Kurczę, jestem w coraz większym szoku. Przyznaję – czytałem już wielokrotnie o tym, jak z obserwacji rynku można wywnioskować, że Microsoft będzie chciał zwinąć mobilne żagle. Ale nie brałem tych wieści poważnie. Dlaczego? Sami wiecie, że Windows desktopowy do mnie nie przemawia. O ile dziesiątka zaczyna mozolnie do siebie mnie przekonywać, o tyle już Windows 10 Mobile, a także póki co aktualny Windows Phone 8.1, to systemy mobilne, które sprawiały, że jako swój drugi regularny smartfon – zaraz obok Nexusa 6 – wybrałem Nokię Lumię 830. Świat kafelków to naprawdę kapitalne narzędzie, które oferuje znacznie więcej niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Dziś jednak zaczynam się bać o przyszłość całego mobilnego segmentu w Microsofcie.
[showads ad=rek1]
Skąd te wątpliwości? Otóż branża rozpisuje się dzisiaj o planowanych zwolnieniach pracowniczych u giganta z Redmond. Jak się dobrze domyślacie – chodzi o pracowników skupionych wokół platformy mobilnej. I gdyby Microsoft chciał zwolnić kilkudziesięciu lub nawet może kilkuset ludzi, to pomimo czerwonej lampki w głowie, nadal bym patrzył na cały ten segment w jego wykonaniu, jako wciąż wiele obiecujący. Ale nie w sytuacji, kiedy firma chce się pozbyć aż 7,2 tys. osób! Lwia część tych zwolnień to pracownicy segmentu związanego z mobilnymi okienkami!
Gołym okiem widać, że ten biznes Microsoftowi się nie kręci. Nie pomogła póki co restrukturyzacja, wprowadzanie nowych Limii i przejęcie działu mobilnego od Nokii, a przy okazji widać, że twórca okienek nie czeka ze swoimi ruchami nawet do oficjalnej premiery nowej odsłony Windows 10 Mobile, o której w ostatnim czasie czytałem, że też będzie przesunięta i nie odbędzie się równo z klasyczną dziesiątką.
[showads ad=rek2]
Smutne jest też to, że to nie są żadne plotki, a ogłoszone oficjalnie informacje (link pod tekstem). Microsoft zatem musi naprawdę dotkliwie odczuwać, że interes ten wymknął mu się z rąk. I może właśnie faktycznie dlatego tak bardzo otworzył się na iOS i Androida – żeby konkurować już nie systemem mobilnym i hardware’m, a zwyczajnie oprogramowaniem. Świetnym oprogramowaniem, które wreszcie dostępne jest za darmo na dwie powyższe platformy. Od jakiegoś czasu zdarza mi się pisać niektóre newsy na moim leciwym iPadzie 2. Nie tworzę ich nigdzie indziej, jak w mobilnym Wordzie i nie ukrywam, że podstawowa edycja z poziomu 9,7-calowego tabletu jest zdecydowanie fajniejsza w tej aplikacji, aniżeli w innych, konkurencyjnych, które na długie miesiące zdemobilizowały mnie do takiej pracy z iPadem.
Ten medal ma też drugą stronę. Skoro Microsoft oddaje w ręce użytkowników swoje najmocniejsze konie (przypominam, że np. w Samsungu Galaxy S6 preintalowane są apki z pakietu Office), to jego platforma przestaje być konkurencyjna. Sam zacząłem ostatnio eksperymentować z klientem poczty Outlook na Androidzie, który jest kapitalny! Worda coraz efektywniej używam nie desktopowo, a właśnie na iPadzie, a przy okazji coraz częściej sięgam po Chmurę OneDrive, która dostępna jest z każdego urządzenia. Nawet korzystając z Lumii 830 zdarza mi się coraz więcej obrabiać zdjęcia w Lumii Refocus, czy Kreatywne Studio. Tak samo trudno nie wspomnieć o genialnych mapach Nokia HERE. Wprawdzie ten biznes należy do Finów, ale długo Microsoft miał go na wyłączność.
[showads ad=rek3]
Czym więc może konkurować mobilny Windows, na którego nawet nie ma aplikacji Google (tych oficjalnych, bo od niezależnych programistów i płatnych jest sporo), z których wszyscy korzystamy nawet mając iPhone’y i iPady? Co więcej – jedno z największych microsoftowych osiągnięć ostatnich lat, czyli asystentka Cortana też trafi do Androidów i iOS-ów… Kurczę, poszczególne elementy tej układanki zaczynają do siebie pasować. Satya Nadella też często podkreśla, że Chmura jest tym, na czym chce się skupiać. Nie da się ukryć, że smartfony i telefonowy system Microsoftu nie są rentowne i przestają czymkolwiek konkurować. A szkoda, bo mobilne rozwiązania tego giganta, to kawał świetnej roboty, o czym utwierdzam się testując nawet budżetowe Lumie…