Plotki plotkami, ale tutaj mamy mocne, wiarygodne źródło – The Wall Street Journal donosi, że w przyszłym roku, kolejna edycja Google Glass będzie pracować pod kontrolą procesora, który dostarczy firma Intel. Niekwestionowany lider układów dla tradycyjnych komputerów przespał swój moment z boomem mobilnym i teraz nieustannie próbuje odrobić straty. Myślę, że dogadanie się w tej kwestii z Google to świetny krok, bowiem korporacja ta ma niesamowite możliwości pociągania w rankingach popularności innych przedsiębiorstw. Intel zastąpi więc Texas Instruments, który do tej pory w Glass umieszczał swoje procesory.
OK – ale to tylko jedna strona medalu. Jest jeszcze druga. Intel również chce wziąć na siebie sporo ciężaru promocyjnego. Wiedzę o Glass ze swoimi chipami ma upowszechniać w sektorze B2B, czyli biznesowym, pomiędzy instytucjami (jak np. szpitale) i przedsiębiorstwami. Widać więc po tym, że jeśli to wszystko okaże się prawda, to niewątpliwie Intel zostanie partnerem wyszukiwarkowego giganta na dłużej. Co to oznacza w praktyce? Pierwsza myśl, która przyszła wraz z Glass, to następny Nexus pracujący z jego chipem! I nie jest to wcale takie niemożliwe. Zauważcie, że procesory Intela są w Nexus Playerze (Intel Atom), w autonomicznych samochodach (Intel Xeon), a także napędzają całe serwerownie Google.
Ale to jeden obszar działalności. Tutaj Intel chce iść krok dalej, a współpraca przy tak rozwojowym i ekspansywnym projekcie, jak Google Glass zapewni mu rozgłos i bardziej ludzką twarz (dosłownie i w przenośni ;) ). Zresztą i tak stara się być obecnym w technologiach ubieralnych, chociażby za sprawą tego projektu-konkursu, który miałby wyłonić rozwojowe pomysły związane z tym, co możemy na siebie włożyć. Wielki finał już w marcu 2015 r. Poza tym rozwija platformy Intel Edison (komputer wielkości karty SD), Intel Galileo (mikrokontroler współpracujący z modułami Arduino) oraz Intel Fashion&Tech, bo technologie ubieralne to przecież cała infrastruktura z potężnym zapleczem, dzięki któremu finalnie dostajemy np. smartwatcha mieszczącego w sobie wszystko to, czego od niego oczekujemy.
Ciekawostką jest też fakt, że pomimo ogromnego potencjału w przemyśle dla Glass są one wciąż docelowo pozycjonowane przez samego Google, jako produkt komercyjny, z którego mielibyśmy korzystać my wszyscy. I w sumie to dobry rozdział – partnerzy szukają swojej niszy tam, gdzie leżą pieniądze, a wyszukiwarkowy gigant chciałby umasowienia, tak żeby kontrolować kolejny aspekt naszego życia. Póki co jednak to bardzo droga rozrywka. Glass są wciąż w fazie rozwojowej i potrzebują wielu ulepszeń, jak chociażby wydajniejszej baterii. Być może chipy Intela wycisną z nich jeszcze więcej, bo póki co można z okularami Google na nosie przepracować kilka godzin w ciągu dnia.
Osobnym tematem jest batalia na temat prywatności, z którą firma musi się uporać. Wiem, że i u nas temat wywołuje sporo emocji wśród osób znających temat, ale osobiście jestem jak najbardziej otwarty na Google Glass, czekam więc z dużym zainteresowaniem na oficjalne potwierdzenie tych wieści w kolejnej edycji smart-okularów!
Źródło, foto: wsj