Kilka dni temu rozpocząłem testy polskiego czytnika e-booków. Wcześniej miałem do czynienia przez dłuższy czas z Kindle Paperwhite 2 i wydawało mi się, że świata poza produktem Amazonu nie ma. I możliwe, że nie było – aż do teraz. Jako, że urodziłem się z klawiaturą przyklejoną do jednej ręki i książką do drugiej (tak – ja jeszcze jestem z epoki dinozaurów, kiedy to marzenie o klawiaturze było jak sen nie do spełnienia :D), szybko zauważyłem, że tą pierwszą warto zamienić na dotykowy ekran, a drugą rzecz na elektroniczną lekturę ;). Pamiętasz, jak niemiłosiernie męczyłem się z papierową wersją biografii Jobsa? Właśnie skończyłem ją na czytniku wrocławian z Arta Tech :). I to była dobra decyzja!
[showads ad=rek2]
Zalety inkBOOK-a, które mobilizują mnie do napisania tego tekstu, zanim usiądę do ostatecznej recenzji? Przede wszystkim wyposażenie go w wykonany w technologii e-papieru wyświetlacz E-Ink Carta. Nie dość, że jest dotykowy, to jeszcze podświetlony, dokładnie tak samo, jak w serii Paperwhite Amazonu. Poza tym na książki jest aż 8 GB pamięci wewnętrznej, a całością steruje… system Android ;). I to całkiem sprawnie. Ponoć jest możliwość instalowania na nim również aplikacji – nie omieszkam tego sprawdzić!
inkBOOK ma też swoje wady – jasne – nic nie jest doskonałe i na wyciągnięcie konkretnych wniosków przyjdzie czas przy pełnej recenzji, ale teraz chciałbym skupić się na jeszcze jednej zalecie. Skoro ekran sprawuje się kapitalnie nawet w pochmurne dni i wieczorami (można dzięki niemu czytać bez asysty lampki), to równie istotne jest, aby pierwszy kontakt fizyczny (oprócz wzrokowego) mógł przyciągnąć Cię, jak magnes do chęci używania tego czytnika.
[showads ad=rek1]
Odpowiadam tutaj wyłącznie za siebie, ale wszyscy znajomi, którym pokazałem Onyx inkBOOK, a którzy wzięli go do swoich rąk – zauważyli jedną zasadniczą cechę – wykonany jest z bardzo miękkich i przyjemnych w dotyku stopów poliwęglanu. Jeśli miałeś lub masz LG Nexusa 5 (TUTAJ moja recenzja), to wyobraź sobie, że ramka oraz plecki tego czytnika są jeszcze przyjemniejsze w dotyku. Świetny pomysł – chociaż mający też wadę – łatwo się palcuje. Niemniej, przy czytaniu książek nie chodzi o to, aby zaglądać na plecki urządzenia ;).
Ostatnią rzeczą, którą mogę na gorąco wymienić, a która myślę, że zasługuje na chociaż dwa słowa, to fakt, że czytnik ma preinstalowany dostęp do zasobów Legimi, z możliwością założenia darmowego konta, które za free daje dostęp przez kilka tygodni do obfitości literackich tego sklepu, a jego subskrypcja, to chyba póki co na rynku polskim jedna z najlepszych inwestycji, na którą mogą zdobyć się mole książkowe.
[showads ad=rek3]
Po drugie w pakiecie jest już kilka tytułów, a po trzecie – inkBOOK Onyx trafia właśnie do sprzedaży w sieci Media Markt z sześcioma kryminałami autorstwa Rocharda Castle (Gorączka zmysłów, Krwawy sztorm, Wściekły sztorm, Nadchodzący sztorm, Nagi żar oraz Fala upału.) wartymi 150 zł. OK – sam fanem kryminałów nie jestem (chyba tylko książkowe Milczenie owiec mnie na poważnie zainteresowało), ale jest to dość popularny gatunek literacki – nie tylko w Polsce – więc pewnie chętni na czytnik się znajdą!
OK – wracam do czytania i gromadzenia danych – za jakiś czas recenzja, a tam rozłożę ten produkt na czynniki pierwsze! :)