Tajwański producent HTC zakończył drugi kwartał z całkiem niezłym wynikiem finansowym. Łączne przychody wyniosły 70,7 mld dol. Niestety, nie przełożyło się to na lepsze wyniki z zysku, który po opodatkowaniu dał 1,25 mld dol. netto, a analitycy liczyli, że będzie wyższy. Z danych tych wynika, że nie możemy jeszcze mówić o wielkim powrocie HTC, ale nie może też być mowy o kłopotach. Moim zdaniem mamy coś więcej niż stan zawieszenia.
Pytanie, jak HTC będzie powodziło się w drugiej połowie roku? Wprawdzie drugi kwartał przełożył się na wzrost zysku względem pierwszego (w sumie 41,6 mln dol.) lecz firma zanotowała w czerwcu spore spadki względem sprzedaży majowej na poziomie 24 proc. Przyznać jednak trzeba, że mimo tego wciąż jest rentowna.
HTC powoli podnosi się z popiołów po premierze modelu ONE, który zdążył już napotkać trochę problemów, przez co z opóźnieniami trafił na rynek, na którym radzi sobie całkiem nieźle. HTC informuje, że sprzedało się już na całym świecie 5 mln szt. tego smartfonu. Jako, że ONE wyznaczył nowy pułap, HTC stoi przed dużym wyzwaniem, by sprostać oczekiwaniom, pracując niewątpliwie nad jego następcą, którego spodziewać się możemy ok. początku roku.
Inna sprawa, że firma przechodzi też trochę wewnętrznych zawirowań na najwyższym szczeblu. Z firmy odeszło kilku kluczowych menedżerów (m.in. Lennard Hoornik – CEO HTC na region azjatycki, Jason Gordon – prezes firmy ds. globalnej komunikacji oraz Kouji Kodera – dyrektor ds. produkcji), co niekoniecznie musi pozytywnie wpływać na jej wizerunek. Nasuwa się skojarzenie z tonącym okrętem, który opuszcza załoga. Ale obecne wyniki pokazują, że takie opinie są daleko na wyrost. HTC ciężko pracuje na swój kawałek chleba i warto to docenić.
Foto: htc