Sztuczna inteligencja, udoskonalona przez Google kroczy do przodu na tyle, że jest tak samo intrygująca i magiczna co niebezpieczna. Jednych takie możliwości zachwycają innych wręcz przerażają. Oczywiście niezmienny argument dotyczący prywatności budzi wciąż główny sprzeciw, a podnoszą to najczęściej Ci, którzy udostępniają swoje życie na Facebooku. Nawet jeśli nie wrzucają zdjęć z każdej chwili swojego życia, to zła wiadomość dla nich jest taka, że i tak nie są anonimowi w Sieci. Żeby tak się stało, trzeba przeciąć kabel od Internetu i wyłączyć urządzenia z niego korzystające. Jeśli tego nie jesteś w stanie zrobić, czas się pogodzić, że takie usługi jak Google Lens, będą towarzyszyć Ci na każdym kroku.
Wspomniałem o tym, ponieważ o ile aparat skierowany na dany kadr wie, co rejestruje obiektyw i nie robi to już takieo wrażenia, tak wiedza o tym, dlaczego i po co coś kadrujesz zaczyna intrygować. Informacja o tym, jaką roślinę fotografujesz to dopiero początek, teraz Google Lens ostrzeże Cię na przykład przed tym, czy nie jesteś na nią uczulony. Inny przykład to możliwość zapamiętywania sieci WiFi. Wystarczy, że aparat „zobaczy” etykietę na routerze z informacjami nazwy sieci czy hasłem. I tyle. Sieć zostanie zapamiętana, hasło zapisane, a Ty będziesz cieszyć się z połączenia internetowego. Nieźle prawda? Bez przepisywania haseł, szukania sieci itp. Pod tym względem takie działanie mi się podoba – upraszcza i pomaga.
Google Lens ma trafić do usług takich, jak Zdjęcia oraz Assistant, które będzie na pewno świetnie uzupełniać
Źródło: google