Konferencja Google obfitowała w wiele świetnych nowości, świeże podejście technologicznego giganta do swoich rozwiązań oraz zupełnie nowe rozdanie, którym jest zapowiadany od dawna Android Wear, czyli system operacyjny napisany specjalnie na urządzenia kojarzone z technologią ubieralną. Dzisiaj jego możliwości poznaliśmy na zaprezentowanych wraz z nim smartwatchach.
A muszę przyznać, że było tego całkiem sporo i David Singleton, dyrektor inżynierii Android, poświęcił dużo uwagi i czasu, by przedstawić Android Wear. Przede wszystkim, dwie najważniejsze rzeczy (którym została zresztą podporządkowana główna część konferencji) to całkowita kompatybilność z innymi urządzeniami działającymi na Androidzie – smartfonami, tabletami i zapewne w przyszłości, również z Chromebookami, bowiem przedstawiono również przesyłanie aplikacji z telefonów właśnie na te maszyny. Druga sprawa – całkowita kontrola głosem. Google bardzo chwalił się tą właśnie funkcją i muszę przyznać, że zapowiada się cholernie dobrze! Podczas prezentacji zdarzyła się co prawda wpadka, gdzie smartwatch nie do końca odczytał intencję, ale poza tym oprogramowanie sprawowało się świetnie.
Na początku David wspominał o kwestiach designu, miniaturyzacji urządzeń etc. Nie da się ukryć – każdy wolałby na ręce mieć urządzenie stylowe, niż jakieś kosmiczne dziwactwo rodem z filmów s-f. Wobec tego do dyspozycji będziemy mieć zarówno ekrany kwadratowe jak i okrągłe, choć w moim odczuciu, bardziej sprawdzą się te pierwsze, bo mamy nieco większą powierzchnię przy podobnym rozmiarze zegarka. Zapewne inne rozwiązania wizualne będą stopniowo wdrażane.
Wygląd to jedno, mnie bardziej interesują możliwości. Wg Davida, każdego dnia sprawdzamy nasz smartfon około 125 razy, wobec czego dostęp do wszystkiego, bezpośrednio z naszego nadgarstka to kusząca propozycja. Jeżeli chodzi o interfejs, wydawałoby się, że na ekranie bądź, co bądź mniejszym od standardowego telefonu będzie nieco uciążliwy. Na szczęście tak nie jest. Przesuwając palec zmieniacie kategorie wyświetlane na wyświetlaczu, takie jak: pogoda, czas, rozkład jazdy itp. Z kolei swipe w bok pokaże dodatkowe informacje dotyczące każdej z nich. Nie dało się zrobić nic lepszego. W ten sposób usuniecie również niechciane informacje z ekranu czy zmienicie wygląd zegara.
Przejdźmy do mięska. Przykładowo – na Wasz telefon zostanie wysłany SMS z ważną informacją. Pojawi się on również na ekranie smartwatcha, który wprawiony w drgania zakomunikuje Wam przyjście wiadomości. Czekacie na ważną przesyłkę i chcecie wiedzieć kiedy dotrze? Wystarczy wypowiedzieć OK Google remind me to check my mailbox when i get home i voila. Spowoduje to również natychmiastową synchronizację ze smartfonem. Zapomniałem dodać – smartwatch jest faktycznie smart i będzie wiedział, gdzie jest Wasz dom (choć to akurat przypomina nieco cyberpunkową wizję kontroli megakorporacji, ale zostawmy to na inny czas).
Robi wrażenie? Jedziemy dalej! Jesteście w restauracji, patrzycie na menu i zastanawiacie się nad jakimś składnikiem dania. Wystarczy, że powiecie What is (…) i już na waszym zegarku pojawią się wyniki wyszukiwania. Świetna opcja, jeśli nie tolerujecie jakichś produktów. Zazwyczaj podczas jedzenia nie lubimy również niespodziewanych telefonów. Mamy więc kilka opcji: albo po prostu odebrać połączenie albo – i to jest znacznie ciekawsze rozwiązanie – przeciągnąć palcem w górę, by wybrać krótką wiadomość w stylu Nie mogę odebrać, zadzwonię później. Dzięki temu, informacja pojawi się na smartfonie, który prześle odpowiedniego SMS-a. Można również całkowicie wyciszyć zegarek. Oczywiście pojedynczym ruchem palca.
