Zawsze trzeba być ostrożnym przy analizowaniu danych, które dostarczają zewnętrzni analitycy, bazujący na własnych, a nie oficjalnych danych. W przypadku Apple sporo można się domyślać, jeśli idzie o Apple Watche, bo producent nie zdradza, ile konkretnie smartwatchy sprzedał. W swoich kwartalnych raportach finansowych wrzuca je do jednego worka pod nazwą Others, czyli nie pozwala nam na jednoznaczne określenie, jaki jest przyrost lub spadek popularności jego watchy. Trudno też wywnioskować, jaki jest trend na poszczególne modele. I nie dziwi mnie to – dziwaczne plotki branżowe z tzw. łańcucha dostaw – potrafią podkopać niejednego producenta, a te ostatnio szaleją w związku z rzekomą złą sprzedażą iPhone’a X. A może to być dotkliwe szczególnie, kiedy mowa o produkcie nowym (vide Apple Watch), wciąż rozwojowym i niekoniecznie od razu skazanym na stanie się hitem.
Ale po raz kolejny wiele wskazuje na to, że w przypadku Apple – sytuacja wygląda zupełnie inaczej, szczególnie w kontekście owej hitowości. Analityk Horace Dediu, absolwent Uniwersytetu Harvarda, ze strony analitycznej Asymco, która w swoich analizach opiera się na naukowych metodach badawczych, oszacował, że Apple sprzedał od 2015 roku aż 46 mln. swoich inteligentnych zegarków(!), z bazą klientów wynoszącą między 40mln. a 43mln. użytkowników! Jest to wynik, który wprawia mnie w zdumienie i zachwyt zarazem. Nie powinienem może tego pisać, ale uważam Apple Watcha za najbrzydszy ze wszystkich inteligentnych zegarów będących dziś na rynku i zdaje się, że sam nie jestem w tej opinii. Funkcjonalnie – przynajmniej na papierze, bo w testach nie miałem i krytykować nie chcę z tego powodu – jest właściwie taki sam, jak inne smartwatche konkurentów: czy to Samsunga z Tizenem OS, czy to te serwowane z Wear OS od Google.
Apple Watch update. 46 million sold. User base likely 40 to 43 million. pic.twitter.com/BHdt0oOsB3
— Horace Dediu (@asymco) 2 maja 2018
Wiele też wskazuje na to, że ta popularność jest też niezależna od smartwatchy innych graczy, które można też łączyć z iPhone’ami. Argument, że klienci smartfonów od Sadowników są skazani tylko na zegarki od swojego producenta, więc naturalnie po nie sięgają nie chcąc opuszczać ekosystemu i przepłacać za nowe telefony plus dedykowane im zegarki – odpada. Zachodzę więc w głowę, skąd taka popularność Apple Watchy? Intryguje mnie to bardzo, bo od typowo technicznej strony nie widzę żadnej przewagi. Nawet interfejs – nie rzuca jakoś na kolana, chociaż czuję w kościach, że lepiej się nim operuje niż w środowisku Wear OS. Z szybkiego przeglądu opinii testerów wynika też, że na jednym ładowaniu baterii szału też nie ma, a na to szczególnie narzekają przeciwnicy inteligentnych zegarków.
Jeśli więc rzeczywiście Apple Watche są tak mocne, to znaczy że Apple odkrył metodę na ich popularyzację. Mając w portfolio 1,3 mld sprzedanych telefonów, gigant z Cupertino posiada ogromną bazę klientów, której może z powodzeniem dedykować usługi oraz nowy sprzęt. Może wynika to wszystko z faktu, że nawet stare urządzenia Apple mają wciąż wsparcie, które wygasa naprawdę dopiero po wielu latach? Sam tego ze swoim iPadem 2 doświadczyłem. Chciałbym, żeby urządzenia z Androidem tak pracowały po tak długim czasie, jak sprzęt Apple. Ale też mimo wszystko – czuję, że to nie może być ta odpowiedź. Apple Wache to nowa rzecz w portfolio Apple, ale i dla świata w ogóle. Mogą je posiadać wyłącznie właściciele iPhone’ów, a szacowany przez Horace’a Dediu wynik pokazuje, że Jabłko nawet nie musi myśleć o otwieraniu się na androidowców.
Tak czy siak – zachwycające!