Z łatwością wyszukasz na tym blogu wpisy, którymi prezentowałem nowe smartfony firmy Sony z okazji kolejnych imprez targowych i oficjalnych premier. Zdecydowanie większość z tych tekstów, jest zatytułowana w taki sposób (lub utrzymana tekstowo w takim kierunku), aby obśmiać Japończyków. I oczywiście nie robiłem tego wówczas złośliwie – po prostu wypuszczając co mniej więcej pół roku kolejne telefony, które ani wizualnie ani też w specyfikacji nie różniły się za bardzo od swoich poprzedników – Sony w swoich materiałach prasowych jawił się, jako mało innowacyjny producent. Bo kogo by tam interesowały drobne detale, nieco lepiej poprawione funkcje fotograficzne, i inne podobne rozwiązania?
A jednak prawda jest taka, że później każdy z tych smartfonów przyjeżdżał do mojej redakcji do testów. Brałem je w dłonie ja lub któryś z moich blogerów, i okazywało się, że Sony po raz kolejny prezentuje sprzęt wart nie tylko uwagi, ale również wielu superlatyw! Wychodziło na to, że to typowe wzornictwo wcale nie jest typowe; że wcale nie są zwykłymi wprowadzane nowości, a niuansami i detalami zaprowadzone poprawki, mają realny wpływ na ergonomię, estetykę, a także funkcjonalność urządzenia.
Piszę tyle o tym dlatego, że już przed dzisiejszą premierą można było w Sieci przeczytać, że: – Sony znowu pokażę nudę. Wszystko wiadomo – smartfony wyglądają tak samo, trochę tam coś poprawiono, trochę coś zmieniono w materiałach, właściwie wszystko jest po staremu, w nieco odświeżonym opakowaniu. Możliwe, że niektórzy oczywiście mają rację, ale moje doświadczenie – mimo wszystko doświadczenie wieloletnie, poparte dziesiątkami testów, mnóstwem wyjazdów branżowych, nieustającą stycznością z najnowszymi technologiami – pokazuje mi jednoznacznie, że Sony to nie jest firma, którą można ot tak sobie skrytykować i posądzić ją o bierność w podejściu do innowacji i technologii.
Ciekawe w tym wszystkim jest też to, że mi osobiście wzorniczo nowe Xperie coraz bardziej się podobają. I pamiętam doskonale, że byłem jednym z pierwszych, który je krytykował właśnie za nowy wygląd. Upatrywałem w nich przede wszystkim smartfony podobne do starych Lumii, z czasów kiedy te produkowała jeszcze fińska Nokia (przed przejęciem przez Microsoft i późniejszym upadkiem). Dzisiaj już tak nie powiem. Nokia wróciła, ale jako HMD, a Sony wciąż istnieje jako Sony! Swoją uporczywą strategią udało im się też w końcu zacząć na nowych urządzeniach zarabiać. Nie dziwi mnie więc, że jeśli patent aby co sześć miesięcy dostarczać nowy sprzęt się sprawdził, to tym bardziej Japończycy będą chcieli go kontynuować i wcielać w życie w kolejnych odsłonach swoich smartfonów.
Jak z tej perspektywy wyglądają nowe słuchawki od Sony? Oczywiście jest świetnie. Designerska oszczędność, piękne materiały, no i oczywiście funkcjonalność aparatów rozszerzona z Xperii XZ Premium, na obecne modele XZ1 oraz XZ1 Compact plus dodano możliwość modelowania w 3D, i jest to rozwiązanie autorskie Sony. W tej samej stylistyce wzorniczej utrzymano jeszcze trzecią nowość ze średniej półki XA1 Plus, a fotograficznie jest tutaj przyjęta ta sama strategia, co przy recenzowanej ostatnio przeze mnie XA1. Model z Plusem otrzymał układ od MediaTek – Helio P20, a Xperie XZ1 i XZ1 Compact – Snapdragona 835.
Wszystkie smartfony będą pracować już od momentu wyjęcia z pudełka na Androidzie 8.0 Oreo. Najmocniejsza XZ1 na ekranie 5,2 cala i rozdzielczości FHD zaoferuje obraz w jakości HDR. Rozczarowuje trochę XZ1 Compact, która nadal pracuje z wyświetlaczem HD. Niby to wystarcza na 4,6-calach, ale mamy rok 2017… Pozostałe podzespoły są równie mocne, chociaż decyzja, aby taka XZ1 miała baterię o pojemności 2700mAh – życzliwie przemilczę… Na szczęście XA1 Plus ma ogniwo 3430mAh, no ale przy najmocniejszym modelu czuć niedosyt.
Przy całej swojej ostrożności, mam jednak jedną uwagę do Sony i jej dzisiejszych premier. Kiedy na MWC w Barcelonie pojawiła się XZ Premium, w jednym z tekstów napisałem, że mam nadzieję, że za pół roku, firma nie będzie odświeżać tego modelu, bo zasługuje on na to, żeby rzeczywiście wybrzmieć, aby zaprezentować go w pełnej krasie, poprowadzić kampanię marketingową w taki sposób, aby ciągle odkrywać przed potencjalnymi nabywcami nowe karty. Bo Xperia XZ Premium to dziś naprawdę prawdziwa smartfonowa żyleta, z ogromnym potencjałem, wartym ciągłej eksploracji również promocyjnej.
Natomiast nowa Xperia XZ1 właściwie kopiuje wszystkie funkcjonalności XZ Premium sprzed pół roku, dodając pod tym kątem niewiele (Kreator 3D) i akcentując świetne rozwiązania dźwiękowe, które w modelu Premium też już były… Wygląda więc na to, że Sony idzie drogą dwóch oddzielnych serii urządzeń, problem jednak można mieć z tym, jakim kategoriom konkretnie je przyporządkować? Którzy użytkownicy powinni czekać na premiery wiosenne, a którzy na jesienne? W przypadku Samsunga sprawa jest jasna; podobnie kwestia wygląda z LG, a trochę nierówno z tymi premiera idzie HTC, ale też łatwo połapać się, dla kogo dedykowany jest model Ultra, a dla kogo U11.
Natomiast serie XZ wciąż pozostawiają ogromny znak zapytania, za którym może iść poczucie niedosytu. Skąd się ono bierze? Chociażby z funkcji fotograficznych. Wszyscy mają już podwójne aparaty, prześcigają się to na OIS (Note8), to na możliwość kręcenia filmów, jak kinowych (V30), czy też robienie zdjęć w monochromie i malowanie światłem (Honor 9). A Sony ponownie chce porwać świat znanym wszystkim od miesięcy trybem SuperSlow Motion? Trochę jednak za mało.
Z ostateczną opinią wstrzymuję się jednak do realnych oględzin i mam nadzieję, że również ugryzę się w język ze zbyt daleko posuniętą opinią przy okazji mojego pobytu w Berlinie na targach IFA. Na pewno natomiast zdam swoją relację i odniosę się do tego, co tutaj – powyżej – o nowych smartfonach Sony napisałem.