Sterowania głosem ciąg dalszy. Play some music, mówi pomocnik prezentera i oczywiście na sali rozlega się muzyka. Set an alarm for 7 a.m. – brzmi kolejna komenda i smartwatch wykonuje funkcję najbardziej kojarzoną z klasycznym zegarkiem, czyli ustawia budzik na żądaną godzinę. W ten sam sposób zapiszecie również notatkę.
W przypadku gdy wybieracie się w podróż samolotem, Android Wear okaże się również bardzo pomocny – pokaże Wam ewentualne opóźnienia lotu, pogodę, a nawet przepustkę na odprawę w formie kodu QR. Bajerów mniejszych lub większych jest tutaj więcej. Przykładowo – krokomierz z funkcją sprawdzenia rytmu serca.
Powracając jeszcze na chwilkę do jedzenia. Zamawialiście ostatnio smaczną pizzę i chcielibyście posmakować jej jeszcze raz? Nic prostszego. Jednym ruchem wybierzecie ostatnią pozycję. Potem jeszcze jedno tapnięcie, by zapłacić i już Wasza pizza się robi. Brzmi wyśmienicie.
Wiadomo, też że nie zawsze zamawia się jedzenie, bo przyrządzenie potrawy samemu jest tańsze i często smaczniejsze (a na pewno zdrowsze). Zdarzało się Wam zatem przychodzić z laptopem, na którym wyświetlony macie przepis, do kuchni? Ja nie jestem kulinarnym guru, więc biorę go prawie zawsze, zwłaszcza gdy próbuję czegoś nowego. Nie ukrywam, że uciążliwe jest odrywanie się od gotowania, by zerkać co chwilę na kolejność i czas potrzebny do stworzenia dania. Dzięki Android Wear będziecie mogli wyświetlić przepis na smartfonie, który następnie zsynchronizuje się ze smartwatchem i wszystko będziecie mieli w zasięgu ręki. A ściślej – nadgarstka.
Warto dodać, że akcje wykonywane na zegarku mają odbicie na telefonie – podczas prezentacji przesuwanie strony w dół odbywało się na obu urządzeniach jednocześnie. Co więcej, jeśli w przepisie znajduje się informacja o czasie potrzebnym do ugotowania, smażenia itp. składników – wystarczy wcisnąć ją na zegarku by ustawić alarm.
Jeśli zastanawiacie się czy przyrządzanie potraw ze smartwatchem na ręce jest bezpieczne, nie musicie się obawiać – urządzenia, o których była mowa na prezentacji, są wodoodporne. Tak oto doszliśmy do sprzętu, na którym będzie działał Android Wear. Pierwszym z trzech wymienionych, a zarazem obiektem prezentowanym, był LG G Watch, wyposażony w układ Snapdragon 400 z taktowaniem 1,2 GHz, 512MB RAM-u oraz pamięcią masową 4GB. Przekątna ekranu LCD to 1.65 cala, a pojemność baterii to 400 mAh.
Drugi to niespodzianka od Samsunga – Gear Live, który ma bardzo podobne parametry: ten sam zegar CPU, pamięć RAM oraz masową, jednak ze słabszą, 300 mAh baterią. Wiadomo, że kosztować ma 199$. Oba będą dostępne już dziś w amerykańskim Sklepie Play. Trzeci z kolei zostanie ogłoszony jeszcze podczas tego lata, a będzie to produkt Motoroli – Moto 360.
Nie wiem jak na Was, ale na mnie zrobiło to ogromne wrażenie. A przecież to dopiero podstawa pod bardziej rozbudowane aplikacje. Deweloperzy na pewno będą mieli duże możliwości w wymyślaniu oprogramowania, które może ułatwić życie. Czego sobie i Wam życzę.
Źródło, foto: google i/o, lg, androidcentral, samsung