Pod koniec Keynote I/O 2015 obawiałem się, że już nie zobaczę nic związanego z VR, co mnie zasmuciło. Na szczęście – Google mnie nie zawiódł i choć spodziewałem się konkretniejszego urządzenia do wirtualnej rzeczywistości, gigant z Mountain View dalej chce kroczyć ścieżką dostępności i niech im będzie – widać, że mają jasny plan na rozwój wirtualnej rzeczywistości, po swojemu i zamiast koncentrować się na aspekcie sprzętowym, chcą rozszerzyć możliwości oprogramowania i jestem jak najbardziej na tak, bo nic nam nawet po najlepszym headsecie, jeśli nic w nim nie zrobimy.
Na konferencji zwrócono uwagę na ważny aspekt nowoczesnych smartfonów – rosną jak na drożdżach i trzeba im co miesiąc kupować nowe buty ;). A tak na serio – wiemy już, że nowy Cardboard wspiera smartfony o przekątnej do 6 cali oraz pozbył się magnetycznego krążka na rzecz przycisku współpracującego ze wszystkimi słuchawkami.
Co najważniejsze – aplikacja Cardboard będzie dostepna również dla posiadaczy urządzeń z iOSem na pokładzie. Będą mogli oni eksplorować miejskie krajobrazy, użyć wirtualnego kalejdoskopu, czy przejrzeć obiekty 3D w muzeum. Do tej pory, mogli tym się cieszyć jedynie użytkownicy Androida i ponad milion zwolenników zielonego robota z tej możliwości skorzystało.
Na tych informacjach się jednak nie skończyło i Google zaprezentował jeszcze jednego asa z rękawa, czyli współpracę ze znaną firmą GoPro. Nie da się ukryć, że jednym z najczęstszych zastosowań headsetów jest oglądanie filmów. I tu właśnie do akcji wkracza GoPro. Opracowali oni specjalną kamerę do nagrywania obrazów przeznaczonych dla wirtualnej rzeczywistości. 16 kamer ułożonych dookoła ma zapewnić świetny obraz i wrażenie z przebywania w samym środku przedstawionego świata i zdarzeń.
Nie będę ukrywał, że takie podejście mi się podoba. Owszem, oczekiwałem nowego urządzenia, ale jeśli już pozostajemy przy kartonie, dobrze że Google nie zostawił tego projektu i rozwija kolejne możliwości. Współpraca z GoPro również będzie wiatrem w żagle, a sama firma rośnie nam na naczelnych “reżyserów” filmów VR. Nic, tylko kupić za kilkadziesiąt złotych Cardboarda i przenieść się do wirtualnych światów, w których jest coraz więcej do roboty.