionej nowej Wielka Rzecz w portfolio Apple. I naprawdę – szczerze chciałbym się pomylić, ale wygląda na to, że gigant z Cupertino co najwyżej wzbudzi aplauz na wyreżyserowanej przez siebie konferencji, jeśli w ogóle zdecyduje się pokazać… inteligentne okulary…
Dlaczego jestem taki upierdliwy? Bo to, czym mogą być Glassy przećwiczył już Google i srodze się na tym przejechał (niesłusznie moim zdaniem). Więcej nawet – swoje pomysły ciągle tworzą pomniejsze firmy, ale jakoś świata nie kładą na kolana. I, kiedy zastanawiam się, co takiego mogłoby to jednak zrobić, to wiem już, że taki produkt powstał. Nazywa się HoloLens, jest w portfolio Microsoftu – i o ile nie jest to stricte okularowe rozwiązanie, to jednak absolutnie genialne w całym koncepcie, jak i praktycznych możliwościach rozwoju. Apple gogli HoloLens nie przeskoczy żadnymi okularami, a w moim odczuciu holograficzna rzeczywistość rozszerzona, to więcej, aniżeli klasyczna AR i znacznie więcej od VR. Dzięki produktowi Microsoftu nie tracisz kontaktu z rzeczywistością, a jedynie meblujesz ją własnymi hologramami!
Skąd u mnie ta pewność klęski Apple? Po pierwsze – okulary giganta z Cupertino – wg źródeł Bloomberga, miałyby pojawić się na rynku nie wcześniej niż w 2018 roku… Niby bliżej początku, niż końca tegoż roku, no ale… Cóż… ogarnia mnie pusty śmiech. Bo, co to za przeciek do diaska? Za dwa lata, to nawet ja mogę puścić parę z ust, że pewnie Apple wypuści swój samochód elektryczny… WOW! Wielkie mi co! Nonsens totalny. W praktyce nie powinienem się w ogóle takimi bzdetami zajmować na tym blogu. Bo nawet, jeśli to prawda na temat Apple Smart Glasses, to jednak jest to tak odległa perspektywa, że nawet najwięksi prorocy nie są w stanie przewidzieć, co nas czeka w 2018 roku pod kątem sprzętu. Wiem jednak jedno – największą rolę wówczas będą odgrywać kolejne usługi w sieci… Ale odłóżmy to póki co na bok.
Po drugie – największy problem inteligentnych okularów – to wciąż nieprzetrawiony przez społeczeństwo (nie tylko amerykańskie), wątek naruszania prywatności. Co więcej – wątek drażliwy i niebezpieczny. Co najwyżej lękowe podejście może zmienić nowe pokolenie, które jest tak otwarte na Snapchaty, YouTube, wideo i wszelkie interakcje online, że to kwestia wyłącznie czasu, a dość dobrze rokujące okulary Spectacles od Snap Inc., to aż nadto, by uwierzyć, że w końcu podejście to się zmieni. Ale społeczeństwo nie składa się wyłącznie z milenialsów, więc nie widzę i tak sensownego – poza naukowym – gruntu pod ewentualne inteligentne okulary Apple. Przecież taki gigant nie będzie sobie głowy gimbazą zawracał… (a może jednak – tyle, że tutaj nie wykręca się takiej marży, jak na Jabłkofonach…?).
Po trzecie – zarówno iPhone’y, iPady, iPody, jak i komputery Mac zasadzały się na jednym ignorowanym przez wielu producentów podejściu, które forsował Steve Jobs. I chodziło mu przede wszystkim o to, aby tworzone produkty rozwiązywały konkretne problemy ludzkości w zakresie technologii użytkowych. iPhone to zrobił. Zrobił to iPad. Zrobił to u samego początku – przed nimi wszystkimi – iPod. W końcu na renomę zapracowały MacBooki Pro. Te wszystkie produkty wyróżniało całkowicie nowe, świeże i nieskomplikowane podejście do technologii użytkowej. W tym kontekście, chętnie dowiem się, jakie problemy rozwiążą okulary z Cupertino? Otóż nie rozwiążą, a jedynie wiele skomplikują, bo…
…po czwarte (tzw. oczywista oczywistość) – okulary trzeba nosić na nosie. Google się już o tym przekonał. Że nawet jeśli są świetnie zaprojektowane, to wciąż są okularami, w które trzeba upakować całą zminiaturyzowaną technologię oraz… baterię, bez której masz zaledwie kilka godzin zabawy. I tyle. I jeśli tworzysz produkt z najwyższej półki, to nie może on mieć charakteru plastikowych Spectacles do nabycia z automatu do Coli (z vendindgowych maszyn tzw. Snapbots).
Reasumując – HoloLens od Microsoftu to nie tylko plotka, ale realny produkt, na który powstają już aplikacje oraz kontrolowane są przez coraz bardziej spójny system operacyjny. Nie jest jeszcze to produkt w powszechnej sprzedaży, ale prace są tak zaawansowane, że kiedy trafi na rynek, dostaniemy finalny, świetny produkt. Wciąż wymagający dopracowania, ale jednak – będący genialnym rozwiązaniem. I doprawdy nie potrafię za nic w świecie wyobrazić sobie, jak Apple miałby zaczarować rynek swoimi smart okularami, skoro ani nie rozwiążą nimi żadnych problemów (co najwyżej sobie ich przysporzą) ani nie będą w stanie konkurować ze Snapchatem, Google (tak, tak – wciąż nad kolejną generacją Glassów pracuje) ani Microsoftem.
I – tak – ciężko założyć mi tutaj jakiś margines błędu po swojej stronie w prezentowanym dzisiaj toku myślenia, tym bardziej, kiedy widzę produkty takie, jak wyposażone w Touch Bar MacBooki Pro A.D. 2016. Nie umniejszając niczego Łukaszowi Majerowi i jego pomysłowi, to jednak oczekiwałbym po robiącej milowe kroki firmie tech, czegoś więcej…