Google wycofuje ze swojego Sklepu Play – Google Now Launcher – czyli środowisko wizualnej nakładki na smartfony i tablety z Androidem, które odpowiada za wygląd systemu, pulpitu, ikon, dźwięki, jak też układ menu z aplikacjami, tapety, widgety etc. Tu i ówdzie podnoszone jest larum, co to też ten wyszukiwarkowy gigant sobie wyobraża? Żeby ruszyć Google Now? No wiecie, co – świństwo! Spokojnie. Wytrzyj łzy, oczyść nos z glutów, nie ma powodu do łez. Naprawdę.
Nie trzeba być wielkim znawcą branży, żeby zauważyć, że ostatnia aktualizacja Google Now Launchera miała miejsce we wrześniu 2015 roku, czyli dobre półtora roku temu. A skoro od tak dawna dostawca aplikacji nic z nią nie robi, to przecież jasny sygnał, że robić z nią nie będzie. I los Google Now Launchera został przesądzony w dniu, w którym światło dzienne wraz z Pixelami ujrzał Pixel Launcher.
Czy Google teraz udostępni nową nakładkę na system wszystkim użytkownikom? Wątpię, bo jaki to miałoby sens, gdybym otrzymał wszystkie funkcjonalności smartfona Pixel wraz z nowym środowiskiem odpwiedzialnym za wygląd? Na pewno nie byłoby mi spieszno do sklepu po jeden z nowych smartfonów. Oczywiście APK z Pixel Launcherem można łatwo znaleźć w Sieci, bo ten nie jest oficjalnie w Sklepie Play dostępny, ale nawet gdyby był, to przecież w czym problem?
Polityka Google jest dla mnie całkowicie jasna i słuszna, jeśli spojrzeć na nią z perspektywy dostawcy oprogramowania i sprzętu. Gigant MUSI zjadać ciasteczko, a zarazem posiadać ów ciasteczko. Kłopot w tym, że to trudna sztuka. Jeśli więc dostarczał Google Now Launcher, to miał w tym swój wyraźny cel. Chciał rozpropagować integralną z owym środowiskiem asystentkę głosową. Ale teraz prace postępują nad Asystentem Google, który nie jest integrowalny z Google Now Launcherem. Druga sprawa to rzecz oczywista – w Sklepie Play jest masa innych Launcherów – bezpłatnych i płatnych. Google wie, że aby te aplikacje były w jego zasobach i by mógł na nich zarabiać, nie może oddawać w ręce użytkowników kompletnych rozwiązań od siebie, bo programiści pójdą z torbami.
Google Now Launcher ma/miał jedną zasadniczą zaletę. Był/jest prosty, jak budowa cepa. Środowisko dzięki temu jest niesamowicie efektywne wydajnościowo, nie skarży się na żadne przycięcia – nawet na bardzo słabych telefonach – i rzeczywiście integruje w sobie wszystkie podstawowe (obligatoryjne i fakultatywne) usługi Google. Uwielbiam to rozwiązanie, które jest podstawą mojego Nexusa 6P. Dojrzewam jednak już od dłuższego czasu do tego, że chcąc trzymać rękę na pulsie, i tak skazany jestem na jednego z Pixeli, o czym też poniekąd pisałem TUTAJ, ale bardziej w kwestii dylematów. Teraz zaczynam się oswajać z myślą o nadchodzącym wydatku…
Reasumując – głowa do góry – Google nas nie porzuci, ma w tym za dużo własnego interesu. A i tak zadbają o nas dostawcy innych launcherów.
****
Zdjęcie tytułowe: Dahiana Candelo z serwisu z darmowymi zdjęciami stockowymi Unsplash.com.