Popularne serwisy społecznościowe, to żyły złota dla ich twórców. Wystarczy wspomnieć Facebooka, czy chociażby Twittera – obydwie platformy są już na giełdzie, portfele ich właścicieli urosły o sporo gotówki, a ci którzy jeszcze narzekają, że to internetowe bańki mydlane i tak się nie liczą, bo póki co bańki te jeszcze nie pękły, ale żeby się nimi faktycznie nie stać, muszą wciąż wdrażać nowe rozwiązania, które pozwolą utrzymać użytkowników i generować zyski. Ale oprócz tego, sensownym rozwiązaniem jest oddanie w nasze ręce darmowych platform, a czerpanie zysków z reklam. Teraz do tej grupy chce dołączyć Instagram. Właśnie skończył testować pierwsze reklamy i ogłasza sukces… czyli co?
W testowaniu reklam wzięło udział czterech sponsorów, ale Instagram na swoim blogu pisze tylko o dwóch, którzy odnieśli najbardziej spektakularne sukcesy: jeansowej marce odzieżowej Levi’s oraz producencie lodów Ben & Jerry’s. Ta pierwsza w ciągu pierwszych 9 dni trwania kampanii uzyskała 7,4 mln fanów w wieku od 18. do 34. roku życia, a ta druga w tym samym przedziale wiekowym dorobiła się w jeszcze krótszym czasie, bo w ciągu 8 dni, jeszcze większej ilości fanów niż producent jeansów, bowiem przybyło aż 9,8 mln osób! Pierwsza kampania miała miejsce tylko w USA, zatem wyniki te są rzeczywiście dość interesujące.
Kolejną ciekawą wzmianką jest fakt, że nie tyle zasięg i komentarze sponsorowanych postów się liczyły, co skutek, jaki przyniosły, przy czym Instagram podkreśla, że nie były promowane zbyt nachalnie. Ludzie przywiązywali się do tych marek, których reklamy się tyczyły. Pokazuje to zatem, że ważne w tym przedsięwzięciu jest odpowiednie przygotowanie treści i sprofilowanie celu. Niby oczywiste, ale brak tutaj miejsca na banalne rozwiązania. Instagram badał reakcje w wielostopniowej skali, i wynika z niej, że mocno rosła dzięki kampanii świadomość marek (Levi’s) oraz przywiązanie do określonego produktu (w przypadku nowego smaku lodów Ben & Jerry’s).
Jednak pamiętać musimy o jednej, zasadniczej kwestii – należy mimo wszystko brać poprawkę na te dane, bowiem jak już wspomniałem – o wynikach dwóch pozostałych firm Instagram milczy, a po drugie sprawy z pewnością mają się inaczej, jak reklam jest kilka, a inaczej kiedy tych jest zdecydowanie więcej, zatem sprawa jest dość otwarta i dyskusyjna moim zdaniem.
W pewnym sensie mam też wrażenie, że nie bardzo Instagram ma wyjście. W końcu Facebook kupił go w zeszłym roku za 1 mld dol. i chciałby te pieniądze odzyskać. Sam korzystam z serwisu coraz częściej i widzę, chociażby po potencjale umieszczanych treści przez osoby, które znam i które obserwuję, że jest to jedna z ciekawszych form skupiania wokół siebie ludzi. Myślę też, że Instagram jest bardziej osobistym narzędziem, niż np. Facebook, Twitter czy Google+. Serwis stawia nie na treść pisaną, ale przede wszystkim obrazowaną zdjęciami. Naszymi zdjęciami. A żyjemy przecież w świecie całkowicie zobrazkowanym. Sam widzę, jak mało czasu poświęcam na lekturę dłuższych postów w innych serwisach, zatem prostota przekazu niesiona przez zdjęcie, jest jedną z najlepszych metod komunikacji.
Instagram nie zdradza, czy ma zamiar zalać strumień sponsorowanymi postami, ale skoro testuje te rozwiązania, ucieczki od tego nie ma. Pytanie, jak zniosą to użytkownicy, zwłaszcza, że w Instagramie można również publikować krótkie filmiki? Osobiście nie lubię tych kilkusekundowych sekwencji, które mnie dość irytują i nie potrafię zupełnie się na nich skupić. Ale jest to też potencjał, który można wykorzystać do promocji.
Źródło, foto: technobuffalo, instagram