Dziś kończą się targi technologiczne IFA 2015 w Berlinie. W tym roku nie zostałem przez żaden z produktów powalony na kolana, ale za to – pewnie zupełnie niepopularnie wśród swoich koleżanek i kolegów po fachu – zachwyciłem się nie tyle jakimś najdziwniejszym, czy najbardziej odjechanym sprzętem, a… stoiskiem Acera, które było w dużej mierze poświęcone Chromebookom. Kapitalne podejście tego producenta do komputerów z Chrome OS sprawia, że zyskuje on w moich oczach coraz więcej. Nikt inny, tak bardzo jak Acer nie postarał się, aby na targach IFA 2015 w Berlinie właściwie wyeksponować Chromebooki i zadbać o odpowiednie wsparcie ze strony wyposażonego w wiedzę zespołu. Poza tym, dzięki temu, że na ekspozycję poświęcono tyle miejsca, mogłem w spokoju przyjrzeć się wielu modelom, których do tej pory nie spotkałem.
Oczywiście najlepiej wypadał na tle całej reszty najnowszy model – R11, chociaż muszę przyznać, że w ostatnim czasie coraz mniej podobają mi się konstrukcje Chromebooków. Zapaliłem się mocno do świetnie wykonanych ultrabooków, które w ofercie ma i Dell, i Lenovo i Asus. Acer również. Tak się składa, że jestem przed wymianą leciwego komputera z Windowsem i na supercienkich komputerach moja uwaga się zatrzymała. Przez moment nawet w orbicie zainteresowań krążył MacBook Air 11 do Apple, ale nie czuję do końca mięty. Ucieszyłbym się, jak dziecko, gdyby podobnie, kapitalnie wykonany ultrabook, trafił na rynek z Chrome OS na pokładzie.
Póki co – mamy to co mamy i mały wybór na rynku lokalnym trzeba sobie rekompensować innymi ruchami. Mi bardzo podoba się strategia Acera, ale ciekaw jestem, jak długo na niej pojedzie? Nie da się ukryć, że w przeważającej większości – jego Chromebooki są dość przeciętnie wykonane, żeby nie napisać, że słabo… Kolosy z ekranami 15 cali, to już zupełna, jak dla mnie abstrakcja. Sens posiadania takiego sprzętu przy tych gabarytach mija się całkowicie z celem, co uświadomiłem sobie dopiero, kiedy mogłem je zobaczyć na żywo. Chromebooki kojarzą mi się przede wszystkim z lekkością, chmurowością, mobilnością. Natomiast 15 cali samo w sobie nie jest wielkie lecz te konstrukcje są jakieś takie spuchnięte…
Ale odwiedzenie stoiska Acera jakoś wyraźniej pokazało mi, jak bardzo Chromebooki są z dala od współczesnych standardów jakości. Za niską cenę nie można kupić produktów pierwszej kategorii. Przy stoisku Lenovo byłem zapewniany, że ich Chromebook z 2 GB RAM i procesorem N2840 jest superfast. Chłopaczek, który mi go zachwalał robił to z takim przejęciem, że prawie nie wybuchnąłem ze śmiechu. Bo przecież jest to przyjemny notebook do pracy, ale nie jest tak szybki, jak się temu prezenterowi wydawało ;).
Pojawienie się na rynku Cloudbooków, które ma coraz więcej producentów, skutecznie uderza w platformę i twory komputerowe od Google. Trudno dywagować na argumenty, no może pozostają takie, że Windows jednak do najlżejszych platform nie należy, niemniej jeśli postawisz obydwa takie komputery obok siebie i powiesz klientowi, że tutaj obejrzy każdy film bez problemu, a na Chrome OS bez dźwięku, to wybór nagle stanie się jasny. A szkoda wielka. Jakoś nie mogłem odżałować, że przy całej masie pięknie wykonanych produktów, te z logiem Chrome są tak przeciętne. Oczywiście wyjątki to Pixele, możliwe też, że najnowsze Delle, o których pisałem TUTAJ, ale to wszystko. Ciężko coś z tym zrobić, póki pozycjonuje się ten sprzęt w tak przeciętnych kategoriach.
Niemniej – brawa dla Acera – za konsekwencję i coraz nowsze inicjatywy sprzętowe.