Już po zdaniu tytułowym widać, że moje przypuszczenia z wielu poprzednich wpisów odnośnie rozszerzonej rzeczywistości zaczynają się sprawdzać. Mówiąc ściślej – Google postanowił, niczym dawniejsi mecenasi sztuki, wesprzeć finansowo (524 mln dolarów!) tajemniczy startup Magic Leap. Zresztą nie tylko oni – pozostałe spółki biorące udział w projekcie to m.in. Qualcomm, Kleiner Perkins, Andreessen Horowitz, Obvious Ventures i Legendary. Ci ostatni odpowiadają za takie produkcje kinowe jak Godzilla czy The Dark Knight.
No dobra, wygląda to intrygująco. Wiele różnych, mniej lub bardziej znanych kompanii na pokładzie czegoś… no właśnie czego? Magic Leap to projekt ciekawie zapowiadających się okularów wirtualnej rzeczywistości. Zaraz, czy przypadkiem nie widzieliśmy już czegoś takiego jak Google Glass? Niby tak, ale wygląda na to, że mamy do czynienia z czymś o wiele bardziej zaawansowanym. Na tyle, że Rony Abovitz, założyciel Magic Leap, sformułował nowe określenie – Cinematic Reality.
W skrócie zasada działania ma wyglądać następująco: na okularach oprócz tego co widzimy normalnie, nakładane są wirtualne obrazy. Przykładowo – siedzicie sobie w pokoju i nagle przelatuje Wam koło nosa smok. Ponoć wrażenia są niesamowite i muszę przyznać, że jestem w stanie to sobie wyobrazić.
Co sam Google zrobi z taką rozszerzoną rzeczywistością – tego nie wiadomo. Sundar Pichai, lider Androida i Chrome w Google, oświadczył, że korporacja chce pomóc Magic Leap w osiągnięciu następnego stopnia rozwoju i zobaczyć, jak ukształtuje to przyszłość komputeryzacji wizualnej (za ang. visual computing). Wygląda więc na to, że każda z firm, która zdecydowała się wyłożyć pieniądze na ten projekt, uzyska narzędzie, które będzie mogła wykorzystać do własnych celów. A możliwości będzie całkiem sporo – gry, edukacja, przewodniki turystyczne itp.
Wspomniałem wcześniej o Google Glass i wydawać by się mogło, że dostałyby świetnego kompana, jednak na chwilę obecną wiadomo, że ta dwójka nie będzie ze sobą powiązana w żaden sposób. W tekście źródłowym pojawiła się też informacja, jakoby Magic Leap miałoby być konkurencją dla Oculus Rifta. Czyżby? Przecież, choć idea obu jest podobna, to odmienne urządzenia. Rift bowiem ma nas przenieść całkowicie w świat wirtualny, wykreowany w całości od początku i zapewnić maksymalny stopień immersji. Magic Leap to po prostu wirtualna nakładka na świat rzeczywisty, a więc różnica w działaniu jednak jest obecna, choć podejrzewam, że również w tym przypadku można wsiąknąć i odkryć świat, jaki znamy, zupełnie na nowo.
Zgodzę się ze słowami twórcy, że to będzie przyszłość komputeryzacji za kilka dekad. Myślę, że cyberpunkowe klimaty są bliżej niż sądzimy. Jeszcze tylko nanowszczepy rodem z Deus Exa i już można zadać sobie pytanie – na ile będziemy jeszcze ludźmi? Pozwolę sobie na trochę prywaty i napiszę Wam, jaki obraz przyszłości wpadł mi do głowy, gdyby takie okulary zostały użyte przez niewłaściwe osoby. Obowiązkowy nakaz noszenia okularów tego typu po to, by pokazywać za ich pomocą przekłamane informacje (czyt. jedyną Prawdę). Albo jeszcze – obowiązkowe wszczepianie specjalnych czipów wzrokowych. Tak, nadrabiam zaległości literatury czytając Orwella i nie ukrywam, że jestem pod dużym wpływem :) Cóż, mam nadzieję, że takiej ponurej wizji przyszłości nie dożyję, jednak jeden z punktów cyberpunkowego scenariusza mamy odbębniony – wszechobecne korporacje, więc chyba nie jest to całkiem wyjęte z kapelusza.
Wracając na ziemię – widzę ogromny potencjał w Magic Leap. Myślę, że za jego pomocą świat może nabrać kolorów. Na przykład nie miałbym nic przeciwko w przelocie helikopterem nad jakimś miastem i chłonięciem informacji, które ukazywałyby się wprost przed moimi oczami. Już nie mówiąc o możliwościach growych. Wypad do lasu i specjalna wersja Slendera? Brrrr.
Nie znamy jeszcze daty wypuszczenia okularów na rynek, jednak mają się one ukazać „stosunkowo szybko”. Trzeba brać również poprawkę na to, że pewnie jeszcze trochę zostało do zrobienia i dopiero zastrzyk gotówki od Google pozwoli na pełną realizację planu. Mnie tylko martwi jedna rzecz – wszyscy próbują poszerzyć rzeczywistość, a może tak ktoś by zrobił wirtualne okulary korekcyjne? Sam bowiem noszę, no i nie widzi mi się zakładanie dwóch par. A przecież zwykła możliwość zoomowania oddalonych obiektów w naturalny sposób (na przykład okulary wykrywałyby punkt, który chcemy zobaczyć i go przybliżą) i już byłbym bardzo zadowolony. Póki co – czekam na oficjalną premierę, ciekawe czy faktycznie będę zbierał szczękę z podłogi?