Od kiedy w ostatnich dniach na fotelu CEO mamy nową szefową, patrzę na HTC z większą nadzieją niż do tej pory. Dlatego stara się podchodzić do obecnych rewelacji na temat modelu One M9+ z dużym dystansem, bo bez dwóch zdań jest to jeszcze ostatnie dzieło Petera Chou, ale im dłużej patrzę na zdjęcia, które go prezentują, tym mocniej czuję samoistny opad rąk… I cóż, cholera mam wrażenie, że przy tym modelu widać chyba najbardziej, jak bardzo HTC jest pogubiony. Jeśli to faktycznie następca One Max, to jestem zniesmaczony…
Chodzi o to, że samo wzornictwo jest wciąż bardzo ładne, jeśli spojrzymy na samą bryłę, czy zastosowane materiały. Ale One M9+ wygląda jak mieszanka tego, co w ostatnich telefonach HTC najlepsze z jakąś dziwaczną i pokraczną wizją na temat przycisku Home, który znajduje się teraz na froncie, pod ekranem i do złudzenia przypomina… ten znany od Samsunga!
HTC! To naprawdę Wy? Błagam – litości! Czy to jest jakiś żart? Naprawdę stać Was jeszcze na takie banały? Łapię się za głowę i nie-do-wie-rzam! Kurczę – tego, kto to zaprojektował powinni wywalić już pierwszego dnia. Tego, który to zatwierdził właśnie zastąpili kimś innym – i dzięki Bogu! No nie mam sił na takie dziwactwa, pomimo że chciałbym życzyć HTC jak najwyższych lotów, milionów sprzedanych telefonów i samych sukcesów.
Wiele wskazuje, że model ten poleci w pierwszej kolejności na rynek chiński. Zupełnie mnie to nie dziwi, w końcu tamtejsi klienci być może nie są tak wyczuleni na punkcie estetyki, jak Zachodni, chociaż i tutaj byłbym ostrożny. W końcu Xiaomi, Lenovo, Huawei czy Apple doskonale rozumieją, że nie mogą dostarczać tam byle czego. A HTC tym właśnie modelem ma szansę wygrać plebiscyt na najbardziej niedorzeczne produkcje smartfonowe w 2015 roku! Zastanawiam się, czy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach, chce obsługiwać telefon, który ma od dołu jakiś tajemniczy przycisk ala pewien znany producent (może to spust migawki?), potem pasek z logo, a nad nim pasek z ekranowymi przyciskami i dopiero później zaczyna się wyświetlacz… Nie no, ręce opadają!
OK – cały czas piszę o plotkach, aczkolwiek historia już mnie nauczyła, że niestety, ale właściwie w przypadku HTC wszystkie się sprawdzają. Każdy model wycieka na długo przed premierą. I tak najpewniej jest w przypadku M9+. Producent zaprasza na konferencję, która odbędzie się za dwa tygodnie 8 kwietnia, a jednocześnie do serwisów technologicznych trafia specyfikacja i wygląd najnowszego dziecka Tajwańczyków. Kurczę, no czy Wy nie potraficie utrzymać tam żadnej tajemnicy do końca? Zero, zero, zero chemii. No chyba, że to celowe zagrywki, ale jeśli tak, to powinniście się warsztatu uczyć od Samsunga, który odrywa nie odkrywając. Rozumiem, że już Zaproszenie jasno pokazuje, co macie zamiar zaprezentować, ale ten dzisiejszy wyciek pozostałych zdjęć…
Patrząc na tego potworka jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że wewnątrz zamknięto prawdziwie gorący hardware. Oczywiście znaczące jest, że w bardzo flagowej konstrukcji ląduje procesor MediaTek – czyli 64-bitowy, 8-rdzeniowy chip MT6795T z grafiką PowerVR Rogue G6200, który wyposażony na froncie został w ekran o rozdzielczości 1440×2560 px. Na dane HTC oddaje 32 GB pamięci oraz 3 GB RAM, które mają i zapewne zapewnią, wydajną i szybką pracę. Wisienką na torcie ma być 20-Mpx kamera główna. Całością oczywiście zarządzać będzie Android 5.0 Lollipop. Teoretycznie to wszystko prezentuje się całkiem fajne, ale…
…przepraszam, może nie powinienem tak pisać lecz dla mnie ta premiera to jakaś farsa. HTC, po co Ty to sobie robisz? Gdzie są Twoje pomysły z czasów, kiedy triumfy święciły słuchawki z serii Desire, które miały wszystko, aby być uznanymi i legendarnymi flagowcami? Dzisiaj zepchnięte do narożnika średniopółkowych rozwiązań, tylko odcinają kupony od swojej świetności sprzed lat. Kurczę – HTC, weź się w garść wreszcie!
No dobra, to może jeszcze zwrócę uwagę na jeszcze jeden aspekt zaproszenia, które wysłano do mediów. Jeśli powyższa specyfikacja się zgadza (na co wiele wskazuje), to mamy chiński procesor, w tajwańskim produkcie, który zostanie pokazany chińskiemu klientowi. To zasadnicza i widoczna zmiana – HTC wysyła sygnał, że jego strategia będzie inna. Nie ma w tym nic złego, w końcu to Azja teraz odgrywa pierwsze skrzypce na rynku mobilnym w ogóle, ale jest to mimo wszystko znaczący komunikat niejako od całej branży.
Czego, by nie napisać o nowym One M9+ – HTC jest jednak kultowym producentem. Takim, który sporo dobrego na rynku smartfonów zrobił. Jeśli decyduje się on na przeniesienie akcentów na swój lokalny region, to jest to pierwszy widoczny dzwonek, że kolejne słuchawki znaczących producentów, również mogą właśnie tam debiutować. Mimo, że teoretycznie nie ma to znaczenia, to jednak jest to taki znak czasów, który pokazuje schyłek zachodniego konsumpcjonizmu, który zjada własny ogon.
Czas więc na zmiany. I wiele z nich zaczyna się już teraz w Azji. Szkoda, że HTC wchodzi na tą drogę z takim brzydalem, w którym nic nie trzyma się kupy. Oczywiście w mojej, prywatnej opinii, ale powiedzcie sami – czy się mylę?
Źródło, foto: pocket-lint