Krótka piłka. Mam. Testuję. I mam ogromną radochę! Przy tych upałach wyciskam siódme poty z One M8, co na co dzień przynosi mi obsesyjną wręcz satysfakcję. Tajwańska firma, wypuszczając w ubiegłym roku One M7 postawiła wszystko na jedną kartę i to ryzyko opłaciło się. W tym roku czekało ich nie lada wyzwanie. Nie tylko bowiem musieli udowodnić, że sukces starszej edycji nie był przypadkiem. Poprzeczka została zawieszona na prawdę wysoko, i aby móc liczyć się wśród konkurencji, tym razem trzeba było nie tylko doskoczyć do tego poziomu, ale i go przeskoczyć. Moim zdaniem to się udało. Co prawda jestem jeszcze w trakcie testów. Pewne rzeczy mogą jeszcze wyjść na powierzchnię (dobre lub złe), jednak już dzisiaj wiem, że mam do czynienia z jednym z najlepszych smartfonów jakie można kupić. Podobnie jak przy testach Xperii Z2, i tu podzielę się kilkoma rzeczami związanymi z HTC One M8.
Wzornictwo
Obudowa… wygląd… To trzeba poczuć, trzeba go dotknąć, aby zrozumieć jak świetnie zaprojektowany jest ten telefon. Choć sam do końca nie byłem przekonany do zmian wprowadzonych w stosunku do poprzednika, oglądając zdjęcia promocyjne, to na żywo jednak One M8 prezentuje się wyśmienicie. Smukły, zgrabny, a do tego ten przyjemny chłód metalu.* Mmmmm… Poezja.
Aparat
HTC One M8 dobitnie udowadnia, że megapiksele to nie główny wyznacznik jakości aparatu. Gdyby tak było, to porównując 4 Mpix do 20 Mpix w Xperii Z2, nikt nie zdecydowałby się na propozycję tajwańskiego flagowca. HTC stosuje tutaj nowatorską technikę UltraPixel, o której szerzej pisać będę w recenzji. Ważne w tym momencie jest to, że Tajwańczycy idą swoją wybrana ścieżką, pokazując, że są inne sposoby na to by kamerka w smartfonie była świetna. I jest świetna! Zdjęcia wykonywane tym telefonem są przede wszystkim ostre, robi się je bardzo szybko (zachowując wspomnianą ostrość), a co osobiście bardzo mnie cieszy, fotki pstryknięte w trudnych warunkach oświetleniowych są naprawdę dobre.
System
Nakładka HTC Sense, jest najlepszą jaką stworzono na Androida. Ma w sobie to coś co sprawia, że jest niezwykle przyjazna użytkownikowi. HTC wiele rzeczy zrobił po swojemu, niekoniecznie upodobniając swoją propozycję do czystego Androida. Jest tu wiele ciekawych rozwiązań, które czasami zmuszają nas do przestawienia się na inny sposób obsługi. Dobrym przykładem jest przesuwanie ikonek w zainstalowanych aplikacjach. Ruch odbywa się tutaj w pionie, a nie poziomie tak jak np. w Sony, czy Nexusach. Do zamknięcia otwartych programów, również używamy ruchu pionowego. Te małe, ale istotne zmiany powodują, że trzeba się do nich przyzwyczaić (o ile ktoś korzystał wcześniej z modeli innych producentów). Poza tym wprowadza to też trochę świeżości do pracy z interfejsem. Obok nakładki Sony, HTC Sense jest moją ulubioną, z tymże w prywatnym rankingu to ta druga jest ciut lepsza.
Wydajność
O działaniu tego smartfona nie trzeba by było pisać, bo standardem jest, że w tej klasie urządzeń wszystko chodzi płynnie i bez zgrzytów. Z czysto dziennikarskiego obowiązku muszę to jednak napisać, że praca na HTC One M8 to przyjemność w najczystszej postaci.
Bateria
Bardzo dobrze sprawuje się też bateria. Ta starcza spokojnie na cały dzień. Chyba, że wybrałbym się na spacer i robił cały czas zdjęcia. Wtedy naturalnie czas ten się skraca, ale to i tak nie zmienia faktu, że wydajność pracy na jednym ładowaniu jest więcej niż zadowalająca. HTC zaimplementował dodatkowo tryb oszczędności, który sprawia, że możemy cieszyć się dłużej naszą słuchawką w użyciu. Ekstremalny tryb oszczędności – to coś, co odpowiada za naprawdę oszczędną pracę – więcej na ten temat w pełnej recenzji ;)
Już dzisiaj wiem, że rozstanie z HTC One M8 będzie należało do najboleśniejszych. Na szczęście przede mną jeszcze parę dni, które zamierzam intensywnie wykorzystać na testowanie tego świetnego smartfona. Czyżby czas na pożegnanie się z Nexusem? ;)
* Oczywiście dopóki nie zaczniemy z niego intensywnie korzystać. Wtedy przyjemny chłód zamienia się w… przyjemne ciepło ;)