LG zaryzykowało z modułami i chwała im za to, ale bądźmy szczerzy. Firma poległa w tym względzie. Pomysły skończyły się tak szybko jak zaczęły. Dwa moduły i na tym koniec. Czy Lenovo jest w stanie napędzić sprzedaż właśnie dzięki swojemu pomysłowi na modułowość? Jestem pozytywnie nastawiony i naprawdę chciałbym, żeby tak się stało, bowiem Moto Mods prezentuje się o wiele lepiej od pomysłu LG.
Zanim więcej o samych modułach, słów kilka o nowym smartfonie. Lenovo wprowadza model Moto Z Play, który również będzie mógł wykorzystać dostępne moduły, tym samym staje się trzecim smartfonem, który otrzymuje takie możliwości. Specyfikacja wypada całkiem nieźle. Snapdragon 625, 3 GB pamięci RAM, 5,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości Full HD oraz 16 MP aparat z laserowym autofocusem. Fanów selfie zadowoli z pewnością szerokokątny obiektyw o rozdzielczości 5 MP. Jak widać, jest to dobry przedstawiciel, który powinien połączyć dobrą cenę z niezłą wydajnością. Do tego wygląda całkiem nieźle, a jego atrakcyjność oczywiście z miejsca zwiększają dostępne moduły, szczególnie fotograficzny.
Lenovo już na wstępnie wygrywa modułowy wyścig, ponieważ już teraz proponuje ich więcej niż LG. W skład rodziny wchodzi m.in. boombox JBL Sound Boots, projektor Insta-Share oraz dodatkowe zasilanie. Wisienką na torcie jest oczywiście moduł fotograficzny. Hasselblad True Zoom. Już sama nazwa mówi z czym mamy do czynienia. Szczególnie jej pierwszy człon – nie ma potrzeby bym wyjaśniał czym marka Hasselblad jest dla fotografa. Nie ukrywam, że właśnie ten dodatek interesuje mnie najbardziej i to jego w pierwszej kolejności rozważałbym przy zakupie.
Co daje moduł fotograficzny? Przede wszystkim 10-krotny zoom optyczny. Przypomnę, że dzięki temu zdjęcie nie traci na jakości, tak jak dzieje się to w przypadku zoomu cyfrowego. Takich zdjęć nie wykonasz żadnym dostępnym aktualnie smartfonem, poza Samsungiem Galaxy K ZOOM (TUTAJ recenzja). Oprócz zoomu, znajdzie się tutaj fizyczny spust migawki, możliwość wykonywania zdjęć w bezstratnym formacie RAW oraz oprogramowanie, które odpowiedzialne jest za przetwarzanie zdjęć po ich wykonaniu. Całości dopełnia ksenonowa lampa błyskowa.
To jeszcze nie wszystko bowiem w zestawie otrzymasz również dwuletni, bezpłatny dostęp do aplikacji Zdjęcia Google, czyli nic innego jak dodatkowe miejsce w chmurze Google’a. Tym samym będziesz mieć więcej miejsca na backup swoich fotek oraz możliwość szybkiego ich udostępniania. Cieszy, że oprócz fizycznego modułu, Lenovo daje jeszcze takie bonusy, które zawsze są mile widziane.
Moduł fotograficzny dostępny będzie od września 2016 roku, choć Lenovo zastrzega, że termin może różnić się między poszczególnymi krajami. Cena? 299 euro. Jak na początek to dużo, w przeliczeniu na złotówki to sporo ponad tysiąc złotych i niewykluczone, że to będzie odrzucać potencjalnych użytkowników, tym bardziej, że za sam smartfon trzeba będzie również swoje zapłacić. Z drugiej strony jednak, skoro niektórzy są w stanie wydać około 3-4 tysięcy złotych na Samsunga Galaxy lub iPhone’a, to dlaczego nie na produkt Lenovo i jego moduły?
Źródło, foto: Lenovo